Wilk. Polski symbol, który cudem uszedł z życiem

Wilk to zwierzę, którego z reguły się boimy. Tymczasem w Polsce żyje zaledwie 2 tys. tych zwierząt i zazwyczaj stronią one od spotkań z ludźmi. Przyrodnicy wskazują, że to nie wilk jest zagrożeniem dla człowieka, lecz człowiek dla wilka. Gatunek ten był w Polsce latami tępiony, a wokół niego narosło mnóstwo bezpodstawnych mitów. Sprawiły one, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu wilków w naszym kraju była zaledwie garstka.

Populacja wilków w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat wzrosła do 2 tys. osobników. Jednak w całej historii naszego kraju były one gatunkiem z reguły tępionym i owianym złą sławą
Populacja wilków w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat wzrosła do 2 tys. osobników. Jednak w całej historii naszego kraju były one gatunkiem z reguły tępionym i owianym złą sławą123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Historia obecności wilków na terenach Polski jest niemal tak samo długa, a może nawet i jeszcze dłuższa, niż historia naszego kraju. Niestety jest to też opowieść pełna krwi tych zwierząt, bo od czasów średniowiecza do końca XX w. kłusownictwo i polowania na wilki były na porządku dziennym.

Brutalna historia polowań na wilki w Polsce

Argumentem przemawiającym za odławianiem przodków psów od setek lat jest bezpieczeństwo ludzi. Wilki, podobnie jak wiele innych dzikich zwierząt, w obliczu przejmowania terenów przez człowieka i utraty siedlisk podchodziły do domostw w poszukiwaniu pożywienia. To właśnie wtedy zaczęto tworzyć legendy np. o tym, że drapieżniki te pożerają ludzkie zwłoki.

Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że polowania i kłusownictwo na wilki były uzasadnione chęcią pozyskania futer. Gęste, grube i ciepłe były doskonałym surowcem na chroniącą przed zimnem odzież.

Futra wilków często wiązały się jednak z cierpieniem zwierząt. Do ich pozyskiwania używano wnyków i sideł - brutalnych narzędzi, które zadawały drapieżnikom rozległe rany. Jeszcze w czasach PRL-u za polowania na wilki można było dostać pieniężną nagrodę. Przewidziana była ona nawet za wybranie szczeniąt z nory i ich zabicie. Dopuszczane było także używanie trucizny.

To sprawiło, że w latach 70. na terenie całej Polski było zaledwie 100 wilków. Na szczęście ich populacja powoli, ale systematycznie się odradza. W ciągu ostatnich 20 lat przybyło ok. 1,5 tys. osobników. Problem stanowi jednak kłusownictwo.

Wilki w Polsce często padały ofiarą myśliwych, którzy polowali na nie ze względu na dobrej jakości futro. W czasach PRL-u zabijanie wilków było nagradzane finansowo
Wilki w Polsce często padały ofiarą myśliwych, którzy polowali na nie ze względu na dobrej jakości futro. W czasach PRL-u zabijanie wilków było nagradzane finansowo123RF/PICSEL

Pod ochroną, ale nie przed kłusownikami

Wilki w Polsce objęto ścisłą ochroną gatunkową dopiero w 2001 r. Obecnie zakazane są jakiekolwiek polowania na te zwierzęta i zostały one wykreślone z listy gatunków łownych. Możliwe są tylko odstrzały pojedynczych osobników na bazie wydawanych w szczególnych przypadkach pozwoleń. Jeśli dojdzie do wyrządzenia szkód przez wilki - płaci za nie Skarb Państwa.

Choć polowania na przodków psów zostały zakazane, zdarzają się jednak cały czas przypadki kłusownictwa. Polscy naukowcy wyliczyli, że w ciągu ostatnich 20 lat kłusownicy uwięzili we wnykach co najmniej 37 wilków. Większość zmarła.

To tylko jednak potwierdzone przypadki. Specjaliści ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" mówią, że ta liczba to wierzchołek góry lodowej. Wiele pułapek znajduje się w małych, prywatnych lasach lub w pobliżu rzek - są to tereny rzadko kontrolowane. Wilki potrafią się wyrwać z wnyków, ale obrażenia mają długotrwały skutek.

"Najczęściej rejestrujemy fotopułapkami wilki z urwanymi kończynami. Innym wnyki nadal zaciskają się na szyi, w pasie lub na łapie, co kończy się sepsą i śmiercią" - komentuje dr hab. Sabina Nowak, ekspertka ds. ssaków z Uniwersytetu Warszawskiego.

Dziś wilki w Polsce są objęte ścisłą ochroną gatunkową. Problem stanowi jednak kłusownictwo
Dziś wilki w Polsce są objęte ścisłą ochroną gatunkową. Problem stanowi jednak kłusownictwo123RF/PICSEL

Czy trzeba bać się wilków?

W mediach i ze strony społeczności myśliwskich pojawia się czasem przekaz mówiący o tym, że brak polowań na wilki zachęca je do zbliżania się do ludzi i atakowania człowieka. Jak jednak wyjaśniają naukowcy, nie ma żadnego potwierdzenia na takie twierdzenie.

Dr hab. Sabina Nowak informuje, że od czasów II wojny światowej nie było w Polsce przypadku zaatakowania człowieka przez zdrowe osobniki dzikich wilków. "Istnieją natomiast takie relacje z lat wcześniejszych, a dotyczą one najczęściej osobników chorych na wściekliznę" - podaje naukowczyni na łamach serwisu Stowarzyszenia dla Natury "Wilk".

Mimo tego że populacja wilków w Polsce urosła od 2001 r. z 560 do 2 tys. osobników, w tym okresie zarejestrowano tylko trzy potwierdzone przypadki ataków drapieżników na ludzi. Jeden z nich był spowodowany wścieklizną wilka. W dwóch pozostałych okazało się, że były to osobniki regularnie dokarmiane przez ludzi.

Wilki to dzikie zwierzęta i z natury unikają kontaktu z człowiekiem. Zazwyczaj uciekają gdy znajdą się już w odległości kilkuset metrów od ludzi. Biorąc pod uwagę statystyki, groźniejsze od wilków są w Polsce psy, a nawet dziki.

Ważne jest jednak, aby pod żadnym pozorem nie dokarmiać wilków, nawet jeśli wyglądają na głodne i wychudzone lub jesteśmy np. fotografami przyrody i chcemy zrobić im wyjątkowe zdjęcie. Dzięki doskonałemu węchowi zwierzęta będą wiedzieć, że pożywienie zostało dostarczone przez ludzi, przez co będą chętniej podchodzić do człowieka.

Jakub Wojajczyk

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas