Węże zaczęły masowo ginąć. Ofiarami pasożyta padają trzy gatunki
Trzy gatunki rodzimych i cennych węży są bardzo poważnie zagrożone niebezpiecznym pasożytem przywleczonym do Japonii z zewnątrz - alarmują tamtejsze służby. To przywra, która na Japońskie Wyspy Macierzyste dostała się z powodu wzmożonego handlu zapewne roślinami akwariowymi.
Takie efektowne rośliny do akwariów są bardzo poszukiwane przez hodowców rybek. Japonia jest ważnym importerem tego rodzaju roślinności i prawdopodobnie tak do tego kraju dostała się przywra z gatunku Ochetosoma elongatum.
Groźne pasożyty atakują ludzi i... węże
Przywry to pasożytnicze płazińce, żyjące w ciałach swych ofiar. Atakują jelita i układ pokarmowy, przewód żółciowy i wątrobę, pęcherz moczowy. Przyczyniają się do wielu poważnych chorób, w tym także nowotworowych. Człowieka atakuje wiele z nich, chociażby dobrze znana motylica wątrobowa, a także przywra żylna, przywra jelitowa i inne.
Pasożyty te mają swoich żywicieli pośrednich. W przypadku Ochetosoma elongatum to ślimaki, a zwłaszcza jeden z najbardziej inwazyjnych i rozprzestrzenionych ślimaków słodkowodnych świata, jakim jest rozdętka zaostrzona.
To nieduże zwierzę o lewoskrętnej muszli żyło kiedyś zapewne w basenie Morza Śródziemnego i południowej Europie. Wraz z roślinami tutejszych wód słodkowodnych potrzebnych akwarystom rozniosło się po całym świecie.
Rozdętki zaostrzone opanowały Europę, już w 1848 r. znaleziono je w Szwajcarii, a przed końcem XIX stulecia - w Niemczech, gdzie akwarystyka stawała się coraz popularniejsza. Od 1912 r. mamy ją w Polsce, wpisaną na listę gatunków inwazyjnych.
Dotarła też do Ameryki Północnej. Ponieważ to gatunek ciepłolubny, chętnie mieszka w tych podgrzewanych wodach np. stawach hodowlanych, stawach fabrycznych czy zbiornikach po zrzutach wód. Sprzyjają mu też zmiany klimatyczne.
Ślimak mógł zakazić pasożytem japońskie węże
No i ślimak dotarł też do Japonii. Teraz to on jest podejrzany w kwestii ataku na Kraj Kwitnącej Wiśni przywry Ochetosoma elongatum, dla której jest właśnie żywicielem pośrednim. Przywra pochodzi z Ameryki Północnej, więc musiała stamtąd dotrzeć do Japonii.
Jest też inna możliwość, o której donosi "The Wildlife Society". Możliwe, że handel dzikimi zwierzętami, w tym także wężami przyczynił się do pojawienia się nowego pasożyta, który okazuje się bardzo groźny dla japońskich węży. Można o tym poczytać w "Parasitology International".
W tej chwili już poważnie zagrożone są trzy japońskie węże. Pierwszym jest połoz japoński, znany także jako wąż kurylski, bowiem poza Japońskimi Wyspami Macierzystymi zamieszkuje także Kuryle, należące od 1945 r. do Rosji. Połoz japoński to wąż niejadowity, nieco podobny do naszego węża Eskulapa. Jest długi, ma ponad 2 metry długości, a niewiele o nim wiemy.
Drugim jest połoz czteropręgi, jego bliski krewniak, który ogranicza się do Wysp Riukiu, w tym słynnej Okinawy. Ponieważ często trafiają się zupełnie czarne osobniki, Japończycy zwą go karasu-hebi, czyli "wężem kruczym". Trzeci gatunek to zaskroniec tygrysi - krewny naszego zaskrońca spotykany w rosyjskim Kraju Nadamurskim, wschodnich Chinach, Korei i właśnie Japonii.
"Parasitology International" opisuje objawy działania przywry jako zbliżone do objawów występujących u amerykańskich żararak, które także są atakowane przez tego pasożyta. To stany zapalne w jamie ustnej, które uniemożliwiają wężom spożywanie pokarmu.
Sprawa jest zatem poważna i zagraża istnieniu rodzimych węży japońskich. W kraju tym występują aż 42 gatunki węży (nie licząc morskich żyjących u japońskich brzegów). Dla porównania: w Polsce mamy tylko cztery, czyli żmiję zygzakowatą, zaskrońca zwyczajnego, gniewosza plamistego i węża Eskulapa.