Zmiana w orbicie Księżyca może spowodować rekordowe powodzie
To właśnie m.in. naszemu naturalnemu satelicie zawdzięczamy przypływy i odpływy mórz. Okazuje się, że za kilkanaście lat będziemy mu "zawdzięczali" także o wiele większe powodzie w Ameryce Północnej.
Ocieplenie klimatu już teraz potęguje zjawiska pogodowe na całym świecie. Mamy coraz częstsze burze, powodzie i susze. Jednak Amerykę Północną czekają dodatkowe podtopienia, które mogą uczynić tamtejsze wybrzeże niezdatnym do życia.
Zespół amerykańskich naukowców opublikował wyniki swoich badań w "Nature Climate Change". Badacze ostrzegają, że powodzie nie będą równomiernie rozłożone w ciągu roku i najpewniej wydarzą się w przeciągu kilku miesięcy. Amerykańskie wybrzeża, które do tej pory podtapiane były do trzech razy w miesiącu, mogą niedługo mierzyć się z kilkunastoma powodziami miesięcznie.
Pełzające podtopienia
Zdaniem naukowców wydłużony sezon powodziowy będzie miał poważne konsekwencje dla mieszkańców, jeżeli społeczności nie zaczną już teraz się na nie przygotowywać. - Wpływ będzie miała kumulacja zjawisk - powiedział oceanograf, prof. Phil Thompson z Uniwersytetu Hawajów - Jeżeli będziemy mieli 10 lub 15 podtopień w miesiącu, biznes nie będzie mógł normalnie funkcjonować, np. kiedy parkingi sklepów będą zalane. Ludzie stracą pracę przez to, że nie będą w stanie przyjechać do pracy. Problemem dla zdrowia publicznego staną się także przeciekające szamba - dodaje naukowiec.
Powodzie wybrzeżne, zwane też "dokuczliwymi podtopieniami" mają miejsce, kiedy przypływ jest pół metra większy od średniego, przez co woda wlewa się na ulice lub wypływa z kanalizacji. Zgodnie ze swoją nazwą, zjawisko jest bardziej dokuczliwe niż niebezpieczne, jednak im dłużej będzie trwało, tym większe powstaną szkody.
Według danych Krajowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej, w USA w 2019 r. było ponad 600 takich powodzi. Według najnowszego badania NASA, takie zjawiska staną się o wiele częstsze. A ma się to stać już w latach 30. Amerykańskie wybrzeże ma nawiedzać co roku od trzech do czterech razy więcej podtopień, co najmniej przez najbliższą dekadę.
Wpływ na to ma kilka czynników. Po pierwsze, od 1880 r. poziom mórz wzrósł o prawie 25 cm, z czego jedna trzecia w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Zdaniem amerykańskiej agencji, do 2100 r. może on wzrosnąć o kolejne 30 cm, a - wedle najbardziej pesymistycznych scenariuszy - nawet do 2,5 m względem poziomu z początku wieku. Wszystko zależy od tego, jak w najbliższych dekadach poradzimy sobie z redukcją emisji gazów cieplarnianych.
Badanie dotyczyły tylko Ameryki Północnej, jednak można założyć, że podobne zjawiska będą występowały na innych kontynentach, m.in. w Ameryce Południowej czy Azji.
Winny księżyc
Choć samo podniesienie się poziomu mórz zwiększy częstotliwość podtopień, to zjawiska spotęguje jeszcze Księżyc. Nasz naturalny satelita odpowiada bowiem za przypływy i odpływy, jednak nie dzieje się tak jednakowo na przestrzeni lat. Księżyc ma "wahnięcie" w swojej orbicie, przez co w cyklu 18,6-letnim nieznacznie zmienia swoją pozycję. Przez pół cyklu księżyc minimalizuje ruch fal, przez co przypływy są mniejsze, a odpływy większe. Z kolei w drugiej części cyklu, przypływy są silniejsze, a odpływy słabsze.
Obecnie jesteśmy w fazie wzmacniającej ruch fal. Następna powinna rozpocząć się w połowie lat 30. Wtedy, zdaniem naukowców, poziom mórz wzrośnie na tyle, że podtopienia, które są nieznacznie większe od średnich, staną się dużym problemem.
Według badaczy, podtopienia przestaną być lokalne, a problem będzie dotyczył większości amerykańskiego wybrzeża. Co więcej, wraz ze zjawiskiem utrzymującej się ponadprzeciętnie wysokiej temperatury w strefie równikowej Pacyfiku (zwaną El Nino), podtopienia mogą trwać miesiącami.
Naukowcy podkreślają, że chociaż do tej pory to ekstremalne zjawiska pogodowe skupiały na sobie uwagę mediów, to już dłużej nie będzie można ignorować tego typu podtopień. Dlatego, jak konkludują autorzy badania, najlepiej od razu zacząć się przygotowywać na zapowiadane zmiany.