Ponura prognoza sprzed 40 lat się sprawdziła. Wykańczamy Ziemię
40 lat temu amerykańska Agencja Ochrony Środowiska przedstawiła raport, który omawiał skutki, z jakimi przyjdzie się nam zmierzyć, jeśli nie podejmie się radykalnych kroków w kierunku poprawy jakość środowiska. Wówczas prawdopodobnie wiele osób przyjęło go z uśmiechem na twarzy. Dziś patrząc na to jak prognozy się sprawdzają, nie jest nam do śmiechu.
Przyzwyczailiśmy się jako społeczeństwo do raportów, prognoz, które pozwalają podsumować aktualną wiedzę lub działania i na ich podstawie wskazać możliwe skutki, a także dalsze kroki. Problem w tym, że te prognozy... często się nie sprawdzają.
Idealnym przykładem są te dotyczące wydobycia ropy naftowej. Wielokrotnie wieszczyły koniec wydobycia z powodu wyczerpania się zasobów. Jak widać, świat wciąż stoi na "czarnym złocie", a próba rezygnacji ma związek z wpływem na środowisko.
Raport, który sprawdza się w niespotykanym stopniu
Czterdzieści lat temu amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) opublikowała niezbyt optymistyczny raport ostrzegający społeczeństwo przed zagrożeniami, z jakimi przyjdzie się zmierzyć, jeśli nie podejmiemy zdecydowanych działań na rzecz klimatu.
"Warunki rolnictwa ulegną znaczącym zmianom, systemy środowiskowe i gospodarcze mogą zostać zakłócone, a instytucje polityczne będą zestresowane" - przewidywali w raporcie opublikowanym we wrześniu 1983 r.
Po tych kilkudziesięciu latach zaniedbań rzeczywiście jesteśmy świadkami tego, jak wiele z tych przewidywań się ziściło. Raport zatytułowany "Czy możemy opóźnić ocieplenie efektu cieplarnianego" szacuje, że do 2050 roku temperatura może osiągnąć poziom o 2 st. C wyższy, niż przed rewolucją przemysłową, ale "znaczny wzrost globalnego ocieplenia może nastąpić wcześniej, niż większość z nas chciałaby wierzyć".
Jak widać, skala zjawiska jest przytłaczająca. Oprócz topnienia lodowców zanikają prądy oceaniczne, notowane są rekordowe upały, susze, pożary czy powodzie. Wszystko to przy zaledwie 1,1 st. C stopnia ocieplenia. Opóźnienia w skomplikowanym systemie biofizycznym Ziemi mogą oznaczać, że temperatura wzrosła już o kolejne 0,4 st. C.
Przewiduje się, że jeśli zgodnie z przewidywaniami osiągniemy wzrost średniej temperatury o 2 st. C, prawdopodobnie będziemy musieli znieść konsekwencje załamania się cyrkulacji w Oceanie Atlantyckim, wyginięcia ekosystemów koralowców i utraty składników odżywczych w naszej żywności, a także dalszego spadku plonów.
Poleganie na rozwiązaniu technologicznym w dalszym ciągu jest równoznaczne z "elektryzowaniem Titanica", tak jakby miało to stopić góry lodowe.
Technologia pomoże w walce ze zmianą klimatu? Większość rozwiązań to fikcja
Część naukowców już dawno zwracała uwagę, że użycie technologii niekoniecznie doprowadzi nas do złagodzenia skutków zanieczyszczenia środowiska. Choć użycie nowych rozwiązań zmniejsza emisje zanieczyszczeń, to większość wychwalanych rozwiązań jest zaledwie nowinką technologiczną, która w praktyce pozostaje fikcją.
Zamiast tego już od lat 80. XX wieku badania sugerują strategie oparte na ekologii, takie jak sadzenie lasów. W raporcie EPA stwierdzono, że zaprzestania użuwania węgla i ropy jest najskuteczniejszym sposobem, który pozwoli zapobiec katastrofie. Oszacowali, że gdybyśmy do roku 2000 pomyślnie odeszli od paliw kopalnych, ocieplenie do roku 2100 zmniejszyłoby się o połowę z 5 st. C do 2,5 st. C.
Jednocześnie przewidziano, dlaczego byłoby to wykonalne politycznie, ze względu na chciwość korporacji i brak współpracy między narodami.
Nasze wysiłki na rzecz klimatu nie idą na marne, ale potrzeba jeszcze dużo
Na szczęście nie wszystkie rozwiązania w kierunku ograniczenia zmian klimatu są fikcją. Dotychczasowe zaangażowanie doprowadziło, że przewidywania co do wzrostu temperatury o 5 st. C do 2100 roku wydają się mało prawdopodobne. Brak kolejnych działań może doprowadzić jednak do wzrostu rzędu 4 st. C.