Usiadł na toalecie. Wtedy nastąpił atak, bolesny dla mężczyzny
Nietypową sytuację opisał mieszkaniec Tajlandii, który poszedł do toalety i usiadł na sedesie. Wtedy poczuł piekący ból. - Zazwyczaj sprawdzam takie miejsca - napisał na Facebooku, ale ta sytuacja zdarzyła się w środku nocy, więc zapomniał. I trafił do szpitala.
Historię ataku sporego pytona ukrytego w sedesie w Samut Prakan niedaleko Bangkoku opisał na Facebooku mieszkaniec Tajlandii o nazwisku Thanat Thangtewanon. Jak mówi, w środku nocy poszedł za potrzebą i chociaż nauczony jest zawsze zajrzeć do środka takich miejsc jak sedes, by sprawdzić czy nie schowało się tam jakieś zwierzę, tym razem zapomniał to zrobić. I gorzko tego pożałował.
Ledwo usiadł, a poczuł piekący ból. W środku klozetu krył się bowiem wąż i to nie byle jaki. Mężczyzna znalazł tam przeszło trzymetrowego pytona, który zaatakował go i ugryzł w genitalia.
- To było bardzo bolesne - opisuje Taj zwłaszcza to pierwsze ugryzienie. W łazience pojawiło się sporo krwi, a wąż długo nie chciał puścić jego genitaliów. Musiał go tłuc szczotką klozetową po głowie, aż wreszcie zwolnił uścisk szczęk i wtedy jeszcze podczas próby uchwycenia go, gad zacisnął zęby także na palcu mężczyzny.
Pyton zaatakował w łazience. Sporo krwi
Doszło do szamotaniny, której bity po głowie pyton nie przeżył. Mężczyzna natomiast zaalarmował sąsiadów i ci zawieźli go do szpitala. Krwi było sporo, wszyscy się przerazili, ale okazało się, że wąż nie zadał wielkich ran. Nie trzeba było nic szyć, genitalia człowieka były nienaruszone. Dostał zastrzyk przeciwtężcowy i został wypisany.
"Gdyby w sedesie ukryła się kobra albo inny wąż jadowity, mogłaby mnie zabić" - powiedział w "UK Mirror".