Coś złego dzieje się z karaibskimi koralowcami. Niepokojące zjawisko
Od wielu już lat glony i algi wypierają koralowce z tworzonych przez nie raf koralowych, blokują im dostęp do światła słonecznego, zabierają miejsce i produkują toksyczne dla korali związki chemiczne. Tym razem jednak na Morzu Karaibskim sytuacja jest jeszcze poważniejsza. Tutejszym rafom zagrażają bowiem krasnorosty z grupy Peyssonneliaceae. Ich skorupy szybko zaczynają dominować.
Rafy koralowe w tropikalnych i międzyzwrotnikowych wodach całego świata zajmują zaledwie 0,1 procent dna morskiego, ale zależy od nich aż 25 procent morskich organizmów. To podwodny odpowiednik lasów równikowych, podpora wielu ekosystemów morskich. Tworzą je głównie korale madreporowe, które mimo podobieństwa do podwodnych roślin, są zwierzętami. Żyje tu jednak mnóstwo innych organizmów.
Największe skupisko tworzy Wielka Rafa Koralowa u wschodnich wybrzeży Australii, niezwykle znane są także inne rafy z terenów Indo-Pacyfiku, jak również skomplikowane systemy rafowe Morza Czerwonego. Koralowce tworzą także wspaniałe rafy na Morzu Karaibskim, największe na Atlantyku. Od Florydy przez Jukatan, Antyle aż po brzegi Wenezueli i Kolumbii istnieją rozległe tereny rafowe.
One właśnie są teraz poważnie zagrożone.
W ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci glony powoli wypierały koralowce z raf na całym świecie, blokując światło słoneczne, fizycznie niszcząc koralowce i wytwarzając szkodliwe chemikalia. Jednakże teraz na Karaibach pojawił się nowy rodzaj zagrożenia. Czasopismo "Current Biology" publikuje wyniki badań biologów morskich na temat niszczycielskiego wpływu na rafy karaibskie skorup krasnorostów z rodziny Peyssonneliaceae.
Te krasnorosty szybko rozprzestrzeniają się na terenach rafowych, zabijając koralowce i przekształcając całe ekosystemy. - Te organizmy to ekologiczna niespodzianka, która pojawiła się w miejscu zdegradowanych raf zniszczonych przez człowieka - pisze zespół kierowany przez Petera Edmundsa z California State University w Northridge. - W miejscu już wywołanej przez zanieczyszczenia katastrofy należy je uznać za ekologiczny katalizator, który może przyspieszyć globalny upadek koralowców na rafach w obliczu przyspieszających zmian klimatycznych.
Trudny do rozpoznania zabójca koralowców
Problemem jest to, że te szkodliwe krasnorosty mogą być niezwykle trudne do zidentyfikowania. Szacuje się, że istnieje 48 różnych gatunków w tej rodzinie glonów i trudno je odróżnić od nieszkodliwych gatunków,. - Te glony są jak ognisko choroby, która zaczęła się rozwijać na słabym już organizmie rafowym po latach degradacji raf - piszą autorzy.
Już w latach 2012-2019 te glony opanowały do 64 procent płytkich raf Amerykańskich Wyspach Dziewiczych. To wtedy stało się jasne, że są znacznie odporniejsze niż inne organizmy morskie na zakwaszenie oceanów i ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak huragany. Dlatego naukowcy przewidują, że te krasnorosty ostatecznie zdominują rafy na całym świecie, a najszybciej na Karaibach. Kiedy się to stanie, nie wiadomo, ale to kwestia czasu.
A to nie pierwszy problem z karaibskimi rafami koralowymi w tym roku. Wiosną trwała u brzegów Wenezueli inwazja koralowca Unomia stolonifera, który pochodzi z terenów Indonezji. Opanował on słabe rafy w okolicach Wenezueli i Antyli Holenderskich, rozprzestrzenił się i zniszczył tutejsze łańcuchy pokarmowe. Tę inwazję nazwano katastrofą ekologiczną na ogromną skalę, a miejscowa ludność ręcznie zbierała z raf tego koralowca.