Rower dla klimatu. Każda przejażdżka robi różnicę
Martwisz się o przyszłość kolejnych pokoleń, które będą musiały radzić sobie w świecie szalejącego kryzysu klimatycznego? Jedną z ważniejszych zmian, jakie możesz poczynić w życiu, żeby dołożyć malutką cegiełkę do rozwiązania problemu, jest jak najczęstsze wybieranie roweru zamiast samochodu.
W Polsce transport odpowiada za kilkanaście procent emisji gazów cieplarnianych. - To niestety sektor, w którym jak do tej pory nie udaje się osiągnąć nic wielkiego, jeśli chodzi o redukcję emisji - mówi Zielonej Interii dr Wojciech Szymalski, prezes Instytutu na Rzecz Ekorozwoju. Na tle całej Unii Europejskiej nasz kraj wypada jednak całkiem nieźle, bo we wspólnocie sektor transportowy to aż 35 proc. wszystkich emisji. Stąd właśnie propozycja wielkiego pakietu reform "Fit for 55", w którym właśnie transportowi poświęcono szczególną uwagę. Dzięki proponowanym przez Komisję Europejską zmianom emisje z nowych samochodów do końca dekady zostaną ścięte o 60 proc., a do 2035 r. ma ich nie być wcale.
Szymalski twierdzi, że każde ograniczenie podróżowania samochodem, jest cenne. A rower jest tu najprostszą i najszerzej dostępną bezemisyjną alternatywą. - Jeśli zamienimy nawet podróż komunikacją miejską na rower, to jesteśmy już bardzo dużo "do przodu" - mówi ekspert.
Rower dla klimatu
Potwierdza to badanie wykonane pod przewodnictwem Christiana Branda, profesora Uniwersytetu Oksfordzkiego. W badaniu trwającym niemal dwa lata wzięło udział 2 tys. osób mieszkających w Antwerpii, Barcelonie, Londynie, Orebro, Rzymie, Wiedniu i Zurychu. Łącznie powstało 10 tys. dzienników podróży, według których obliczano ślad węglowy uczestniczek i uczestników badania. Okazało się, że emisje z podróży osób, które na co dzień poruszały się rowerem, były o 84 proc. niższe niż osób z roweru niekorzystających. Dodatkowo naukowcy doszli do wniosku, że przeciętna osoba, która przesiadła się z samochodu na rower tylko na jeden dzień w tygodniu, zmniejszyła swój ślad węglowy o 3,2 kg CO2, co odpowiada średniej emisji pochodzącej z przejechania samochodem 10 km.
Szymalski podkreśla, że od strony systemowej inwestowanie w ścieżki rowerowe jest po prostu tanie w porównaniu z budowaniem infrastruktury dla ekologicznego transportu publicznego czy samochodów elektrycznych (stacje ładowania). Jeśli chodzi o te ostatnie, to trzeba przede wszystkim podkreślić, że prąd w Polsce jest nadal w większości wytwarzany ze źródeł emisyjnych, więc podróż samochodem elektrycznym zasilanym takim prądem wciąż zdecydowanie bezemisyjna nie jest.
- W dużych miastach, jak Warszawa, Wrocław, Kraków, Gdańsk robiono bardzo dobrą robotę, jeśli chodzi o rozwój infrastruktury rowerowej, ale mam wrażenie, że w ostatnim czasie ten proces trochę się zatrzymał. Należy do tego wrócić, bo mimo wszystko ciągle tym miastom daleko do Amsterdamu czy Kopenhagi, które są pod tym względem wzorem do naśladowania - mówi ekspert.
Szymalski zaznacza, że w działania władz należy włączyć promowanie rowerów elektrycznych, które zużywają niewielką ilość energii elektrycznej, a zwiększają znacznie możliwy dystans do przejechania w stosunku do tradycyjnych rowerów. - To bardzo istotne, ponieważ rower elektryczny może być dobrym wyborem dla ludzi dojeżdżających nawet 20-30 km do pracy, dla których jest to zbyt długi dystans na zwykły rower i dziś jeżdżą samochodami. Na rowerze elektrycznym taki dystans można przejechać bez większego zmęczenia - tłumaczy ekspert.
Podobnego zdania jest Urszula Stefanowicz, ekspertka Koalicji Klimatycznej, zajmująca się m.in. kwestią zrównoważonego transportu. - Popularyzacja transportu rowerowego jest kluczowa, jeśli chodzi o redukcję emisji gazów cieplarnianych z transportu drogowego, bo to po prostu bezemisyjny środek przemieszczania się. Już w latach 90. ubiegłego wieku naukowcy doszli do wniosku, że samochodu potrzebujemy do wykonania maksymalnie jednej dziesiątej miejskich podróży. Resztę spokojnie można by odbyć transportem publicznym, pieszo, albo właśnie zwykłym lub elektrycznym rowerem, w tym część rowerem towarowym - mówi Zielonej Interii.
Rowery lepsze od elektrycznych aut
Stefanowicz podkreśla, że to właśnie rowery, a nie samochody elektryczne będą najważniejszym elementem miejskiego transportu w przyszłości. - Nie można się łudzić, że zastąpimy jeden do jednego samochody spalinowe elektrycznymi. To kładzie bardzo wysoką presję na energetykę, poprzez zwiększone zapotrzebowanie na czystą energię. Zwiększa też presje na wydobycie surowców potrzebnych do produkowania takich pojazdów. Dodatkowo samochody elektryczne nie likwidują innego problemu związanego ze zbyt wielką ilością aut w miastach, czyli deficytu przestrzeni. Dodatkowo, choć wybierając pojazd elektryczny, ograniczamy zanieczyszczenie powietrza, to nadal mamy do czynienia z emisjami ze ścierających się opon i wtórnymi, unoszonymi z drogi przez ruch aut - mówi ekspertka.
To, że inwestycja w rowery jest skuteczniejszą metodą na dekarbonizację transportu niż tzw. elektryki, potwierdza także wcześniej wspomniane badanie naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Wynika z niego, że każda przejażdżka rowerem może mieć nawet około 10 razy mniejszy ślad węglowy niż ta wykonana elektrycznym samochodem, biorąc pod uwagę wszystkie etapy cyklu życia pojazdów z produkcją włącznie.
Zdaniem Szymalskiej popularyzacja aktywnych form transportu, szczególnie w miastach, jest niezbędnym elementem transformacji tego sektora. - Mowa tu o przemieszczaniu się zarówno na mniejsze odległości, jak i na większe, w przypadku rowerów elektrycznych, a także o przewożeniu towarów na rowerach towarowych. Jednak, żeby rowery popularyzować, potrzebny jest rozwój infrastruktury rowerowej. Musimy odwrócić trend z ostatnich 30 lat i zamiast poszerzać drogi w miastach, należy je zwężać, a odzyskane miejsce przeznaczać na poszerzanie chodników i budowę ścieżek rowerowych - stwierdza.
A Ty, masz już korbę na rower? Napisz do nas na zielona@interia.pl
Podobał ci się ten materiał? Jeszcze więce w ramach akcji "Korba na rower: