Morskie żyjątka na tropie. Pąkle pomogą odnaleźć lot MH370

Niewielkie, morskie bezkręgowce mogą pomóc rozwiązać jedną z największych zagadek ostatnich lat. Naukowcy chcą wykorzystać pąkle do ustalenia trasy, jaką pokonał jedyny odnaleziony element z lotu MH370 Malaysia Airlines. Samolot zaginął bez śladu w 2014 r. z 239 pasażerami i załogą na pokładzie.

Zaginiony Boeing 777-200ER  linii Malaysia Airlines (9M-MRO) uchwycony w 2011 r. podczas startu z lotniska Roissy-Charles de Gaulle
Zaginiony Boeing 777-200ER linii Malaysia Airlines (9M-MRO) uchwycony w 2011 r. podczas startu z lotniska Roissy-Charles de GaulleWikimedia
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Zaginięcie w 2014 r. samolotu pasażerskiego Malaysia Airlines było jedną z najbardziej frapujących zagadek ostatniej dekady. Maszyna, która wykonywała rutynowy lot do Chin, przerwała łączność i zaginęła nad Oceanem Indyjskim. Mimo zakrojonych na bezprecedensową skalę poszukiwań, nie udało się odnaleźć żadnego śladu samolotu ani setek osób znajdujących się na jego pokładzie.

Prawie żadnego śladu. W rok po katastrofie na brzeg wyspy Reunion leżącej na wschód od Madagaskaru fale wyrzuciły metalowy fragment, w którym rozpoznano element zaginionej maszyny. Była to tzw. klapolotka, czyli element skrzydła odpowiadający za zwiększanie siły nośnej podczas startu i lądowania oraz wykonywanie skrętów.

Sekret w pąklach

Amerykańscy badacze są przekonani, że ten element pozwoli nam ustalić, gdzie dokładnie rozbiła się maszyna. Konkretnie - nie sam element, ale porastające go, morskie żyjątka.

Chodzi o tak zwane pąkle - osiadłe skorupiaki, które przyczepiają się do ciał wielkich zwierząt czy kadłubów statków, na których pokonują wielkie odległości. Pąkle budują wokół siebie wapienne pancerzyki. I to właśnie one mają pomóc rozwikłać zagadkę zaginionego samolotu.

Prof. Gregory Herbert, geolog z Uniwersytetu Południowej Florydy, zainspirował się chwilą, gdy zobaczył zdjęcia szczątków samolotu, odkrytych na Reunion.

"Klapolotka była pokryta pąklami i gdy tylko to zobaczyłem, natychmiast zacząłem wysyłać e-maile do innych badaczy, ponieważ wiedziałem, że geochemia ich muszli może dostarczyć wskazówek na temat miejsca katastrofy" - stwierdza geolog.

Temperatura w słojach

Jako biolog ewolucyjny Herbert bada systemy morskie, ze szczególnym uwzględnieniem bezkręgowców morskich tworzących skorupy, takich jak ostrygi, małże i właśnie pąkle. W ciągu ostatnich dwudziestu lat Herbert stworzył i udoskonalił metodę, która pozwala na podstawie geochemicznych właściwości skorupki ustalić to, w jakiej temperaturze znajdowało się zwierzę. Jest przekonany, że ta metoda może pozwolić zrekonstruować ścieżkę, jaką dryfowały szczątki samolotu. A co za tym idzie ustalić miejsce, w którym maszyna się rozbiła.

Pąkle i inne bezkręgowce morskie stale rozbudowują muszle, codziennie tworząc warstwy podobne do słojów drzew. Skład chemiczny każdej warstwy zależy od temperatury otaczającej wody w momencie jej utworzenia. W badaniu, opublikowanym w AGU Advances, zespół badawczy Herberta przeprowadził eksperyment na pąklach, aby odczytać ze składu ich pancerzyków zmiany temperatur, jakim były poddawane.

