Geralt zniknął bez śladu. Zagadka zaginięcia wilka wciąż nierozwiązana
Młody Geralt zniknął przyrodnikom z radarów kilka tygodni temu. Obroża teledetekcyjna wilka Geralata nie nadaje i nie wysyła żadnego sygnału. Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania drapieżnika też nie przyniosły rezultatów. Możliwości są dwie: albo obroża z nadajnikami się zepsuła, albo wilk Gerald nie żyje.
Leśniczy Artur Milanowski prowadzi wspólnie z Fundacją "Save" monitoring wilków w Puszczy Świętokrzyskiej. To między innymi Artur Milanowski zakładał Geraltowi obrożę. Po założeniu obroży zwierzęciu można było kontrolować jego przemieszczanie się. Obroża, która ma Geralt, waży około ośmiuset gram i ma dwa nadajniki.
Za znalezienie zwierzęcia fundacja oferuje nagrodę. Ten, kto natknie się na obrożę, również ją dostanie.
Młody wilk zaginiony
Geralt ważył 33 kg, był wilkiem młodym, bo około dwuletnim. Był też w dobrej kondycji.
Na początku wilk przemieszczał się po świętokrzyskich lasach, ale nogi poniosły go aż w okolice Lwowa. Leśnik mówi, że odbył taką długa podróż w poszukiwaniu wadery, czyli swojej samicy. Geralt jednak wrócił do Polski.
Ostatni sygnał z jego obroży odebrano w okolicach Hrubieszowa w województwie lubelskim. Czy Geralt nadal żyje?
- Historia obecności wilków na terenach Polski jest niemal tak samo długa, a może nawet dłuższa, niż historia naszego kraju.
- Jest to też krwawa opowieść. Od czasów średniowiecza do końca XX w. kłusownictwo i polowania na wilki były na porządku dziennym.