Awantura o wróbla trafiła na memy. I pokazała coś niesamowitego
Awantura o wróbla stała się szlagierem polskiego internetu, gdy okazało się, że użytkownicy profilu facebookowego Ogólnopolskiej Grupy Obserwatorów Ptaków pokłócili się o zdjęcia tego pospolitego ptaka. To jednak pokazało, jak rośnie w siłę polski birdwatching, obserwowanie i fotografowanie ptaków. Ornitologowie są zdumieni: - Zainteresowanie ptakami w Polsce urasta skokowo.
To w sumie dość zabawna historia, na tyle zabawna, że trafiła nawet na memy. Oto podczas jednej z dyskusji na profilu Ogólnopolskiej Grupy Obserwatorów Ptaków administrator zapowiedział, że ma już dość zamieszczania zdjęć najbardziej pospolitych ptaków, które były tu omawiane i rozpoznawane wielokrotnie. I że ile razy można wrzucać zdjęcie wróbla.
"Macie swoje profile osobiste i tam możecie publikować obserwacje, jak leci. Bez refleksji, dbałości o jakość, wartość merytoryczną i poznawczą. Ta grupa nie musi być jak wiele innych i nie będzie. Obserwujemy i fotografujemy ptaki, co nie oznacza, że wszystko musi się tu znaleźć. Interesując się ptakami, wypada zadać sobie nieco trudu z szacunku dla nich, przyrody i adresatów przekazu" - napisał.
Wybuchła awantura, część użytkowników zaatakowała administratora, część się poobrażała. Afera stała się wręcz memiczna jako symbol, że Polacy potrafią pokłócić się o wszystko, nawet o wróbla.
Obserwacja ptaków przeżywa boom w Polsce
Zdaniem wielu ornitologów, pokazuje jednak ona co innego - ogromny wzrost zainteresowania ptakami i ich obserwacją oraz fotografowaniem, czyli birdwatchingiem. Jeszcze nie tak dawno takich profili, gdzie zamieszcza się, omawia i rozpoznaje zdjęcia ptaków, było niewiele. Teraz jest ich sporo, fotografie się mnożą, a ich przerób jest tak wielki, że powoduje takie sytuacje.
Zobacz także: Tłumy przybyły oglądać jednego ptaka
- Takie grupy potrafią dostarczyć fascynujących informacji - mówi zajmujący się ptakami prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu w rozmowie z Zieloną Interią.
- Ciekawym przykładem jest całkiem niedawna obserwacja białorzytki rdzawej pod Gdańskiem. To ptaszek dziwnie ubarwiony, białorzytki nie są łatwe w oznaczaniu, pani sfotografowała i posłała na jeden z portali identyfikacyjnych... i bach - sensacja, a Przegalina pod Gdańskiem przeżyła prawdziwy ptasiarski najazd - relacjonuje naukowiec. Od razu jednak zadaje pytanie: po co te nerwy?
Odpowiedzi można szukać w tym, że kilka lat temu zrobienie dobrego zdjęcia ptaka albo uchwycenie rzadkiego gatunku polskiej awifauny było wydarzeniem ogromnie rzadkim. Można się było nim chwalić.
Dzisiaj konkurencja jest olbrzymia, co pokazują takie przypadki jak białorzytka rdzawa, niedawna obserwacja pokrzewki aksamitnej czy zeszłoroczny najazd ludzi na miejsce rzadkiej obserwacji sikory lazurowej. Lazurka pojawiła się w Polsce po raz pierwszy od 17 lat w pewnym karmniku na posesji w Michałowicach-Wsi pod Warszawą. Dawniej wiedziałoby o tym kilku znajomych właściciela posesji, a teraz przeżyła ona wielki najazd, gdy tylko informacja dotarła do mediów i sociali.
Okazało się, że tysiące - i nie jest to przesada - ludzi wie, co to takiego lazurka i jak jest rzadka. Także niedawna historia z pokrzewką aksamitną uwidoczniła, jak bardzo ludzie znają się w Polsce na ptakach.
A znają się, bo ich obserwacja i fascynacja nimi się znacznie poszerzyła.
Polacy chcą podglądać i podsłuchiwać ptaki
Wspomniana Ogólnopolska Grupa Obserwatorów Ptaków została w piątek, 3 listopada wstrzymana przed administratora po historii z wróblem i zatrzymała się na 30,6 tys. obserwujących. To jest armia ludzi. Gdy w kwietniu 2017 r. powstawała grupa facebookowa Identyfikacja Ptaków, liczyła 20 osób. Tymczasem w październiku tego roku - 37 500. Takich przykładów jest więcej. Na takich grupach potrafi się pojawiać po kilka, kilkanaście zdjęć sfotografowanych ptaków dziennie.
Zarazem mamy wielki boom na aplikacje pozwalające identyfikować ptaki po wyglądzie czy zwłaszcza po głosie. iBird, Merlin i inne mają znaczące wzrosty użytkowników z Polski, stąd powstanie polskich menu. - Któregoś dnia przekonałem się, że w jednej chwili z polskiej wersji iBirda korzystało 1400 osób, szok! - mówi prof. Tryjanowski.
Co jest tego powodem? Po pierwsze, na pewno rozrost social mediów, duża moda na zamieszczanie dobrych zdjęć robionych dzięki coraz lepszemu sprzętowi fotograficznemu. Dla wielu ludzi to przyjemność, ogromne hobby i frajda, ale także rodzaj snobizmu. Social media nastawione na zdjęcia żywią się takimi fotografiami, a to z kolei powoduje, że coraz łatwiej o obserwacje ptaków. Dla ornitologów to gratka - szybciej zyskują o nich informację.
- Myślę, że sporo zrobiła tu epidemia COVID-19. Ludzie zapragnęli wtedy być bliżej przyrody i to w nich zostało. A ptaki to konkret, którego łatwo się uczepić. Nie są abstrakcyjne, nie chowają się tak bardzo. Są obok - mówi poznański ornitolog.
Skutki tego wzrostu zainteresowanie mogą być zarówno negatywne, jak i pozytywne. Negatywne to wpływ na zachowania ptaków, ich płoszenie i pęd ku docieraniu do nich, który zabiera im spokój. Pozytywne mogą być jednak znacznie potężniejsze. - Jeśli ktoś się wkręci w obserwację ptaków, to zacznie je poznawać. Dostrzeże ich piękno, zacznie rozumieć prawidła przyrody i związki między nią a ptakami. To musi zbudować nastawienie takiego człowieka do ochrony przyrody, musi go uwrażliwić - jest przekonany prof. Tryjanowski.
Bo podejście do ptaków niemal zawsze bywa bardzo emocjonalne.