Miasto w Niemczech zakazało protestów klimatycznych
Niemieckie miasto Monachium ogłosiło, że na co najmniej miesiąc zakazuje wszystkich protestów klimatycznych, których celem jest blokada dróg i pozostałej infrastruktury. Decyzja zapadła po tym jak grupa aktywistów przykleiła się do asfaltu na lotnisku w trzecim co do wielkości mieście w Niemczech, zakłócając ruch samolotów.
Zakaz obowiązuje w Monachium od 10 grudnia do co najmniej 8 stycznia. Jego celem jest zapewnienie, aby "główne trasy dla pojazdów ratunkowych i ewakuacyjnych w mieście były zawsze przejezdne" i aby "zapobiec potencjalnemu zagrożeniu (...) które może powstać ze względu na opóźnienia w przejazdach służb ratunkowych" - podały władze miasta w oświadczeniu.
Monachium na miesiąc zakazało protestów klimatycznych
Decyzja o zakazie protestów klimatycznych w Monachium jest uzasadniana wydarzeniami, które miały miejsce w ubiegłym tygodniu. Władze oceniają, że ze względu na zaistniałą sytuację zakaz taki stał się wręcz koniecznością.
W czwartek, 8 grudnia aktywiści klimatyczni protestowali przeciwko działalności tanich linii lotniczych. Za cel obrali sobie największe lotniska w Niemczech, w tym to w Monachium. Była to jedna z najnowszych prób zwrócenia uwagi ekologów na problem rosnących emisji m.in. dwutlenku węgla.
Czy aktywiści posuwają się za daleko?
Odpowiedzialni za protest aktywiści z organizacji Letzte Generation wyjaśnili, że protestowali przeciwko wspieraniu latania samolotem przez rząd i zamiast tego lepiej inwestować w połączenia kolejowe. Dodali także, że przed przeprowadzeniem protestu o wszystkim poinformowali policję.
Ze względu na nasilające się protesty klimatyczne grupa niemiecki polityków zaproponowała niedawno, aby zaostrzyć kary dla aktywistów, wliczając w to pozbawienie wolności. Z kolei ankieta dla portalu tygodnika "Spiegel" wykazała, że 86 proc. respondentów uważa działania aktywistów za zbyt ekstremalne. Mimo tego większość ankietowanych podziela obawy aktywistów klimatycznych związane z globalnym ociepleniem.