Pechowa trzynastka — te ptaki zabijają myśliwi. Ekolodzy chcą tego zakazać
Magdalena Mateja-Furmanik
Politycy chwalą się, że podczas szczytu COP15 osiągnęli "przełomowe porozumienie dotyczące bioróżnorodności". Naukowcy mają pewność, że utrzymanie różnorodności gatunkowej jest kluczowe dla zatrzymania zmian klimatu. Tymczasem w Polsce wciąż bez solidnego, naukowego uzasadnienia zabija się aż 700 tys. ptaków rocznie. W związku z tym szereg organizacji ekologicznych rozpoczęło kampanię "Niech żyją!", której celem jest wprowadzenie zakazu odstrzału ptaków.
Według badań Kantar Polska z 2019 r. aż 94 proc. Polaków nie zgadza się na zabijanie przez myśliwych dzikich ptaków. Oznacza to, że praktycznie każdy lubi obecność tych pięknych, kolorowych stworzeń, które przecież — z drobnymi wyjątkami — nikomu nie wyrządzają szkody. Ptaki cieszą oko a badania pokazują, że słuchanie ich śpiewu zmniejsza ryzyko zachorowania na depresję.
Jednocześnie, jak wskazuje Zenon Kruczyński w książce "Ilustrowany samouczek antymyśliwiski" dla wielu myśliwych te stworzenia stanowią nic innego jak kolorowe rzutki, latające tarcze strzelnicze. Zabija się je dla samej przyjemności zabijania, ponieważ często ich mięso nie nadaje się do spożycia ze względu na trudność w wyciągnięciu ołowianego śruta z ich ciał.
Na skutek bezpośredniego odstrzału pada 200 tys. Z kolei śmiercią odroczoną, czyli na skutek niecelnego strzału, ginie pozostałe 500 tys. Takie ptaki, nazywane przez myśliwych "zbarczonymi", konają wiele dni a nawet tygodni.
Do jakich ptaków można strzelać legalnie?
Jak wyglądają ptaki zabijane przez myśliwych?
Na liście gatunków łownych znajduje się 13 gatunków ptaków. Kiedyś na tej liście znajdowały się również między innymi głuszce, cietrzewie i bataliony, którym obecnie grozi wyginięcie.
Dlaczego polowanie na ptaki powinno być zakazane?
Kampania "Niech żyją!", której celem jest wprowadzenie zakazu odstrzału ptaków, przedstawia pięć argumentów przemawiających za tym zakazem.
Po pierwsze, podczas strzelania myśliwi wprowadzają do środowiska ogromne ilości ołowiu. Chociaż w lutym trgo roku Unia Europejska oficjalnie zakazała polowań na ptaki amunicją ołowianą nad wodami i terenami podmokłymi wciąż do środowiska wprowadzane jest rocznie nawet 600 ton ołowiu. Zatrucie ołowiem nazywane jest ołowicą i stanowi ogromne zagrożenie dla ptaków drapieżnych.
Jeśli taki ptak zje ofiarę postrzeloną ołowioną kulą, również ulegnie zatruciu. Jak szacuje Komitet Ochrony Orłów w 2014 r. aż 11 proc. orłów w Polsce zginęło na skutek bezposedniego odstrzału lub przez zatrucie ołowiem.
Po drugie, ptaki mają wielu naturalnych drapieżników i nie grozi nam ich nadmierny rozród. Obok drapieżników duże wyzwanie stanowi przekształcanie coraz większej ilości terenów dzikich, co pozbawia ich siedlisk, zmiany klimatu a także kolizje z budynkami i pojazdami. Spustoszenie wśród ptaków sieje również norka amerykańska - to zwierzę, które nie ma naturalnego wroga i dziesiątkuje całe populacje.
Po trzecie, mięso dzikich ptaków nie ma znaczenia gospodarczego. Jego promil jest sprzedawany do spożycia. Jest tak między innymi przez fakt, że usunięcie ołowiu z ich ciał jest bardzo trudne. Myśliwi zazwyczaj zabijają te ptaki zostawiają, by zjadło je inne zwierzę i zachorowało na ołowicę.
Po czwarte, szkody w uprawach wyrządzane przez dzikie ptactwo są znikome. Najdotkliwsze straty szacuje się na polach znajdujacych się nad korytarzami migracyjnymi gęsi. Wypłacanie odszkodowań z budżetu państwa nie stanowiłoby znaczącego obciążenia.
Po piąte, podczas polowań giną również gatunki chronione. Ptaki są bardzo małym celem do odstrzału, a polowania często mają miejsce w czasie deszczu, wieczorem. Jak podaje Zenon Kruczyński, były myśliwy, w książce "Ilustrowany samouczek antymyśliwski" w praktyce kaczki rozpoznaje się już jak spadną. W locie można wyłącznie zauważyć, która jest mniejsza, a która większa.
Źródło: Zenon Kruczyński, "Ilustrowany samouczek antymyśliwski", niechzyja.pl, Interia.pl