Pandemia to przygrywka. Szalejąca pogoda zdziesiątkuje nam gospodarkę
Ogień, woda i żar lejący się z nieba - tak ma wyglądać nieodległa przyszłość Europy. Właśnie opublikowano raport na ten temat. To bardzo niepokojąca wizja, także dla Polski.
Raport Climate Impacts Atlas ma pokazać, jak ocieplający się klimat wpłynie na różne dziedziny życia. Opracowanie CMCC, czyli Euro-Śródziemnomorskiego Centrum Zmian Klimatu, nie skupia się wyłącznie na Europie, ale przyszłość naszego kontynentu, która się w nim rysuje jest wyjątkowo niepokojąca. Kontynent, który przez stulecia w zasadzie omijały naprawdę wielkie katastrofy naturalne, może paść ofiarą ekstremalnych zjawisk, na jakie nie jest tu przygotowany niemal żaden kraj.
"Susze, fale upałów i podnoszenie się poziomu morza oraz kurczące się zapasy żywności" - takie zagrożenia wylicza Donatella Spano, współautorka raportu.
Zła prognoza dla Polski
Zgodnie z prognozami naukowców, jeśli utrzyma się wysoki poziom emisji dwutlenku węgla, to już za kilkanaście lat fale upałów w krajach Unii Europejskiej będą trwać co najmniej 12 razy dłużej niż obecnie. Nawet przy scenariuszach zgodnych z Porozumieniem paryskim, nasz kontynent będzie latem smażył się w koszmarnych upałach. Jeśli ocieplenie zostanie powstrzymane na poziomie 2 st. Celsjusza, fale upałów będą trwać "tylko" dwukrotnie dłużej, niż teraz. Przy najbardziej optymistycznym scenariuszu, czyli ociepleniu góra o 1,5 st., wydłużą się o 60 proc. Liczba ofiar letnich skwarów wzrośnie o co najmniej 30 tys. co roku.
Upał przełoży się na coraz gwałtowniejsze pożary. Każdego roku w Unii Europejskiej płonąć będzie o 1696 km kwadratowych lasów więcej, niż teraz. To powierzchnia trzykrotnie większa od Warszawy. I tu pojawia się bardzo niepokojąca dla Polski wiadomość. Nasz kraj będzie, obok Hiszpanii, Włoch i Grecji tym, gdzie liczba i intensywność pożarów, wedle prognozy, ma wzrosnąć najbardziej.
"Uderzające jest to, że ten szok klimatyczny dotknie każdego" - twierdzi prof. Gernot Wagner z Uniwersytetu Nowojorskiego. "Średnie, czyli najbardziej prawdopodobne scenariusze emisji, są zwyczajnie złe" - dodaje, wyliczając ekstrema pogodowe, jak fale upałów, które już teraz co roku zaczynają się coraz wcześniej i powodzie normalnie występujące raz na sto lat. - To one nadają prawdziwej wagi określeniu "szok klimatyczny" - uważa prof. Wagner.
W pogodowej pułapce
Razem z upałami i pożarami, w naszej części świata pojawiać się będą niemal na przemian powodzie i susze. Europa znajdzie się w hydrologicznym potrzasku. Będzie coraz bardziej wysuszona przez pogłębiające się upały - częstotliwość susz w latach 2046-2065 wzrośnie o 66 proc. w scenariuszu rosnących emisji, a przy spełnieniu założeń Porozumienia paryskiego o 30-42 proc.
Nawet 59 mln Europejczyków może mieć problem z dostępem do wody.
Z drugiej strony, z prognozy CMCC wynika, że ocieplający się klimat przyniesie naszemu kontynentowi burze i powodzie, przy których te dewastujące latem północną Europę, mogą wydawać się drobnymi incydentami. Niszczycielskie skutki "wielkiej wody" mają potroić się do końca wieku, dotykając szczególnie mocno państw Europy Środkowej i Wschodniej, czyli także naszego kraju.
