Wilki porywają psy i zwierzęta gospodarskie. Wójt ostrzegł mieszkańców

- Byczek leżał wypatroszony. Po nocnym ataku wilków na jałówki zostały tylko tropy na polu i resztki ofiar - opowiada Jan Pawełko z gminy Jaświły, któremu wilki zaatakowały krowy. Ofiarami wilków padły w sumie trzy młode jałówki. Zagryzione bydło zauważył na swoim polu Krzysztof Gudel. - Podejrzewam, że tych wilków musiało być bardzo dużo, bo z tego co tutaj zastałem praktycznie nie było co zbierać. Jałówki były bardzo mocno pogryzione i wyjedzone - opowiada. Niewykluczone, że wilki próbowały się dostać do obory, bo krowy uciekły z niej w panice pokonując zabezpieczenia drzwi.

Drapieżniki pojawiły się też przy zainstalowanej następnego dnia fotopułapce. Mieszkańcy twierdzą, że przestały się bać ludzi, a wójt gminy Jaświły wydał komunikat. Ostrzega m.in. mieszkańców przed samotnym spacerowaniem po lesie i prosi o zabezpieczenie zwierząt domowych oraz gospodarskich.

Władze gminy szacują, że wataha liczy czternaście osobników. Przed świętami wójt złożył wniosek o redukcję drapieżników do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Sylwester Kowalczyk, leśniczy z Nadleśnictwa Waliły, od wielu lat obserwuje wilki w Puszczy Knyszyńskiej. Uważa, że zbliżanie się wilków do gospodarstw to naturalne zachowanie drapieżników. - Nasze domy to jest ograniczenie ich naturalnych przejść, one są zwierzętami które dużo wędrują. Dlatego ważne jest, aby dobrze zabezpieczyć zwierzęta i domowe, i gospodarskie.

Decyzję o tym, jak rozwiązać problem wilków w Jaświłach podejmie Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie.