Był węgiel, będzie fotowoltaika. I to pływająca
Przyszłość energetyczna Brandenburgii była naznaczona energetyką węglową, ale obecnie region transformuje się w zagłębie energetyki odnawialnej. Nietypowe rozwiązanie pojawiło się właśnie w rejonie Cottbus. Na wielkim jeziorze zamontowano pływające moduły fotowoltaiczne.
W okolicach Cottbus na Dolnych Łużycach zachodzi radykalna transformacja energetyczna.
W okolicach miasta znajduje się Łużyckie zagłębie węglowe, gdzie wydobywany był do niedawna węgiel brunatny. Położona niedaleko miasta elektrownia Jänschwalde należała do największych zakładów znajdujących się na terenie Niemiec.
Związana z przemysłem energetycznym firma Leag (drugi dostawca energii elektrycznej w kraju) właśnie stawia na tym obszarze wielką pływającą platformę fotowoltaiczną o pow. 140 metrów kwadratowych - to odpowiednik wielkości 20 boisk do piłki nożnej.
Łużyce przechodzą transformację energetyczną
Według organizacji World Wide Fund for Nature elektrownia Jänschwalde była w 2007 r. czwartym największym trucicielem w całej Unii Europejskiej. Na negatywne oddziaływanie odkrywki narzekała strona niemiecka, ale i Polacy.
Od wielu lat mieszkańcy Polski żyjący w pobliżu niemieckiej kopalni i elektrowni skarżyli się na negatywny wpływ wydobycia i spalania węgla. Sąd administracyjny w Cottbus orzekł w 2022 r., że Leag musi zatrzymać działalność odkrywkową. Przez dziesięciolecia wydobywano tu węgiel. Teraz powstaje tu zagłębie energetyki odnawialnej.
Na jednym z największych sztucznych zbiorników w Niemczech powstaje pływająca farma fotowoltaiczna (floating photovoltaics, FPV). Jeżeli projekt się powiedzie, firma zamierza kontynuować dobrą passę.
Czy pływająca fotowoltaika jest dobra dla środowiska?
Według firmy LEAG pływający system fotowoltaiczny będzie wytwarzał energię elektryczną dla ponad 8 tys. gospodarstw domowych. To może pokryć zapotrzebowanie energetyczne większości mieszkańców Cottbus.
Leag zamierza w najbliższych latach zainwestować 10 mld euro w budowę i rozwój farm fotowoltaicznych i wiatrowych, a także infrastrukturę wodorową.
Moduły fotowoltaiczne są chłodzone przez wodę ze zbiornika, przez co mają lepszą wydajność (do 15 proc.). Na wodnej instalacji osiada też mniej brudu i kurzu. Pływające moduły mają jeszcze inne zalety - nie są zasłaniane przez inne obiekty i są bardziej odporne na warunki atmosferyczne.
Pomimo tego, że taka technologia zajmuje obszary wodne (a nie dachy, czy pola o ograniczonej powierzchni), dotychczas nie przeprowadzono wielu analiz środowiskowych, które miałyby tłumaczyć wpływ pływającej technologii na środowisko.
Co więcej, według Federalnej Agencji Ochrony Przyrody, Bundesamt für Naturschutz, nie przeprowadzono właściwie żadnych badań na ten temat. Fotowoltaika na wodzie jest też rozwiązaniem droższym niż na lądzie.
Portal RBB podaje, że pierwszy duży i komercyjny system pływających modułów zamontowano w Kalifornii w 2008 r. Od tego czasu podobne systemy powstały także w Europie. W Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i Holandii znajdują się obecnie jedne z największych europejskich systemów FPV.
Na zbiorniku retencyjnym w Żarnowcu znajduje się z kolei największa polska pływająca farma fotowoltaiczna. Inne tego typu instalacje działają m.in. w Gdańsku i Toruniu.