Wykańczają orki, powodują raka. Zakazane od lat chemikalia nadal trują
Mimo że chemikalia z grupy PCB (polichlorowane bifenyle) są zakazane od dekad, to nadal trują ludzi i zwierzęta - wskazują nowe badania. Część produkcji rzeczywiście została wstrzymana, ale niebezpieczne substancje nadal powstają jako produkty uboczne w wielu procesach - przestrzegają naukowcy.
O badaniach pisze m.in. brytyjski "The Guardian". Polichlorowane bifenyle (tzw. PCB) były niegdyś używane jako chłodziwa lub smary w przemyśle elektrotechnicznym.
Chemikalia PCB nadal groźne
Udowodniono, że PCB działają kancerogennie na zwierzęta, i negatywnie wpływają na układy nerwowe, hormonalne i rozrodcze. U ludzi również mogą powodować raka.
Badania Zoological Society of London we współpracy z Uniwersytetem w Glasgow wykazały, że dopuszczalny poziom PCB w organizmach martwych orek wyrzuconych przez ocean w Wlk. Brytanii średnio był przekroczony aż 30-krotnie. Naukowcy mówią, że te chemikalia "grożą wytępieniem gatunku orki oceanicznej".
Ogromnym problemem w przypadku tych substancji jest także fakt, że nie ulegają degradacji w środowisku. Produkcja PCB została zakazana ponad 40 lat temu, ale, jak się okazuje, tylko w teorii. Nowe badania pokazują, że nadal jest z nimi problem, i to może nawet jeszcze większy niż dawniej.
W latach 70. na terenie USA szczytowa produkcja PCB wynosiła ok. 39 tys. ton. W 2019 r., mimo zakazu, w Stanach Zjednoczonych wyprodukowano 45 tys. ton tych groźnych substancji - wskazują badania pod kierownictwem Davida Megsona z Manchester Metropolitan University.
Nowe źródła PCB wychodzą na jaw
Jak to możliwe, że potencjalnie groźne chemikalia są produkowane mimo zakazu? Jak tłumaczy w swojej pracy Megson, wszystko za sprawą innych procesów, w których PCB powstają jako produkty uboczne.
"Na jaw wychodzą nowe źródła PCB. Te 'uboczne' PCB powstają przypadkowo podczas wytwarzania niektórych innych produktów i chemikaliów" - wskazuje David Megson. Na dodatek, jak ostrzega badacz, "są one niewykrywalne podczas większości kontroli".
"Możliwe, że stoimy w obliczu narastającego, niemonitorowanego zagrożenia dla środowiska i ludzkiego zdrowia" - podsumowują badacze.