Czy myśliwi muszą strzelać do ptaków? Właśnie rozpoczął się sezon łowiecki

Magdalena Mateja-Furmanik

W zeszłym tygodniu rozpoczął się sezon łowiecki na ptaki. Od 15 sierpnia myśliwi mogą polować na gołębie grzywacze. Czy jednak rzeczywiście dzikie ptactwo wyrządza tyle szkód, by ich odstrzał był uzasadniony? Organizacja "Niech Żyją!" nie podziela tego zdania i walczy o wprowadzenie moratorium na 13 gatunków łownych ptaków.

Koronnym argumentem za odstrzałem ptaków, są wyrządzane przez nie szkody. Nikt jednak nie prowadzi statystyk dotyczących wysokości tych szkód.
Koronnym argumentem za odstrzałem ptaków, są wyrządzane przez nie szkody. Nikt jednak nie prowadzi statystyk dotyczących wysokości tych szkód.123RF/PICSEL

Sezon na odstrzał ptaków otwiera gołąb grzywacz. Od września dołączą do niego kaczki (cyraneczki, krzyżówki, głowienki i czernice), łyski, kuropatwy, słonki, gęsi (gęgawy, zbożowe i białoczelne) oraz jarząbki. Sezon na bażanta rozpocznie się od października.

Jak podaje Andrzej Kruszewicz w książce "Hipokryzja. Nasze relacje ze zwierzętami", gołąb grzywacz jest najliczniejszym ptakiem łownym w Polsce. Jego populację szacuje się na 1 mln osobników, z czego podczas sezonu odstrzela się 1,2 proc. (12 tys. osobników). 

Ponadto podczas polowań zabija się 2 proc. gęsi (10 tys. osobników), 20 proc. bażantów (80 tys. osobników) i aż 25 proc. kaczek (100 tys. osobników). Nie wlicza się do tych statystyk postrzelonych zwierząt, którym udało się uciec, ale ze względu na poniesione rany lub ołowicę (zatrucie ołowiem) giną kilka godzin lub dni później.

Dlaczego w Polsce strzela się do ptaków?

Głównym argumentem za odstrzałem ptaków są szkody, jakie mają wyrządzać na polach. Pech w tym, że w Polsce nie prowadzi się statystyk szkód wyrządzonych przez samo ptactwo, więc pozostaje wierzyć myśliwym i rolnikom na słowo. Dlaczego jednak nie prowadzi się takich statystyk, skoro prawo łowieckie szczegółowo reguluje kwestie odszkodowań? W dziewiątym rozdziale ustawy o prawie łowieckim czytamy:

1.  Dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego jest obowiązany do wynagradzania szkód wyrządzonych:

1) w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny;

2) przy wykonywaniu polowania.

Poza terenem łowieckim odszkodowanie przyznaje Skarb Państwa, jeśli szkodę wyrządziły dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny.

Ustawodawca skrupulatnie wylicza zwierzęta, które są objęte odszkodowaniem, chociaż prościej byłoby zastosować to prawo do wszystkich zwierząt łownych. Dlaczego zatem zadaje sobie trud, by ominąć ptaki? Być może wynika to z faktu, że szkody przez nie wyrządzane są marginalne, bądź trudno je policzyć. 

Z drugiej strony np. Wielka Brytania nie ma z tym problemu i dokładnie szacuje wysokość szkód wyrządzanych przez ptaki, co oznacza, że nie jest to niewykonalne.

Ile kosztują nas zwierzęta łowne?

Nawet jeśli ptactwo wyrządza szkody, musimy się zastanowić, czy nas jako społeczeństwo na nie stać. W pierwszym kroku musimy przede wszystkim policzyć, ile kosztują nas te straty. W przypadku ptactwa nikt takich statystyk nie prowadzi, więc nie możemy ich użyć jako argumentu za polowaniami.

Możemy jednak dotrzeć do danych dotyczących szkód wyrządzonych przez wszystkie zwierzęta łowne. Według GUS w sezonie łowieckim 2018/2019 wielkość szkód łowieckich wyrządzonych przez zwierzynę łowną wyniosła 62 mln złotych, czyli około 1,60 zł na obywatela. 

Zgodnie z danymi GUS w 2020 r. na ochronę środowiska wydaliśmy 65 mld , więc szkody łowieckie stanowią zaledwie 0.00095 proc. tej sumy. Aby oszacować szkody wyrządzone przez ptaki, musielibyśmy dodać jeszcze kilka zer po przecinku.

