Sowy zamiast deratyzacji. Nie doceniamy tych nocnych ptaków
Zbuduj budkę i zaproś sowę na swój strych. Z pewnością takiego towarzystwa nie pożałujesz. O zaletach obecności sów poza miastem opowiada reporter Polsat News Marcin Szumowski.
Masz problem z gryzoniami, a mieszkasz poza miastem? Zaproś do siebie sowę. Nie boi się szczurów i w konfrontacji z nimi jest znacznie skuteczniejsza od kota. Płomykówka w czasie wychowu młodych - w ciągu jednej tylko nocy - potrafi upolować ponad dwadzieścia gryzoni.
Drapieżnik pilnie poszukiwany
Sowa to naturalna, bardzo skuteczna "firma" deratyzacyjna - mówią ornitolodzy i zachęcają do czynnej ochrony tych pięknych ptaków.
W podsiedleckiej Hołubli na kościelnym strychu zadomowiła się sowa. Budka umieszczona jest tuż przy jednym z otworów wentylacyjnych. Kiedy słychać charakterystyczne syczenie to znak, że sowy są w środku.
Pierwsza płomykówka już jest gotowa do obrączkowania. Przy okazji można się jej bliżej przyjrzeć. Edwin Siwek ze Stowarzyszenia Ochrony Sów mówi, że ostre szpony sowy służą jej do perfekcyjnych polowań, a pióra przystosowane są do bezszelestnego lotu. Dlatego na gryzonie poluje skutecznie.
Sowa będzie o wiele bardziej skuteczna w atakowaniu szczurów niż kot, ponieważ musi wykarmić młode. Czasem zdarza się, że jedna sowa wychowuje sześć, siedem młodych. Ptaki są karmione między innymi upolowanymi gryzoniami, dlatego w ciągu nocy sowa może upolować nawet 30 małych zwierząt.
"Tyle, żaden - nawet najlepszy kot - przez jedną noc nie złapie" - mówi Edwin Siwek i dodaje: "Sowy są bardzo pożyteczne dla nas z ludzkiego punktu widzenia o wiele bardziej niż kot, który przed szczurem raczej ucieknie".
Sowy lubią sąsiedztwo ludzi
Płomykówki to sowy, które lubią sąsiedztwo ludzi. Zamieszkują strychy stodół, domów, czy dzwonnic. Tutaj w Hołubli gnieżdżą się właśnie pod dachem kościoła. Ptaki wybierają takie niedostępne dla innych drapieżników miejsca celowo.
Żeby zaprosić płomykówkę do siebie wystarczy specjalna budka umieszczona wewnątrz budynku. To element tzw. czynnej ochrony sów. Powieszenie takiej budki tak ma zaletę - sowy nie wlatują do środka i nie latają po całym strychu, tylko wlatują do budki i wylatują z niej, więc na strychu jest czysto.
Sowy zostawiają po sobie tzw. wyplówki, czyli niestrawioną sierść, czaszki i kości gryzoni, które - jak sama nazwa wskazuje - sowy wypluwają. W jednej wyplówce można znaleźć pozostałości nawet po kilku myszach lub innych drobnych gryzoniach.
Przyrodnicy ze Stowarzyszenia Ochorny Sów podkreślają, że nastawienie do pożytecznych sów w dzisiejszych czasach jest bardzo pozytywne. W dawnych czasach wokół sów krążyły krzywdzące stereotypy.Choć sowy lubimy, nie bardzo zdajemy sobie sprawę - jak bardzo one potrzebują naszej pomocy. Bardzo często budynki są uszczelniane, a w stropdachach montowane są kratki i płomykówki nie mają gdzie założyć lęgów. Ptaki padają równiez ofiarą pozostawianych trutek. Lepiej ograniczanie liczebności danego gatunku zostawić przyrodzie.