Koale jeszcze można ocalić. Szansą jest zamrażanie nasienia
Mateusz Zajega
Kilka miesięcy temu australijskie ministerstwo środowiska oficjalnie wpisało koale na listę gatunków zagrożonych wyginięciem. Szacuje się, że endemiczne torbacze mogą zniknąć z naszej planety już do 2050 roku. Naukowcy, chcąc zapobiec takiemu scenariuszowi, proponują następujące rozwiązanie – biobankowanie.
W lutym bieżącego roku australijskie władze ogłosiły, że endemiczne dla wschodniego wybrzeża kraju koale zostały oficjalnie wpisane na listę gatunków zagrożonych wyginięciem. Coraz częstsze susze i pożary spowodowane zmianami klimatu w połączeniu z wszechobecnymi chorobami przyczyniły się do znacznego zmniejszenia populacji gatunku.
W samym stanie Queensland liczba koali zmniejszyła się aż o połowę w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Szacuje się, że łącznie na wolności żyje zaledwie około 50 tysięcy tych torbaczy. Tak drastycznie zmiany mogą doprowadzić do całkowitego wyginięcia gatunku już w 2050 roku. W związku z powyższym potrzebne są zdecydowane działania, a z pewnymi propozycjami wyszła właśnie grupa australijskich badaczy.
Jak uratować koale?
W czasopiśmie naukowym "Animals" pokazali oni korzyści, jakie mogą wynikać z zastosowania w przypadku koali biobankowania i innych podobnych technologii polegających na gromadzeniu i zamrażaniu nasienia pobranego od samców w celu przyszłego wspomagania reprodukcji.
Dzięki użyciu takich metod zdecydowanie zwiększy się różnorodność genetyczną wśród hodowanych zwierząt, co ma olbrzymie znaczenie w sytuacji zagrożonych gatunków i zapobiegania chowu wsobnego. Dodatkowo kilkukrotnie, a nawet kilkunastokrotnie, zmniejszą się wówczas potencjalne koszty, jakie mogłyby się wiązać z zastosowaniem standardowych procedur wymagających stworzenia znacznie większych kolonii do uzyskania podobnego zróżnicowania genetycznego.
Zaoszczędzone pieniądze można zainwestować na przykład w odbudowywanie siedlisk koali, których liczba również znacząco się zmniejszyła w wyniku coraz częstszych pożarów oraz wylesiania.