Za protest skazano ją na 15 miesięcy więzienia
W kwietniu młoda kobieta na 28 minut zablokowała jeden pas ruchu na moście Sydney Harbour Bridge. Celem było zwrócenie uwagi na potrzebę zwiększenia działań na rzecz klimatu. Kobiecie grozi teraz 15 miesięcy więzienia, a zjawisko protestów proklimatycznych jest coraz bardziej powszechne na całym świecie.
W kwietniu tego roku Deanna "Violet" Coco zablokowała jeden pas ruchu na moście Sydney Harbour Bridge. Sytuacja miała miejsce w godzinach szczytu.
Po fali wzmożonej, międzynarodowej krytyki odbyła się sprawa sądowa. Australijski sędzia skazał kobietę na karę 15 miesięcy więzienia. Coco przyznała się do naruszenia przepisów ruchu drogowego, odpalenia flary i okazania nieposłuszeństwa wobec nakazów policji.
Według sądu działaczka na rzecz klimatu swoim "samolubnym i emocjonalnym działaniem" sprawiła, że "ucierpiało całe miasto". Sędzina dodała, że taką postawą działaczka wyrządziła szkodę, a nie pożytek w walce o klimat.
Oskarżona będzie mogła ubiegać się o zwolnienie warunkowe, ale dopiero za osiem miesięcy. Jej prawnik planuje jednak zakwestionować wyrok, który według niego jest "niezwykle surowy" i "bezpodstawny". Prawnik, Mark Davis w wywiadzie dla BBC powiedział, że na moście, który blokowała Coco, jest pięć pasów ruchu. Kobieta zablokowała jeden i to "nie na długo". Prawnik wskazał, że współoskarżony, a zarazem uczestnik tego protestu, uniknął więzienia.
Prawa
Po ogłoszeniu wyroku sądu w całej Australii odbywały się kameralne protesty, nawołujące o sprawiedliwość. Protestujący nie zgadzali się z decyzją sądu, a wyrok został potępiony przez organizacje zajmujące się prawami człowieka oraz polityków. Sophie McNeill, badaczka z Human Rights Watch stwierdziła, że nawet demokratyczne kraje, takie jak Australia, nie stoją po stronie ludzi i karzą pokojowych działaczy.
"Zawsze wzywamy autorytarne rządy, aby traktowały pokojowych demonstrantów z szacunkiem i nie wsadzały ich do więzień, ale kraj taki jak Australia - który jako państwo demokratyczne powinien stać na czele wartości praw człowieka - także skazuje pokojowych działaczy".
W sprawie wyroku za protest klimatyczny wypowiedział się też specjalny sprawozdawca ONZ ds. wolności związkowej i zgromadzeń pokojowych, Clément Voule. Polityk stwierdził, że jest zaniepokojony wyrokiem, który zapadł w Australii. Dodał, że "pokojowi demonstranci nie powinni nigdy być karani pozbawieniem wolności".
Ale nie wszyscy są przeciwko wymierzaniu podobnych kar jak w przypadku oskarżonej aktywistki. W Australii toczą się debaty o zasadność zakłócania życia zwykłych ludzi - jak w przypadku np. blokowania dróg oraz działalności biznesowej, jak miało to miejsce m.in. w polskiej siedzibie Orlenu.
Rząd stanu Nowa Południowa Walia stwierdził w związku ze sprawą Coco, że jest "po stronie działań związanych ze zwalczaniem zmian klimatu", ale nie może pozwolić "garstce anarchistycznych protestujących" na "zatrzymanie [życia] miasta". Z kolei premier Nowej Południowej Walii Dominic Perrottet pochwalił decyzję o karze wymierzonej kobiecie.
W filmie opublikowanym w sieci Coco powiedziała, że nie chce protestować w ten sposób, ale kryzys klimatyczny wymaga "wchodzenia ludziom w drogę".
"Oczywiście nie jest to wygodne ani zabawne, ale zdaję sobie sprawę, że jest to konieczne, ponieważ stawką jest życie" - dodała.