Ten mały kot budzi lęk. Mówi się, że wysysa krew i urywa głowy. To prawda

Jest mniejszy od wielu kotów domowych, a jednak ludzie boją się go jak diabła. Czy też jak wampira, należałoby raczej powiedzieć, bo też mity otaczające to nieduże i na pozór słodko wyglądające zwierzę są porażające. Mapucze widzieli w nim demona wysysającego krew z szyi i odrywającego głowę niczym straszliwa chupacabra. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że... mieli rację. Oto kodkod.

Kodkod to wyjątkowy dziki kot. Wiąże się z nim mnóstwo legend
Kodkod to wyjątkowy dziki kot. Wiąże się z nim mnóstwo legendFlickr/Fauna Australis/Biodiversity Challenge Funds/CC BY-NC-SA 2.0 DEEDFlickr

Chupacabra to demon, który zrobił karierę, zwłaszcza po sprawie "wampira z Moca", która wybuchła na wyspie Portoryko w 1987 roku. Wtedy tajemnicze, demoniczne zwierzę zabijało zwierzęta, takie jak kozy, konie i drób oraz wysyłało z nich krew. Chupacabra miała być razem pół-człowiekiem, pół-zwierzęciem, raz wampirem, to znowu jakimś gadem o ludzkich kształtach czy wilkołakiem. Zrobiła wielką karierę w popkulturze, z horrorami włącznie, a jej mity wykraczają daleko poza Portoryko. Są spotykane od Stanów Zjednoczonych aż po Chile i Argentynę.

Kodkod, czyli być może chupacabra

Nie wiemy, co dokładnie wywołało mity o chupacabrze. Może to zbitek przyczyn, na który składa się wysysanie krwi zwierząt przez nietoperze wampiry (jeżeli nie dojdzie do zakażenia wścieklizną czy inną chorobą, jest to dla nich niegroźne), ataki innych drapieżników czy też pojawianie się w okolicy ludzkich domostw zwierząt takich jak kojoty czy nibylisy chorujących na świerzb i inne choroby pozbawiające je sierści i zmieniające sylwetkę.

Jeżeli chodzi jednak o Chile, to miejscowe legendy o chupacabrze i demonach podobnych do wampirów i wysysających krew są odnoszone do jednego, bardzo konkretnego zwierzęcia. Jest nim, na pozór niewinny i niepozorny, nieduży kotek znany jako kodkod.

Kodkod to nieoficjalna nazwa tego kota, ale dość powszechnie używana nie tylko w samej Ameryce Południowej, ale nawet przez zoologów. Podobnie zresztą jak miejscowa indiańska nazwa güiña. Od czasu, gdy nowe nazewnictwo polskich ssaków uporządkowały polskie nazwy zwierząt, wszystkie małe koty Ameryki Łacińskiej, które dotąd używały miejscowych nazw jak kodkod, kolokolo, margaj, oncilla i inne, zostały włączone do jednego rodzaju ocelot. Tak oto kodkod to teraz ocelot chilijski.

A to dlatego, że jest niemalże endemitem Chile. Występuje jeszcze na przyległej części argentyńskich Andów, ale to zwierzę kojarzone bez dwóch zdań z fauną chilijską. A także z mitami istniejącymi na terenie tego kraju.

Ocelot chilijski znany jako kodkod utożsamiany jest niekiedy z chupacabrąMauro TammoneWikimedia Commons

Wojownicy bali się małego kota

Otóż Mapucze to mieszkańcy Chile i Argentyny, którzy zawsze słynęli z dzielności. Wojny indiańskie kojarzą się nam raczej z Ameryką Północną i Dzikim Zachodem, tymczasem przez lata takie wojny trwały także na pograniczu chilijsko-argentyńskim. Mapucze najpierw walczyli z Hiszpanami, którzy nigdy ich nie podbili, a potem także z niepodległym już państwem chilijskim. I ci waleczni ludzie stworzyli mit o strasznym kocie, który ma wielkość dachowca.

Ocelot chilijski osiąga bowiem maksymalnie 3 kilogramy wagi, zatem bez trudu znajdziemy koty domowe znacznie od niego większe. I ten nieduży drapieżnik, który jest najmniejszym kotem całej półkuli zachodniej i jednym z najmniejszych w świecie, potrafi bardzo skutecznie polować nie tylko na gryzonie. One stanowią podstawę jego diety, ale kodkod łapie także jaszczurki, płazy, nietoperze, nawet owady i pająki ptaszniki, a także swój przysmak - ptaki. 

Ponieważ ptak to zdobycz duża, która może zadać kodkodowi rany ciosami dzioba czy skrzydeł jak żadna inna ofiara, ocelot wypracował pewien system szybkich łowów. Polega on na zadaniu ekspresowego ciosu w szyję z użyciem swoim długich, ostrych kłów. Dokłada do tego niekiedy także szybkie ukręcenie albo wręcz oderwanie głowy ptaka. Śmierć jest natychmiastowa, kot zdobywa posiłek bez zranienia i ściągnięcia uwagi konkurencji. 

Mapucze wielokrotnie znajdowali więc ptaki z nakłuciami na szyi i urwaną głową. Łatwo sobie wyobrazić, jakie rodziło to opowieści. Mówiono o wampirze czającym się w zaroślach, a kiedy wraz z rozwojem rolnictwa i hodowli drobiu oceloty chilijskie coraz częściej zapuszczały się w pobliżu zagród, by zapolować w obejściu i kurniku, te legendy się wzmogły. Z fatalnymi konsekwencjami dla kota.

To nie jest czarny kot. To melanistyczna odmiana ocelota chilijskiegoParque TepuhueicoWikimedia Commons

Kodkod to częsty gość kurników

Kodkod jest zabijany jako wróg drobiu, ale także jako domniemany wampir. Powiada się, że jego nieduże rozmiary i przyjemny wygląd to złudzenie, bo w rzeczywistości w kocim ciele czai się krwawa bestia. To oczywista bzdura, bo ocelot chilijski to po prostu zwierzę polujące jak każdy kot, zwłaszcza kot nieduży - z zasadzki, szybko, cicho i z użyciem ciosu kłami. 

Urwanie głowy to konieczny dodatek pozwalający ograniczyć zamieszanie i skrócić walkę. A że wygląda to przerażająco, ocelot cierpi.

Tymczasem badania wykonane w Chile i Argentynie wykazały, ze mieszkańcy zwłaszcza regionów górskich nie robią zbyt wiele, by zadbać o bezpieczeństwo swego drobiu. Jest on niestrzeżony, niezamykany, z łatwym dostępem, który nocą wykorzystuje ocelot.

Ludzie to największy wróg kodkoda, który na dodatek cierpi na skutek zmian cywilizacyjnych. W jego areale nie było dotąd dróg szybkiego ruchu. Gdy je zbudowano, ocelot nader często pada ofiarą samochodów. 

Badania przeprowadzone w Chile, które można znaleźć na cats.org, wskazują też na utratę siedlisk. Model zakłada zniszczenie aż 39 procent zasięgu występowania tego kota do 2050 roku w wyniku zmiany klimatu i zmiany sposobu użytkowania gruntów przez człowieka. W Argentynie zasięg ma się skurczyć nawet o ponad połowę.

500 plus na psa i kota. Ile pieniędzy można dostać?Polsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas