Komary: Więcej, częściej, bardziej niebezpiecznie
Globalne ocieplenie powoduje, że jest coraz więcej komarów. To jednak dopiero początek złych wiadomości.
Dzisiejszy "Frankfurter Rundschau" informuje, że W Hesji na zachodzie Niemiec wykryto "najbardziej śmiercionośne zwierzę świata", azjatyckiego komara tygrysiego. Niebezpieczne okazy zostały odkryte w miejscowości Floersheim oraz w Hirschhorn. Eksperci ostrzegają przed nim, bo może przenosić niebezpieczne choroby, ale uspokajają, że na razie powodów do paniki nie ma.
Nie jest jasne, jak komary trafiły do Niemiec. Możliwe, że dotarł w jednym z transportów z Azji. Faktem jest jednak, że klimat jest coraz cieplejszy, a co za tym idzie, zwiększa się wilgotność powietrza. Każdy 1 st. Celsjusza wzrostu temperatury, sprawia, że powietrze może się stawać o 7 proc. bardziej wilgotne. To idealne warunki do rozmnażania się komarów. Tych, zdaniem naukowców, będzie tylko coraz więcej.
"Musimy myśleć więcej o zmianach na planecie i o tym, co robimy, żeby to zatrzymać" - powiedział portalowi "Grist" ekolog, prof. Andrew Dobson z Uniwersytetu Princeton. "W przeciwnym razie będzie więcej powodzi i chorób" - dodaje naukowiec.
Jeden z przykładów tego, czego możemy się spodziewać, przedstawiono w opublikowanym w "Ecology" badaniu amerykańskich naukowców. Badacze przyjrzeli się populacji komarów w Stanach Zjednoczonych. Na Florydzie złapali 28 tys. osobników z 18 gatunków. W laboratorium przebadali tysiąc losowo wybranych komarów.
- Odkryliśmy, że nasze komary były "plastyczne". Zasięg temperatur, które tolerują, rozciągał i kurczył się zależnie od pory roku, tak jak gumka recepturka - powiedział ekolog, prof. Brett Scheffers z Uniwersytetu Florydy. - To pokazuje, że z powodu zmian klimatu nasze jesienie i zimy są cieplejsze, a komary w regionach z umiarkowaną pogodą są dobrze przygotowanie do aktywności w tym czasie - tłumaczy naukowiec.
Całoroczny problem
Z czasem komary mogą stać się problemem nie tylko lata, ale i wiosny oraz jesieni, a także w dłuższej perspektywie, nawet zimy. Przy odpowiedniej temperaturze i wilgotności, nawet wówczas będą w stanie się rozmnażać i funkcjonować.
Do przeżycia potrzebują niewiele. Komary mogą złożyć jaja nawet w małym zbiorniku wodnym, jak kałuża. Entomolog Peter Jiang, który był współautorem badania na Florydzie, radzi, aby usuwać wszystko, co może niepotrzebnie magazynować wodę. Mowa o pustych butelkach, puszkach czy starych oponach. Z kolei poidełka dla ptaków powinny być opróżniane dwa razy w tygodniu. Większe zbiorniki, jak pojemniki na wodę deszczową, powinny mieć pokrywę. Owadom przyda się każda kropla wody, w której będą mogły zostawić swojej jaja.
Ocieplający się klimat oznacza także, że gatunki tych owadów, które do tej pory były nam obce, przemieszczają się coraz bardziej na północ. W zeszłym roku w Małopolsce znaleziono komara, który przenosi dengę. Z kolei w Czechach wirus ten stwierdzono u mężczyzny, który nigdzie nie podróżował, a co za tym idzie, musiał być zakażony na miejscu.
Egzotyczne wirusy
W USA wirus Zachodniego Nilu był wykryty we wszystkich stanach, poza Alaską i Hawajami. W 2012 r. stwierdzono prawie ponad 5 tys. przypadków, w 2003 r. było to ponad 9 tys. W tym roku amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób podaje, że do września 2021 r. stwierdzono niecałe 500 przypadków, oraz 21 zgonów. W 80 proc. choroba przebiega bezobjawowo. Jednak może pozostawić po sobie oznaki neurologiczne, jak na przykład paraliż.
Kenijscy naukowcy przyjrzeli się populacji komarów w swoim kraju. Wyniki obserwacji opublikowali w czasopiśmie "PLOS Neglected Tropical Diseases". Okazało się, że coraz częstsze powodzie i podtopienia w Kenii pomagają komarom egipskim szybciej się rozmnażać. To sugeruje, że nie tylko stałe czynniki, jak klimat, ale i ekstremalne zjawiska pogodowe, mogą stworzyć przyjazne środowisko dla tych owadów. To ważne, bo komary egipskie są w stanie przenosić dengę.
To niepokojąca informacja dla Europy, która coraz częściej zmaga się z tzw. powodziami błyskawicznymi. W Polsce podtapiane jest głównie południe kraju, choć powodzie błyskawiczne zalewają także główne miasta, jak Warszawa, Wrocław, Gdańsk czy Poznań.
W 2019 r. międzynarodowy zespół naukowców w czasopiśmie "Nature Microbiology" opublikował badanie, z którego wynika, że do 2080 r. 60 proc. światowej populacji będzie w zasięgu dengi. Wśród wymienionych kontynentów jest także Europa.
Źródło: Grist, Zielona Interia, Mongabay