Cieszmy się, póki możemy. Śnieżne zimy w Polsce będą rzadkością
Za nami pierwszy w tym sezonie prawdziwy atak śniegu i zimowej pogody. Synoptycy zapowiadają, że taka pogoda może się utrzymać do końca roku, a potem jeszcze w styczniu i lutym. Czy powrót prawdziwej zimy do Polski oznacza, że zmiany klimatu nam nie zagrażają? Nie do końca. Zagrożenie jest, i to duże, a chwilowy powrót do normalności wcale go nie zmniejsza - alarmują specjaliści.
Jest zimno i biało, czyli tak jak powinno być w grudniu. - Mimo wszystko wydaje się, że ten śnieg przynajmniej do końca grudnia się utrzyma - zapowiada Grzegorz Walijewski z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Polskiego Instytutu Badawczego.
A jaka będzie pogoda w styczniu i w lutym? Synoptycy są ostrożnymi optymistami. Według prognoz prawdziwa zima może się utrzymać jeszcze przez dobrych kilka tygodni. - Prognozy mówią, że ta zima, przynajmniej początkowo będzie taka jak być powinna, tzn. z temperaturami w granicach normy, tej górnej normy - zapowiada Grzegorz Walijewski.
Niż Brygida przyniósł do Polski od 20 do 30 centymetrów śniegu. W górach białego puchu było już ponad metr. Co ciekawe, najwięcej śniegu było w okolicach Bartoszyc i Górowa Iławeckiego na Warmii i Mazurach.
To ostatnia taka zima? Zmiany klimatu robią swoje
Choć dla niektórych taka prawdziwa zima to niemałe utrapienie, to powinna być ona mimo wszystko powodem do radości. Zimowa aura, którą znamy i (czasami) kochamy, będzie w Polsce coraz rzadszym widokiem. Jak zauważa Grzegorz Walijewski z IMGW-PIB, np. w Suwałkach i Białymstoku poprzedni taki atak zimy miał miejsce... 12 lat temu. Przyczyną są oczywiście zmiany klimatu.
- Ten śnieg jest nam niezwykle potrzebny, dlatego że z roztopów może zasilić wody podziemne, których nam w Polsce brakuje - zauważa prof. Zbigniew Karaczun, sozolog ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, ekspert Koalicji Klimatycznej.
To właśnie m.in. brak śnieżnych zim sprawia, że od 2011 r. mamy w Polsce suszę hydrologiczną. Poziomy wód gruntowych i rzek obniżają się do niebezpiecznych poziomów. Gdyby w kraju padało więcej śniegu, tak jak było to przed laty, nie mielibyśmy aż tak dużego problemu z suszą.
- Cieszy mnie to, że część z tej wody, która wytopi się ze śniegu, trafi do mokradeł, rzek i jezior i przez jakiś czas z nami pozostanie - mówi geograf prof. Mariusz Lamentowicz z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Pokrywa śnieżna potrzebna jest również torfowiskom i terenom bagiennym. Woda w nich zatrzymuje uciekający do atmosfery dwutlenek węgla. - Żyjemy w takim klimacie, gdzie dostępność wody zdeterminowana jest przez wytapiający się śnieg, najlepiej wytapiający się powoli - zauważa prof. Lamentowicz.
Atak zimy nie oznacza, że to koniec globalnego ocieplenia
Specjaliści jednak nie pozostawiają złudzeń. Ta zima - i być może kolejne, które przyjdą po niej - nie zwiastują poprawy klimatu. Ziemia wciąż się ociepla. - To wszystko są zjawiska pogodowe, a nie klimatyczne. Wbrew pozorom ten typ pogody, który mamy teraz, związany jest ze zmianą klimatu, z nagłymi zmianami temperatur - wyjaśnia Michał Brennek, geograf i meteorolog.
Niestety trendy zmian zachodzących w klimacie jednoznacznie wskazują - jest coraz cieplej. - To polega na tym, że mamy w atmosferze większą ilość ciepła, większą ilość energii. Ta energia w różny sposób się rozładowuje. Może się rozładowywać właśnie w takich ekstremalnych zjawiskach, właśnie poprzez przesuwanie się niżów i wyżów.
Mroźna i śnieżna aura poprawi być może kondycję przyrody na rok lub dwa lata. Problem ocieplenia jednak wróci. Przepiękna zima może pomóc nam zrozumieć istotę problemu. Jeśli nie zatrzymamy emisji gazów cieplarnianych - takie widoki będą tylko wspomnieniem.
oprac. Jakub Wojajczyk
Źródło: "Czysta Polska" Polsat News