W Kanadzie zmarło dziecko. Mógł je ugryźć chory nietoperz
Kanadyjskie media informują, że nie żyje dziecko, do pokoju którego wcześniej prawdopodobnie wleciał wcześniej chory na klasyczną wściekliznę nietoperz. Towarzystwo Ochrony Przyrody "Salamandra" ostrzega, że brak precyzji w tej informacji szkodzi naszym gatunkom. One od klasycznej wścieklizny (tej występującej np. u psów, listów, kotów czy ludzi) są wolne.
To historia z prowincji Ontario w Kanadzie. Tamtejsi urzędnicy wydziału zdrowia poinformowali, że zmarło dziecko, które mogło mieć wcześniej kontakt z chorym nietoperzem, zakażonym wścieklizną w postaci klasycznej.
Kanada. Nietoperz mógł ugryźć dziecko, które zmarło na wściekliznę
CBS News i BBC cytują dr Malcolma Locke'a, naczelnego lekarza z Haldimand-Norfolk Health Unit w Ontario, który mówi, że pewnego ranka rodzina znalazła w pokoju nietoperza. Dodał, że śmierć nastąpiła na skutek zakażenia wścieklizną i że rodzice nie zauważyli śladów ugryzienia ani zadrapania, w związku z tym nie poddali dziecka szczepieniu przeciwko wściekliźnie.
Kanadyjskie media są poruszone, gdyż to pierwszy przypadek wścieklizny u człowieka w Ontario od 1967 r.
Nie mamy żadnych szczegółów dotyczących płci czy wieku dziecka. Nie znamy też gatunku nietoperza. Warto zaznaczyć, że spośród nietoperzy tylko te żyjące w Amerykach mogą roznosić wirusa wścieklizny w postaci klasycznej, którym stosukowo łatwo mogą się zakazić także ludzie.
Wynika to z tego, że od Meksyku po cieple rejony Ameryki Południowej żyje nietoperz wampir zwyczajny, odżywiający się krwią ssaków. Pożywiając się na chorym na wściekliznę zwierzęciu, sam może się zarazić, a następnie w kryjówce przenieść wirusa na inne gatunki nietoperzy.
Dlatego w Amerykach należy unikać bliskiego kontaktu z nietoperzami, a jeśli do niego dojdzie – lepiej przyjąć szczepionkę. Im bliżej obszaru występowania amerykańskich wampirów, tym ryzyko spotkania chorego nietoperza jest większe. W USA na wściekliznę po spotkaniu z nietoperzami umierają średnio 1-2 osoby rocznie.
W Polsce zagrożenia wścieklizną nietoperzy niemal nie ma
W naszym kraju do takiej sytuacji raczej nie może dojść - podkreślają specjaliści. Wyjaśnia to zajmujące się nietoperzami Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody "Salamandra".
Jego ekspert, dr Andrzej Kepel mówi Zielonej Interii: - Ryzyko wścieklizny klasycznej w przypadku nietoperzy występuje wyłącznie w Amerykach, głównie w ciepłych regionach. Na tym polega "sensacja", że im dalej na północ, tym rzadziej. Jak widać, w Kanadzie raz na kilkadziesiąt lat.
Ryzyko wścieklizny klasycznej w przypadku nietoperzy występuje wyłącznie w Amerykach.
U europejskich nietoperzy występuje kilka gatunków wirusa europejskiej wścieklizny nietoperzowej. One są związane z konkretnymi gatunkami nietoperzy i bardzo słabo przenoszą się na inne, nie mówiąc już o odmiennych rzędach zwierząt. Nauce znanych jest zaledwie 18 przypadków zachorowanie innych ssaków na jedną z europejskich wścieklizn nietoperzowych.
Towarzystwo "Salamandra" podkreśla, że mylenie naszych nietoperzy z tymi, które w Ameryce mogą być chore na klasyczną wściekliznę, ma poważne skutki. Ludzie bezmyślnie atakują ze strachu nasze nietoperze. Tymczasem nawet te chore na wściekliznę nietoperzową nie atakują same ludzi.
- Na klasyczną wściekliznę co roku na świecie umiera około 60 tys. osób. Na europejską wściekliznę nietoperzową zmarło 6 osób przez pół wieku (połowa to byli badacze nietoperzy). Czyli jeden przypadek europejskiej wścieklizny nietoperzowej przypada na pół miliona przypadków wścieklizny klasycznej - podaje "Salamandra".
Na dodatek jest sposób, aby nawet tak niewielkie ryzyko wyeliminować całkowicie. Wystarczy nie brać żadnego nietoperza i żadnego dzikiego zwierzęcia w gołe ręce. - Tylko wówczas nietoperz w Europie może nas próbować ugryźć. A jeśli zrobiliśmy głupotę, chwyciliśmy i ugryzł, udajmy się do lekarza i przyjmijmy szczepionkę (są w stosunku do wścieklizny nietoperzowej w 100 proc. skuteczne) – wyjaśnia dr Kepel.