Ciepło pomoże roślinom? Nic z tego
Skutki rozszalałej pogody głęboko odczuje europejska gospodarka. Wywołana sztormami erozja morskich brzegów może nad Morzem Śródziemnym postępować w tempie 10 m rocznie, co bezpośrednio zagrozi nadmorskim kurortom, a szkody wyrządzone nabrzeżom mogą sięgnąć w drugiej połowie wieku 776 mld euro.
Europejskie rolnictwo mogłoby nawet na zmianach klimatu zyskać, bo w idealnych warunkach cieplejszy klimat akurat na naszym kontynencie mógłby sprzyjać roślinom. Problem w tym, że rosnące temperatury spowodują wzrost zapotrzebowania na wodę w rolnictwie o 20 proc. w Europie Północnej i o 40 proc. na południu kontynentu. Wspomniane już burze, susze i powodzie przyłożą się do tego, że żadnego odczuwalnego wzrostu plonów zapewne nie będzie. Jednocześnie połowy ryb do 2050 r. spadną o co najmniej jedną czwartą.
Europa odczuje także skutki zdrowotne zmian klimatu. Według ustaleń włoskich naukowców, przy średnim poziomie emisji, do 2050 r. 60 proc. ludności UE będzie żyć w klimacie, w którym możliwe będzie rozprzestrzenianie się wirusa dengi. W scenariuszu wysokich emisji ten odsetek wzrośnie do 71 proc.
To wszystko przełoży się na potężne straty w PKB całej Unii Europejskiej. Do 2050 r. kurczyć się będzie ono o 2 proc., a do 2100 r. o 5 proc. Dla porównania, w grupie G20 średnie straty dla gospodarek wywołane pandemią COVID-19 wyniosły około 4 proc.
- Szacunki te są w dużej mierze zgodne z ostatnimi badaniami, które wykazały, że nawet "niekatastroficzne" scenariusze zmian klimatycznych mogą być niezwykle kosztowne ze społecznego i ekonomicznego punktu widzenia - mówi dr Jisung Park, ekonomista środowiskowy z UCLA i dodaje: - Straty rzędu 2-4 proc. PKB rocznie do 2050 r. to nie są małe liczby, zwłaszcza że mówimy o bogatych gospodarkach państw wysokorozwiniętych.
Straty liczone w setkach miliardów
Skutki rzecz jasna odczuje nie tylko Europa. W krajach tropikalnych będzie jeszcze gorzej. Fale upałów w Argentynie, Brazylii i Indonezji do 2050 r. mogą stać się nawet 60 razy dłuższe. W Indiach spadek produkcji ryżu i pszenicy może spowodować straty gospodarcze sięgające 81 mld euro do 2050 r., a w Australii pożary, powodzie i huragany wyrządzą zniszczenia na skalę, która spowoduje drastyczny wzrost kosztów ubezpieczeń i spadek wartości nieruchomości. Łącznie przyszłe straty mogą wynieść 611 mld dol australijskich.
Dane przedstawione przez naukowców jasno pokazują, że skutki klimatycznej bezczynności będą o wiele bardziej kosztowne, niż cena, jaką rozwinięte gospodarki muszą ponieść, przestawiając się na bardziej przyjazne klimatowi tory.
- Okno czasowe na działanie szybko się zamyka - mówi Laurence Tubiana, szefowa European Climate Foundation i jedna z architektek Porozumienia paryskiego. - W miarę, jak kraje G20 pobudzają ożywienie gospodarcze po COVID-19 i przygotowują plany klimatyczne przed COP26, stają przed pilnym wyborem: chronić światową gospodarkę i szybko przejść na niskoemisyjną przyszłość albo wykoleić światową gospodarkę poprzez prowadzenie polityki wysokich emisji.
Unia Europejska odpowiedzialna jest za 7,8 proc. światowych emisji dwutlenku węgla, a ich średni poziom na mieszkańca jest o 43 proc. wyższy od średniej światowej.
Blok zobowiązał się do zmniejszenia emisji o 55 proc. do 2030 r. i osiągnięcia zerowych emisji netto do 2050 r.