Eksperymentalne potwierdzenie

Po przeprowadzeniu tego eksperymentu i udowodnieniu tego, że metoda faktycznie pozwala odtwarzać zmiany temperatur, badacze wykorzystali ją do przeanalizowania małych pąkli odnalezionych na klapolotce z MH370. Analiza, w połączeniu z modelami prądów oceanicznych na Oceanie Indyjskim, pozwoliła im częściowo zrekonstruować trasę dryfu elementu.

"Niestety, największe i najstarsze pąkle nie zostały jeszcze udostępnione do badań, ale dzięki tym badaniom udowodniliśmy, że tę metodę można zastosować w przypadku pąkli, które skolonizowały wrak wkrótce po katastrofie. To może pozwolić zrekonstruować pełną ścieżkę dryfu aż do miejsca katastrofy" zapewnia Herbert.

Dotychczasowe poszukiwania MH370 obejmowały obszar o długości kilku tysięcy kilometrów wokół korytarza północ-południe, którym mógł poruszać się samolot. Jako, że temperatura oceanu wzdłuż tej trasy może zmieniać się znacznie, Herbert twierdzi, że nowa metoda może pozwolić na dokładne określenie miejsca, w którym znajduje się wrak samolotu.

Tropienie prądów morskich

"Francuski naukowiec Joseph Poupin, który był jednym z pierwszych biologów, który zbadał klapolotkę, doszedł do wniosku, że największe przyczepione do niego pąkle były prawdopodobnie na tyle stare, że skolonizowały wrak wkrótce po katastrofie. Bardzo blisko faktycznego miejsca katastrofy, gdzie wrak powinien się do dziś znajdować" mówi Herbert. "Jeśli tak, to temperatury zarejestrowane w ich skorupkach mogą pomóc zawęzić poszukiwania".

Herbert twierdzi, że nawet jeśli samolot nie znajduje się na obszarze objętym dotychczasowymi poszukiwaniami, badanie najstarszych i największych pąkli i tak może pomóc zawęzić obszar poszukiwań miejsca katastrofy na Oceanie Indyjskim.

"Wszystkich nas motywowała chęć zrozumienia tej tragicznej historii i rozwiania otaczającej ją tajemnicy" stwierdza współautor badania Nassar Al-Qattan "Samolot zaginął ponad dziewięć lat temu. Poszukiwania zawieszono w styczniu 2017 r. My chcieliśmy opracować nowe podejście, które pozwoliłoby je wznowić i dać rodzinom setek osób znajdujących się na pokładzie szansę na poznanie ich losów".

Niewyjaśniona tajemnica

Lot MH370 wystartował 8 marca 2014 r. w rutynowy lot z Kuala Lumpur do Pekinu. W 38 minut po starcie przerwał łączność z naziemną kontrolą, a w kilka minut później zniknął z cywilnych radarów. Wojskowe radary śledziły tor lotu maszyny przez kolejną godzinę - Boeing 777 skręcił na zachód.

Poszukiwania zaginionej maszyny były najdroższą tego rodzaju operacją w historii. Początkowo skupiały się na Morzu Południowochińskim, ale późniejsza analiza danych z satelitów komunikacyjnych wskazała, że maszyna kontynuowała swój lot nad Oceanem Indyjskim i udała się daleko na południe.

W szczytowym okresie w poszukiwania zaginionego lotu zaangażowanych było 60 statków i 50 statków powietrznych z 26 krajów. Poszukiwania kosztowały łącznie ponad 100 milionów dolarów, nie przyniosły jednak żadnego przełomu. Jedynym tropem na jaki trafili badacze było kilka elementów samolotu, wyrzuconych na brzegi wysp na zachodnim Oceanie Indyjskim.

Przyczyna zaginięcia samolotu pozostaje nieznana. Badacze liczą na to, że odkrycie wraku i zwłaszcza znajdujących się na dnie czarnych skrzynek mogłaby rzucić światło na przyczyny jednej z najbardziej zagadkowych katastrof w historii lotnictwa.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas