Psycholog z Harvardu podważa zmianę klimatu. Naukowcy łapią się za głowę

Konserwatywny kanadyjski psycholog i wykładowca na Harvardzie, Jordan Peterson, rozpoczął krucjatę przeciwko naukowcom mówiącym o istnieniu globalnego ocieplenia. Psycholog stoi w opozycji do 99 proc. naukowców-specjalistów z całego świata.

Opinie Jordana Petersona zostały podważone przez specjalistów z dziedziny klimatu.
Opinie Jordana Petersona zostały podważone przez specjalistów z dziedziny klimatu.Chris WilliamsonGetty Images
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Jordan Peterson ma 6,3 mln subskrybentów na swoim kanale YouTube, udostępnia również podcasty na platformach takich jak Spotify, Apple Podcasts i Google Podcasts.

Jego ostatnie filmy nosiły tytuł  "Świat się nie kończy", "Bałagan: klimat i nauka", "Wielki argument przeciwko zmianom klimatu" co jednoznacznie sugeruje, czego dotyczą treści.

"Brzmi inteligentnie, ale całkowicie się myli"

W zeszłym roku Peterson spotkał się z ostrą krytyką ze strony klimatologów po tym, jak stwierdził, że modele klimatyczne są w większości bezużyteczne. Wydaje się jednak, że krytyka niewiele zrobiła, aby zniechęcić go do dalszego brnięcia w zaparte.

Peterson przeprowadził jeden ze swoich wywiadów z emerytowanym meteorologiem MIT, prof. Richardem Lindzenem - znanym negacjonistą nauki o klimacie, który od trzech dekad twierdzi, że nie ma się czym martwić w związku ze wzrostem temperatury lub zwiększaniem ilości CO2 w atmosferze

Podczas wywiadu Lindzen powtórzył wiele swoich przekonań związanych z podstawami nauki o klimacie, takich jak wątpliwości co do tego, czy CO2 rzeczywiście ma taki znaczny wpływ na ocieplenie klimatu.

Prof. Steve Sherwood z Centrum Badań nad Zmianami Klimatu na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii opisał kilka argumentów Lindzena jako "argumenty zombie", które nigdy nie były prawdziwe "i z czasem stały się znacznie mniej prawdziwe".

Na przykład Peterson argumentował - a Lindzen zgodził się - że "domniemany wkład dwutlenku węgla w globalne ocieplenie" może zostać przyćmiony przez margines błędu wkładu innego ważnego gazu cieplarnianego - pary wodnej. To naprawdę smutne, jeśli to prawda", mówi Peterson.

"To nieprawda", mówi prof. Piers Forster, fizyk atmosfery z University of Leeds.

Przez ponad pół wieku pomiary laboratoryjne, pomiary balonów i szczegółowe obliczenia transferu promieniowania były w stanie obliczyć efekt cieplarniany zarówno CO2, jak i pary wodnej z dokładnością do kilku procent.

Sherwood dodaje, że wpływ dwutlenku węgla na atmosferę "nie był domniemany", ale raczej

Mierzalny z kosmosu i gwarantowany przez proste zasady fizyczne, które były rozumiane od ponad wieku i były z powodzeniem stosowane od wielu dziesięcioleci w różnego rodzaju zastosowaniach technologicznych, takich jak czujniki podczerwieni i teleskopy.

Co ciekawe, Lindzen powołuje się na wyniki prestiżowego raportu IPCC przeprowadzonego pod auspicjami ONZ z 2001 r., którego był jednym z wielu głównych autorów.

Lindzen zgodził się, że wtedy planeta ociepliła się o 0,5 ° C i że było to głównie spowodowane przez ludzi, lecz jego zdaniem, ta zmiana jest niewielka a planeta "nie jest bardzo wrażliwa na dodawanie CO2 do atmosfery."

Odkładając na bok pytanie, dlaczego rozmowa o ustaleniach IPCC miałaby omawiać raport sprzed 20 lat, kiedy od tego czasu ukazały się trzy kolejne aktualne tomy, Sherwood stwierdza, że oświadczenie Lindzena na temat wrażliwości planety na CO2 "jest kompletną bzdurą".

"Lindzen i inni sceptycy nie obalili obszernych obliczeń opartych na dowodach przedstawionych w najnowszym raporcie IPCC" - powiedział Sherwood, wskazując również na nowe badanie z 2020 roku.

Lindzen twierdził również, że na całym świecie było prawie tyle samo stacji temperaturowych wykazujących ochłodzenie, co ocieplenie.

To było "całkowicie błędne", powiedział Sherwood, podczas gdy Forster dodał, że "prawie wszystkie długoterminowe skalibrowane stacje wykazują ocieplenie".

Podnoszenie poziomu morza

W miarę jak oceany się nagrzewają, a pokrywy lodowe i lodowce topnieją, poziom mórz na świecie rośnie. Może to zmienić kształt wybrzeży świata i zwiększyć ryzyko powodzi w nadmorskich miastach na całym świecie.

Lindzen twierdził, że w ciągu najbliższych 50 do 75 lat poziom morza zwiększy się tylko o kilka centymetrów i "nie ma dowodów na to, że będzie to znacznie więcej".

Wydaje się jednak, że obserwacje poziomu morza mówią co innego. Od 1900 roku średni globalny poziom mórz podniósł się o około 20 cm, a badania pokazują, że tempo wzrostu przyspiesza i jest obecnie ponad dwukrotnie wyższe niż średnia w XX wieku.

Najnowszy raport IPCC mówi, że świat może spodziewać się 20 cm wzrostu poziomu morza do 2050 r. w stosunku do miejsca, w którym znajdował się pod koniec XX wieku - niezależnie od tego, ile CO2 zostanie wyemitowane. Pod koniec stulecia wzrost może zbliżyć się do metra lub więcej, w zależności od tego, ile CO2 zostanie wyemitowane i jak szybko topnieją pokrywy lodowe.

Źródło: The Guardian

Ołów i szkło. Witrażowe dziedzictwo czeka kryzys?AFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas