Wielkie zniszczenia na cennym torfowisku. Bezpowrotnie utracone wartości
Wydobycie torfu w Polsce rośnie mimo negatywnych skutków. Problem nasilił się w ostatnich latach w Starym Stręczynie na Lubelszczyźnie. Choć proces ma destrukcyjny wpływ na środowisko, eksploatacja torfu trwa nadal. Kontrowersyjnej sprawie i zniszczeniami w przyrodzie przygląda się prokuratura.
Sprawa torfowiska na Lubelszczyźnie wyszła na jaw niemal przypadkiem. Doktorant Uniwersytetu Warszawskiego Jan Kucharzyk zbierał materiały na temat torfowisk Polesia. Okazało się, że w Starym Stręczynie znajduje się bardzo cenne torfowisko węglanowe, które pełni nieocenione role w ekosystemie i znajduje się na nim m.in. nienotowany w ostatnich dziesięcioleciach w południowo-wschodniej części Polski mech o wyjątkowej barwie, bagiennik żmijowaty. Kucharzyk zauważył, że na miejscu jest wydobywany torf.
Mech i torf
W maju 2023 roku Jan Kucharzyk w imieniu Centrum Ochrony Mokradeł zaalarmował w sprawie zagrożenia dla funkcjonowania tego ekosystemu Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Lublinie. RDOŚ nie rozpatrzył jednak złożonego wniosku (jedyna formalna odpowiedź dotyczyła konieczności uzupełnienia danych w złożonym wniosku).
Według inicjatywy Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Lublinie nie wywiązała się ze swoich ustawowych obowiązków i doprowadziła do zaniku populacji gatunków chronionych, w tym rzadkich i wymierających, m.in. bagiennika żmijowatego.
"Zwróciliśmy uwagę m.in. na to, że wydobycie torfu - poprzez zmianę stosunków wodnych - wpływa na degradację siedliska gatunków chronionych na całym torfowisku, a nie tylko w miejscu wydobycia. W ten sposób, w naszej opinii, jednoznacznie łamany był zakaz niszczenia siedlisk gatunków chronionych ujęty w Rozporządzeniu o ochronie gatunkowej roślin" - informuje Centrum Ochrony Mokradeł.
W kwietniu 2024 r. RDOŚ przeprowadził na terenie torfowiska kontrolę i stwierdził, że naruszone zostały zakazy obowiązujące w odniesieniu do gatunków chronionych. W czerwcu RDOŚ zgłosił sprawę do prokuratury, w sierpniu do wójta gminy Cyców wpłynął wniosek o wznowienie z urzędu postępowania w sprawie wydanej decyzji środowiskowej oraz wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji wójta.
We wrześniu 2024 r. okazało się, że na torfowisku w Starym Stręczynie nie znaleziono skorpionowca brunatnawego, torfowca skręconego i pływacza średniego - roślinność została zniszczona w wyniku eksploatacji torfu. Nawet 10 kolejnych gatunków chronionych zmniejszyło swoją liczebność, a ich siedliska zostały rozkopane.
Śledztwo ws. zniszczeń w przyrodzie
Centrum Ochrony Mokradeł ustaliło, że właściciel przyspieszył wydobycie torfu w Starym Stręczynie. "Nastąpiło to pomimo posiadania przez niego wiedzy (przynajmniej od kwietnia 2024 r.) o obecności gatunków chronionych w otoczeniu obszaru objętego wydobyciem i wpływie eksploatacji - zarówno na populacje gatunków chronionych, jak i na ich siedlisko" - informuje inicjatywa i zaznacza, że komercyjne wydobycie torfu doprowadziło do dewastacji najcenniejszego fragmentu torfowiska.
Przyrodnicy podsumowują, że wbrew deklaracjom właściciela kopalni o wstrzymaniu wydobycia do czasu rozpatrzenia sprawy, zmiany, jakie zaszły na tym terenie są nieodwracalne.
"Dlaczego RDOŚ nie podjął żadnych skutecznych działań, które zatrzymałyby proces dewastacji torfowiska?" - pyta Centrum Mokradeł i zwraca uwagę, że w związku z niedopełnieniem obowiązków oraz złamania prawa z zakresu ochrony gatunkowej roślin powinny zostać wyciągnięte konsekwencje.
Cezary Wierzchoń, rzecznik RDOŚ w Lublinie, wyjaśnił w rozmowie z redaktorem TVN24, że w sprawie wydobycia torfu w Stręczynie podjęto szereg działań. Rzecznik przekazał portalowi, że wójt gminy Cyców wydał w 2021 r. decyzję środowiskową, w której stwierdzono, że właściciel działki nie musi sporządzać raportu oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko. To z kolei było wbrew opinii wydanej przez RDOŚ - uważa Wierzchoń.
Z wypowiedzi Prokuratora Rejonowego we Włodawie Konrada Karamary wynika, że prokuratura nie może nakazać wstrzymania prac na torfowisku. W sprawie prowadzone jest śledztwo.
O znikającym torfowisku została powiadomiona również Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska oraz Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Rozkopane torfowisko
Eksploatacja złóż torfu wiąże się z emisjami metanu i podtlenku azotu do atmosfery lub zwiększeniem emisji tych gazów na skutek odwadniania torfowiska.
Torfowiska, gdy wysychają, przyczyniają się do przyspieszenia zmian klimatycznych. Na skutek globalnego ocieplenia, ale także melioracji i tworzenia kopalni torfu obniża się poziom wody i zwiększa się ryzyko powodzi.
- Torfowiska, które od tysięcy lat gromadziły węgiel, składują go długoterminowo kilkukrotnie więcej niż lasy. Właśnie z tego powodu powinniśmy traktować je, jako niezwykle ważny element adaptacji do zmian klimatu. U nas torfowiska zajmują około 4 proc. powierzchni kraju - mówił na łamach Interii prof. Mariusz Lamentowicz z Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu.
W Polsce nie posiadamy zintegrowanego systemu obserwacji ekosystemów torfowiskowych, który uwzględniałby hydrologię i wpływ klimatu oraz przepływ gazów cieplarnianych.