Sekretne życie niedźwiedzi w Bieszczadach. Jakie mają imiona?

A gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Wiosną i jesienią, gdy nie ma już turystów, na szlakach można zobaczyć przebiegające jelenie czy ślady niedźwiedzi - mówi Marcin Szumowski, autor książek i programów ekologicznych, dziennikarz Polsat News. - Przyroda żyje wtedy pełnią życia i korzystam z takich okazji - dodaje rozmówca Przemysława Białkowskiego w podkaście Zielonej Interii.

Gdy ma się odrobinę szczęścia, w Bieszczadach można spotkać między innymi właśnie niedźwiedzie. To pasmo górskie jest ostoją tych ssaków w Polsce, których niestety w kraju mamy zaledwie około setki.

Polskie niedźwiedzie kochają Bieszczady

Kilka lat temu leśniczy Kazimierz Nóżka miał okazję być świadkiem niezwykłego spotkania. Na swojej drodze, właśnie w Bieszczadach, zobaczył jak wataha wilków zaatakowała niedźwiedzicę z młodymi. Leśniczy zareagował i głośno krzyknął, płosząc groźne wilki. "Bywa, że czasem trzeba opowiedzieć się po jednej ze stron" - skomentował po zdarzeniu.

Reklama

Jednak Marcin Szumowski, który przyjaźni się z Kazimierzem Nóżką, zdradza, że to nie był koniec tej mrożącej krew w żyłach historii. - Wilki później przez chyba jeszcze trzy tygodnie polowały na te niedźwiadki - wyjaśnia dziennikarz. Zwierzęta obu gatunków i ich tropy widywano jeszcze później wielokrotnie. Stały się przy okazji bohaterami książki Marcina Szumowskiego "Niedźwiedzica z Baligrodu i inne historie Kazimierza Nóżki".

Aga, Lesio i Grzesio. To znaczy Grzesia

- One przeżyły i stały się dużymi, potężnymi niedźwiedziami - informuje Marcin Szumowski. Choć, jak się okazało, jeden z nich to jednak niedźwiedzica. Kazimierz Nóżka początkowo myślał, że to samiec i nazwał go "Grześ". Grześ okazał się być jednak Grzesią, która ma już swoje młode. W Bieszczadach mieszka też jej brat - Lesio, a matka niedźwiedzi - Aga - postanowiła przenieść się do Słowacji.  

A skąd wziął się zwyczaj nadawania ludzkich imion bieszczadzkim niedźwiedziom? - Kazio nadaje te imiona z sympatii dla zwierząt, dla niedźwiedzi. Te imiona potem przybliżają nam zwierzęta w jego gawędach i opowieściach - wyjaśnia Marcin Szumowski.

Leśnik Kazimierz Nóżka nazywa wszystkie niedźwiedzie, których poczynania śledzi w lesie. Tak było też na przykład z Józefkiem, który w gminie Solina zasłynął ze swojej miłości do miodu. Aby go pozyskiwać niszczył jednak ule, więc przy okazji wdał się w konflikt z lokalnymi pszczelarzami - opowiada Marcin Szumowski.

Był też na przykład niedźwiedź Borysław, który jako jeden z niewielu przedstawicieli tego gatunku w Polsce u Kazimierza Nóżki wywoływał strach. Działo się tak ze względu na pokaźne rozmiary osobnika, który obecnie przeniósł się już jednak do lasów Słowacji. Tamtejsi leśnicy mieli rzekomo napisać do Polaków, aby "zabierali z powrotem tego potwora"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: niedźwiedzie | Bieszczady
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama