Miasta nad Bałtykiem mogą zniknąć pod wodą. Zmiany klimatu zrobią swoje

Okolice Zalewu Szczecińskiego, Świnoujście, Międzyzdroje, Pobierowo, a na dodatek Kołobrzeg, Mielno czy nawet Gdańsk. Te miasta na polskim wybrzeżu muszą być gotowe na wyższy poziom wody w Bałtyku, który wynika z ocieplenia klimatu. Do końca tego wieku może on wzrosnąć nawet o metr. Oznacza to katastrofalne skutki dla polskiego wybrzeża i położonych na nim nadmorskich kurortów. Szczególnie tych, które są położone na terenach zalewowych i niezabezpieczonych przed morską wodą.

Prognozy dla Morza Bałtyckiego jeśli chodzi o skutki zmian klimatycznych nie są optymistyczne. Podsumowanie 141 badań przeprowadzonych pod tym kątem prognozuje, że do końca tego wieku temperatura powierzchniowa wody w Bałtyku zwiększy się o 2-4°C.

Jak zmiany klimatu wpłyną na Morze Bałtyckie?

Morze Bałtyckie przez zmiany klimatu będzie miało też wyższy poziom wody, a to oznacza nieuniknione zalania. Szacuje się, że poziom wody w Bałtyku może wzrosnąć o 30-110 centymetrów w ciągu najbliższych dekad (choć możliwe, że wzrost będzie częściowo kompensowany przez ruchy izostatyczne skorupy ziemskiej). 

Reklama

Zwiększy się liczba wezbrań na morzu, a do końca XXI w. wiele terenów może zostać zalanych. Według prognoz są to takie obszary jak np. Żuławy Wiślane i centrum Gdańska.

Bardzo prawdopodobne dla polskiego wybrzeża jest też występowanie coraz bardziej gwałtownych opadów deszczu w okresie letnim. Jeśli będzie padać, to będą to potężne i groźne ulewy z nawalnymi opadami.

Prognozy wskazują także, że występujące cyklicznie wiosenne wezbrania będą pojawiały się znacznie wcześniej, bo już w pierwszym kwartale roku. Wynika to z rosnącej średniej temperatury, wcześniejszych roztopów i zmian w rozkładzie rocznym opadów.

Zmiany klimatu. Te polskie miasta znajdą się pod wodą

Dzięki narzędziu stworzonemu przez naukowców z amerykańskiego Climate Central jesteśmy w stanie zobaczyć jak rosnący poziom wód w Bałtyku będzie przekładał się na sytuację w Polsce w XXI w. Na interaktywnej mapie na czerwono zaznaczono obszary, które do 2100 r. znajdą się "poniżej rocznego poziomu zalania".

Tereny, o których mowa, to m.in.:

  • Park Krajobrazowy Dolina Dolnej Odry;
  • brzegi jeziora Dąbie i Zalewu Szczecińskiego;
  • południowa i południowo-wschodnia część Świnoujścia i jego wybrzeże;
  • środkowa część Międzyzdrojów i jego wybrzeże;
  • brzegi Zalewu Kamieńskiego;
  • zachodnie wybrzeże Pobierowa;
  • obszar od ujścia rzeki Rega do jeziora Resko Przymorskie;
  • Ekopark Wschodni w Kołobrzegu;
  • wybrzeże na wysokości Mielna;
  • okolice Pucka i Rewy;
  • szeroki obszar rozciągający się od Gdańska do Elbląga (Żuławy Wiślane).

Z mapy przygotowanej przez ekspertów wynika, że polskie miasta leżące nad Bałtykiem i w jego okolicach - takie jak Szczecin, Świnoujście, Gdańsk, Elbląg czy Stegna - muszą być gotowe w następnych dekadach na ewentualność dotkliwych powodzi przybrzeżnych.

Problemem dla nadmorskich miejscowości jest też zapadanie się gruntów wiążące się z osiadaniem ziemi. Spowodowane jest ono wydobywaniem paliw kopalnych i wypompowaniem wód gruntowych. Problem polega na tym, że grunt zapada się w tych miejscach szybciej niż podnosi się poziom wód.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bałtyk | globalne ocieplenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy