Na Bałtyku powstaną polskie farmy wiatrowe. Skala robi wrażenie

Ich budowa może być jednym z największych programów inwestycyjnych w powojennej historii Polski. Tymczasem o farmach wiatrowych na Bałtyku mówi się stosunkowo niewiele. W kontekście energetyki popularniejszym tematem są reaktory jądrowe czy nawet fotowoltaika. Czy słusznie? O tym, jak duże będą to inwestycje, jaka będzie ich skala i co to dla nas oznacza wyjaśnia Małgorzata Żmijewska-Kukiełka Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

180 mld zł i 100 tys. miejsc pracy - te dane robią wrażenie. To liczby, które wiążą się z wybudowaniem w polskiej części Morza Bałtyckiego farm wiatrowych. Pierwsze mają zacząć działać już w 2026 r. Elektrownie wiatrowe na morzu będą należeć do PGE i Orlenu.

Wiatraki na Bałtyku. Przyniosą tysiące miejsc pracy

Tymczasem o wiatrakach na Bałtyku jest stosunkowo cicho. - Faktycznie morska energetyka wiatrowa nie budzi aż tak dużych kontrowersji - przyznaje Małgorzata Żmijewska-Kukiełka z PSEW w rozmowie z Przemysławem Białkowskim z Zielonej Interii. - Chcemy jednak, żeby Polacy dowiedzieli się, jak duża jest to inwestycja - dodaje ekspertka.

Reklama

Zdaniem Małgorzaty Żmijewskiej-Kukiełki są dwa powody, dla których farmy wiatrowe na Bałtyku nie budzą aż tak dużych kontrowersji jak choćby energetyka atomowa, fotowoltaika czy wiatraki na lądzie.

- Projekty te nie dotyczą bezpośrednio zabudowań, nie będą widziane "zza płotu". Nie będziemy ich widzieć ani słyszeć - zauważa ekspertka. - Druga rzecz jest taka, że projekt po prostu idzie swoim rytmem, firmy już budują turbiny - dodaje rozmówczyni Przemysława Białkowskiego.

Farmy wiatrowe ważną częścią polskiej energetyki

Polityka Energetyczna Polski 2040 zakłada, że moc zainstalowana w morskiej energetyce wiatrowej osiągnie 5,9 GW do 2030 roku. W kolejnych 10 latach ma wynosić już 11 GW. Łącznie w 2040 roku energia z morskich farm wiatrowych oraz małego i dużego atomu ma stanowić ponad 40 proc. produkcji energii w Polsce.

Polskie farmy wiatrowe na Bałtyku mają powstać w strefie ekonomicznej morza w rejonie Ławicy Słupskiej, Ławicy Środkowej i Ławicy Odrzanej. Farmy będą położone co najmniej kilkanaście kilometrów od brzegu. To znaczy, że nie będzie ich widać na horyzoncie z nadbałtyckich plaż.

- W momencie wybuchu wojny w Ukrainie (...) musieliśmy pomyśleć o tym, co będzie nasze i własne. Morska energetyka wiatrowa będzie wspierała nasz miks energetyczny i będzie jednym z jego głównych filarów - podkreśla Małgorzata Żmijewska-Kukiełka.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: morskie farmy wiatrowe | Bałtyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy