Steven Spielberg w swym hicie zaskoczył. Zagadkę życia rozwiązał chusteczką
Kiedy wycieramy nos chusteczką albo zakładamy opatrunek na zranioną skórę, nie zdajemy sobie sprawy z tego, że w takim momencie dotykamy wielkiej zagadki życia i kluczowego momentu jego rozwoju na Ziemi. To właśnie takie chusteczki czy opatrunki pozwalają zrozumieć klucz do zasiedlenia powierzchni naszej planety przez żywe organizmy. A przypomina o tym netflixowy hit Stevena Spielberga "Życie na planecie Ziemia", który zawartą w chusteczkach ligninę uważa za wielki przełom w dziejach życia na Ziemi.
Kluczowe momenty rozwoju życia na Ziemi, jak i te, w których najbardziej było ono zagrożone i prawie wymarło - to są główne tematy odcinków wielkiego hitu Stevena Spielberga "Życie na planecie Ziemia". Znany hollywoodzki reżyser stara się w nim znaleźć punkty zwrotne dla rozwoju Ziemi jako planety zamieszkałej. Jeden z nich jest niezwykle ważny.
Spielberg tłumaczy zagadki Ziemi
Steven Spielberg w pewnym momencie "Życia na planecie Ziemia" przenosi nas bowiem do ery paleozoicznej, u której zarania Ziemia ma zaledwie 10 proc. tlenu w atmosferze i jest planetą wyjątkowo niegościnną. Pokryta nagimi skałami i niedostępnymi pustkowiami wydaje się wymarła. Życie jednak istnieje, ale w wodzie. Kwitnie w oceanach, a aby życie zasiedliło też ląd, musiało dojść do przełomu.
Dokonały go porosty - pionierska spółka grzybów i glonów, które wspólnie przezwyciężyły ekstremalne warunki na powierzchni Ziemi. Ponieważ porosty nie są ani roślinami ani zwierzętami, nie mieliśmy wtedy jeszcze do czynienia z zasiedleniem lądu przez rośliny, niemniej to był początek. Strzępki porostów zbudowały bowiem glebę, a ona stała się fundamentem dalszego życia i pożywką dla roślin. Ich podłożem.
Do akcji ruszyły więc i one. Pierwsze na lądzie rozrosły się mchy, które nie były w stanie rozwijać się w górę, a jedynie płożyć na boki. Gigantyczne kobierce mchów pokrywały Ziemię przez co najmniej 40 milionów lat, tworząc zapewne krajobrazy i widoki, które trudno aż sobie wyobrazić. Dziesiątki skał i terenów pokrytych zielonym kożuchem podtrzymywały życie na planecie i stanowiły ważny krok do tego, co stało się potem.
Lignina to motor napędowy życia na Ziemi
Steven Spielberg w swym przełomowym filmie wskazał na moment, który dla dalszego rozwoju organizmów lądowych - jeszcze nie zwierząt, ale roślin - okazał się najistotniejszy. Było to powstanie związku o nazwie lignina.
Znamy ją dobrze, bo występuje dzisiaj w wielu roślinach. Odpowiada za budowę ścian komórkowych oraz za drewnienie tkanek roślinnych. Znajdziemy ją w drewnie, np. w sośnie zawartość ligniny sięga 35 proc.
To związek niezwykły i tajemniczy, nie znamy do końca jeszcze jego wszystkich właściwości, a nawet składu chemicznego. Przyjmuje się, że lignina jest polimerem związków aromatycznych, nie rozpuszcza się w wodzie i rozpuszczalnikach organicznych. Można ją uzyskać w postaci rozpuszczalnych w wodzie soli kwasów ligninosulfonowych, które powstają jako produkt uboczny podczas wytwarzania celulozy metodą siarczanową.
I taka lignina ma powszechne zastosowanie w naszym codziennym życiu. Powstają z niej chusteczki i świetny materiał opatrunkowy - zwłaszcza z ligniny drzew iglastych, jak świerki. Jest idealna do odsączania wydzielin i cieczy. Z ligniny tworzy się kleje, żywice, włókna węglowe, tworzywa sztuczne, kosmetyki, zamienniki sadzy dla opon, a także papier. Co więcej, może się ona okazać zamiennikiem ropy naftowej jako paliwo.
Nade wszystko jednak lignina okazała się związkiem, który miał szerokie i fundamentalne zastosowanie w przeszłości. Dokonała bowiem zielonej rewolucji - jak sugerują twórcy "Życia na planecie Ziemia". Rewolucji, która na zawsze zmieniła oblicze planety.
Lignina wzmocniła bowiem ściany komórkowe roślin, co pozwoliło im na wzrost także w pionie. W dewonie, prawie 400 milionów lat temu, pierwsze rośliny lądowe mogły dzięki niej zacząć robić to, co robią dzisiaj - rosnąć wzwyż. To oznaczało ogromną wolność, szansę na rozwój i rywalizację w walce o dostęp do promieni słonecznych, za zaowocowało powstaniem gatunków coraz większych, wręcz potężnych.
Niepozorna chustka do ocierania ust czy opatrunek na ranę to rozwiązanie zagadki, jakim cudem udało się zasiedlić Ziemię i utrzymać na niej życie.