Podtrzymują krwawą tradycję mimo protestów. Japończycy w ogniu krytyki
Finwal to drugi co do wielkości gatunek wieloryba żyjący na Ziemi. Jest jedynie mniejszy od płetwala błękitnego. Płetwal zwyczajny - jak mówi się o finwalu - występuje w wodach całego świata, w zależności od podgatunku. Niestety jest też celem wielorybników. Jednym z krajów, gdzie ta krwawa tradycja jest nadal kultywowana jest Japonia.
W Japonii jako jednym z trzech krajów na świecie organizowane są komercyjne połowy kilku gatunków wielorybów. Kraj postanowił właśnie wznowić połowy komercyjne na kolejny gatunek: płetwale zwyczajne zwane finwalami. Płetwale są sklasyfikowane przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody jako zagrożone wyginięciem w skali globalnej. Pomimo wprowadzonego w latach 80. moratorium zagrożenie to jest nadal aktualne. Przyczyną wymierania tych zwierząt było głównie wielorybnictwo.
Wielorybnictwo dziesiątkuje płetwale. Japonia właśnie do niego wróciła
Japońscy wielorybnicy zabili niedawno pierwszego od 50 lat płetwala zwyczajnego. Finwal (Balaenoptera physalus), drugi co do wielkości wieloryb na świecie po płetwalu błękitnym (Balaenoptera musculus), może osiągnąć długość do 27 metrów.
Niedawno upolowany płetwal błękitny był samcem mierzącym 19,6 m i ważącym ponad 55,8 ton. Został złapany i zabity u wybrzeży Japonii przez załogę statku należącą do tokijskiej firmy Kyodo Senpaku Co. Przedstawiciele wielu krajów, w tym Australii, byli zszokowani decyzją Japończyków. Australijska minister środowiska Tanya Plibersek powiedziała, że jest głęboko rozczarowana tym, co zrobili.
Fundacja Sea Shepherd w oświadczeniu na platformie X napisała, że Japonia cofnęła się o 50 lat. W obliczu wymierania gatunków decyzja o zabijaniu kolejnych ogromnych zwierząt jest fatalnym i nieprzemyślanym krokiem.
Tymczasem prezes Kyodo Senpaku powiedział, że jest dumny z połowu wielorybów i nowego ogromnego statku, z którego pokładu zabito już jednego finwala. Aktywiści mówią wprost - ten statek to pływająca rzeźnia.
Wielkie polowanie i zabijanie
Japonia wznowiła komercyjne połowy wielorybów w 2019 r., czyli po około 30 latach przerwy. Wcześniej kraj należał do Międzynarodowej Komisji Wielorybniczej (IWC). Sama organizacja nie jest za zakazem polowań. Głównym zadaniem komisji jest zapewnianie całkowitej ochrony najbardziej zagrożonym gatunkom waleni, oznaczanie niektórych akwenów jako rezerwaty waleni, ale także ustalanie limitu ilości i wielości poławianych wielorybów.
W 1986 r. IWC wprowadziła międzynarodowe moratorium na polowania na wieloryby, co nie spodobało się Japończykom, którzy chcieli promować kulturę wielorybnictwa i jedzenia mięsa z wielorybów. Ten "przysmak" może szokować mieszkańców innych krajów, ale w japońskich sklepach można go kupić. Nie jest popularnym produktem.
Japonia po 1986 r. zaprzestała komercyjnego polowania na wieloryby, ale kontynuowała polowania na zwierzęta, korzystając z luki prawnej. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze uznał w 2014 r., że Japonia stosuje nielegalne metody połowu wielorybów. Ale nie wpłynęło to w żaden sposób na zaprzestanie polowań.
Japonia poławia do tej pory trzy gatunki wielorybów. Ofiarą padają płetwal karłowaty, płetwal Bryde’a oraz płetwał czerniakow. Od 2019 r. Japończycy polują na te stworzenia.
Konsumpcja mięsa wieloryba nie jest w tym kraju już tak popularna jak kilkadziesiąt lat temu i gwałtownie spadła. Boom na jedzenie mięsa morskich zwierząt przypadł na lata 60. XX w. Według japońskiej agencji ds. rybołówstwa spożycie mięsa wielorybów spadło z poziomu ok. 230 000 ton w 1962 r., do 2000 ton obecnie. Duża część japońskiego społeczeństwa jest obecnie przeciwna zabijaniu wielorybów i delfinów. Mimo tego Japończycy nie chcą zrezygnować z zabijania morskich gigantów.
Połowy komercyjne, czyli prowadzone w celach zarobkowych, są organizowane obecnie tylko w trzech krajach: Norwegii, Islandii i Japonii. Inne kraje nie posiadają rozwiniętych tradycji wielorybniczych.