Skoro inwestujemy duże kwoty po to, by zachować piękno przyrody - chociażby czyste powietrze i lasy, wygodne szlaki górskie, różnorodność fauny i flory - to czy nie warto dorzucić kilka groszy, by polski las był pełen śpiewu ptaków, a nie strzałów z broni palnej?

Jak sie strzela do ptaków?

Ptak w porównaniu do dzika czy sarny, to stosunkowo bardzo mały cel. Skoro zdarzają się postrzałki grubej zwierzyny (którą etyka łowiecka nakazuje wytropić i dobić), to co dopiero z ptactwem? Jak wytropić postrzeloną kaczkę, która jest w stanie lecieć z przestrzelonym skrzydłem?

Jak przekonuje eks-myśliwy Zenon Kruczyński na łamach "Dzikiego Życia", szansa zwierzęcia na to, że "wyliże się" po postrzale jest znikoma. 

"Nawet lekka rana spowoduje śmierć. Myśliwski pocisk jest tak skonstruowany, by 'rozkwitać' i powodować możliwie rozległe obrażenia kawałkami ołowiu i falą uderzeniową. Do niesłychanie wręcz rzadkich przypadków należy, gdy na skórze ściągniętej z zastrzelonego ciała zwierzęcia, odnajduje się zagojoną bliznę po lekkim postrzale, czyli - z myśliwska nazywając - po tak zwanej 'obcierce' - pisze Kruczyński.

"Osoby, które na skutek wypadku na polowaniu zostały postrzelone kulą lub śrutem, dobrze wiedzą, jak wielkimi środkami medycznymi i jak długą rekonwalescencją okupione jest względne wyzdrowienie. Bo całkowite, po postrzale myśliwską kulą - prawie nigdy. Dlatego też, gdy kula pokonała "granicę skóry" - śmierć zwierzęcia jest bliska bez względu na to, którą część ciała rozszarpała kula". 

W praktyce postrzelony ptak zdycha w męczarniach przez kilka godzin, a nawet dni. 

Polowanie na ptactwo nie jest łatwe - w końcu jest to mały, szybko przemieszczający się po niebie cel. Dlatego, jak mówią myśliwi, "jedna kaczka - jedna paczka" - tj. jedna paczka naboi. W końcu "coś" się trafi. 

Czy jednak zawsze w ten gatunek, który znajduje się na liście ptaków łownych? Były myśliwy Zenon Kruczyński w to wątpi. W "Ilustrowanym samouczku antymyśliwskim" przekonuje, że w praktyce myśliwy rozpoznaje gatunek ptaka dopiero po tym, jak go ustrzeli. 

Skuteczności polowań nie sprzyja również fakt, że przeciętny wiek myśliwego w Polsce to 52 lata, oraz to, że zgodnie z nowym prawem myśliwi nie muszą przechodzić okresowych badań lekarskich. 

Kruczyński przekonuje, że skuteczne rozpoznanie i upolowanie lecącego ptaka o zmierzchu, jest fizycznie niemożliwe, chociaż jest praktykowane i legalne. 

"Polowanie na gęsi oraz kaczki dopuszczalne jest w nocy podczas przelotów oraz zlotów na noclegowiska. Konia z rzędem temu, kto po zmroku odróżni w locie cyraneczkę od cyranki, krakwę od krzyżówki czy głowienkę od podgorzałki." - stwierdza na łamach "Dzikiego Życia". 

Bambinizm? 

Nie trzeba przypisywać zwierzętom skomplikowanych emocji, by przyznać, że postrzelone ptaki, które zdychają przez kilka dni, cierpią. Co ważne, jest to również uwzględnione w prawie łowieckim. 

"Myśliwy powinien poszukiwać postrzałka i go uśmiercić możliwie szybko i w sposób oszczędzający niepotrzebnych cierpień, z zachowaniem szczególnej ostrożności i zastosowaniem środków niezbędnych dla zapewnienia bezpieczeństwa uczestników polowania i osób postronnych, a także z uwzględnieniem bezpieczeństwa używanych do polowania psów".

Myśliwi polujący na ptaki nie są w stanie "oszczędzić ptakom niepotrzebnych cierpień", co oznacza, że nie są w stanie egzekwować powyższego przepisu prawnego. To wystarczający argument za tym, by polowania na ptactwo zostały zakazane.  

Weganie są dyskryminowani. Najgorzej mają mężczyźni
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas