Bez wieści co roku przepadają ich tysiące. Co zrobić z osieroconą skarpetką?
Znikające skarpetki to temat teorii spiskowych, kłótni małżeńskich i donosów na wodociągi. Prawie każdy ma w szufladzie albo szafie strefę, w której przechowuje pojedyncze skarpetki, wierząc, że kiedyś znajdzie się ta druga do pary. To niechlubna strefa garderoby, która pokazuje, że borykamy się z tym samym problemem. Jeśli idzie o ochronę środowiska, nie jest to problem największej wagi, ale można mu poświęcić chwilę uwagi.
![article cover](https://i.iplsc.com/000BZA4OS0KWWTDG-C322-F4.webp)
Brytyjscy naukowcy wyliczyli, że przeciętny mieszkaniec ich ojczyzny, żyjący średnio 81 lat, od urodzenia aż do śmierci gubi średnio 1264 skarpetki. W Polsce podobnych badań nie ma, ale założywszy, że u nas jest podobnie, a para kosztuje średnio 6 zł, to prowadzi do strat sięgających 7,5 tys. zł.
Problem jest prozaiczny i może wynikać z samej konstrukcji pralek. Podczas prania, samotna skarpetka odłącza się od reszty prania i może wpaść do przewodu odsysającego wodę. W ten sposób ląduje poza bębnem. Choć woda przedostaje się dalej, skarpetka zostaje. To nie tylko prowadzi do zubożenia naszej garderoby, ale i może uszkodzić pralkę, prowadzając do wycieku wody. A to nie tylko koszty, ale też marnowanie wody oraz ryzyko zalania sąsiada.
W 2016 r. naukowcy na zlecenie Samsunga opracowali równanie matematyczne, dzięki któremu wyjaśniono, dlaczego skarpetki się gubią. To:
L + C - (P x A)
Im wyższy wynik, tym większe prawdopodobieństwo zgubienia bielizny. L to rozmiar prania. Obliczamy go, mnożąc liczbę domowników przez liczbę prań w tygodniu. C to poziom skomplikowania prania. Aby go obliczyć, musimy pomnożyć liczbę różnych prań w tygodniu (ciemne, jasne, delikatne) razy liczbę wyprawnych skarpetek. P to jak pozytywnie podchodzimy do prania, w skali od 1 (bardzo nie lubię) do 5 (uwielbiam). To mnożymy przez A, czyli ile razy przed praniem opróżniamy kieszenie, rozwijamy rękawy i skarpetki czy obracamy ubrania na dobrą stronę. Prawdopodobnie tylko autorzy równania wiedzą, jak z niego korzystać.
Zatem jak sobie poradzić z problemem ginących skarpet? Jednym z rozwiązań jest włożenie ich do specjalnej materiałowej siatki. Detergent i woda, przechodzącprzez materiał wypiorą bieliznę minimalizując ryzyko zagubienia. To oszczędność także dla środowiska - nie trzeba kupować kolejnych par, a wraz z nimi folii i plastiku, w które są opakowane.
Co jednak jeśli już skarpetka zostanie "sierotą"? Pojedyncze sztuki możemy łączyć w pary z innymi i nosić w domu, zakładać do łóżka w chłodne dni, bądź np. wtedy, kiedy wiemy, że mogą nam się pobrudzić i przemoknąć buty.
Czysta skarpetka może posłużyć nam także jako zmiotka do kurzu. Wystarczy ją założyć na dłoń i zabrać się do porządków. Tam, gdzie ręka nie sięgnie, materiał można założyć na szczotkę.
Skarpetki pocięte w poprzek mogą służyć za gumkę do włosów (starsze czytelniczki z pewnością pamiętają, że kiedyś była nawet na to moda). Do kawałka materiału można wsadzić resztki mydła - w ten sposób nie zmarnuje się nawet jego naparstek. Skarpetki można także przerobić na ocieplacze na nadgarstki. Jeżeli już jesteśmy przy temacie ciepła - do skarpetki można włożyć suchy ryż, a następnie zaszyć. Taki termofor wystarczy tylko podgrzać w mikrofalówce.
Z pojedynczych skarpet można robić także kukiełki oraz proste zabawki. Reszta to kwestia wyobraźni dziecka. Będzie do dobra lekcja, by nauczyć je, że nic nie powinno się zmarnować.