Producenci mięsa w ogniu krytyki. Niszczą Ziemię za nasze pieniądze

Badanie naukowców z Uniwersytetu Stanforda pokazuje, jak wielki wpływ na politykę klimatyczną w USA i UE, w tym w Polsce, ma przemysł mięsny. Analiza wykazała, że hodowcy zwierząt gospodarskich otrzymują nawet tysiąc razy więcej publicznych środków niż producenci roślinnych zamienników czy mięsa "z probówki".

Produkcja mięsa i nabiału wiąże się z dużymi emisjami szkodliwych gazów cieplarnianych. Mimo to władze USA i UE wykładają na te branże ogromne pieniądze - wskazują badania naukowców
Produkcja mięsa i nabiału wiąże się z dużymi emisjami szkodliwych gazów cieplarnianych. Mimo to władze USA i UE wykładają na te branże ogromne pieniądze - wskazują badania naukowcówINTERIA.PL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Przeprowadzona przez amerykański zespół analiza oficjalnego lobbingu, politycznych dotacji i wdrażanych w Ameryce i Europie regulacji ukazuje ogromną siłę przemysłu mięsnego i mleczarskiego. W USA branża mięsna przeznaczyła na polityczny lobbing 190 razy więcej niż producenci przyjaźniejszych środowisku alternatyw.

Wpływ lobby mięsnego jest "po prostu gigantyczny"

W objętym badaniami okresie producenci mięsa i nabiału wydali w USA na lobbing 30 mln dolarów - o 65 proc więcej niż ich odpowiednicy w UE. W Unii Europejskiej aktywniejsze były jednak organizacje promujące przyjazne klimatowi alternatywy dla produktów zwierzęcych. W ciągu 7 badanych lat wydały na lobbing 5 mln dolarów. To jednak nadal niemal trzykrotnie mniej niż w tym samym czasie wydały organizacje skupiające tradycyjnych producentów.

"Siła sektora hodowli zwierząt, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak iw Europie oraz ich wpływy polityczne są po prostu gigantyczne" - stwierdza autor badania, prof. Eric Lambin z Uniwersytetu Stanforda.

Skutkiem tego mają być głębokie dysproporcje w przydzielaniu publicznych środków na produkcje różnych rodzajów żywności. W badaniu opublikowanym w czasopiśmie "One Earth" przeanalizowano polityki rolne UE i USA w latach 2014-2020. Stwierdzono, że kwota publicznych pieniędzy wydanych na alternatywy mięsa oparte na roślinach wyniosła zaledwie 42 mln USD.

Kwota ta stanowi zaledwie  0,1 proc. z 35 miliardów dolarów, jakie instytucje publiczne w tym samym czasie przeznaczyły na producentów "konwencjonalnego" mięsa i nabiału.

Wyliczono, że produkcja mięsa i nabiału pochłania ponad 50 proc. wydatków w ramach Wspólnej Polityki Rolnej UE
Wyliczono, że produkcja mięsa i nabiału pochłania ponad 50 proc. wydatków w ramach Wspólnej Polityki Rolnej UE123RF/PICSEL

Połowa pieniędzy dla rolników w UE idzie na mięso i nabiał

W przypadku Unii Europejskiej wsparcie finansowe udzielane producentom mięsa i nabiału było, w przeliczeniu na PKB, 2,7 razy większe niż w USA i stanowiło 52 proc. budżetu Wspólnej Polityki Rolnej. Europejscy hodowcy bydła uzyskiwali co najmniej 50 proc. swoich dochodów z dopłat bezpośrednich. W przypadku wydatków na badania i innowacje 97 proc. trafiło do hodowców zwierząt, przy czym prawie wszystkie te fundusze miały na celu usprawnienie produkcji.

Wpływ branży mleczarskiej i mięsnej ma być, zdaniem badaczy, widoczny nie tylko w wysokości bezpośrednich dopłat, ale też w regulacjach, które pośrednio utrudniają alternatywnym, opartym na roślinach produktom wejście na rynek.

Niemal wszystkie oficjalne wytyczne dotyczące zdrowej diety pomijają lub marginalizują wpływ produkcji mięsa i mleka na środowisko. Jedynie kraje skandynawskie, które w ciągu ostatnich 3 lat dokonały aktualizacji swoich wytycznych dietetycznych, promują dietę opartą głównie na roślinach. USA rozważają uwzględnienie wpływu produkcji żywności na klimat w najnowszej aktualizacji narodowych rekomendacji dietetycznych, które mają zostać opublikowane w latach 2025-2030.

Polityka chce zachować status mięsnego lobby

Badacze przyznają jednak, że oficjalne rekomendacje dietetyczne jedynie w niewielkim stopniu wpływają na zachowania konsumentów. Zgodnie z opracowanym przez nich modelem, gdyby obywatele w pełni stosowali się do ich zaleceń, spożycie mięsa spadłoby w USA o 48 proc., a w Europie o 36 proc. To jednak wciąż za mało, by istotnie ograniczyć wpływ rolnictwa na zmiany klimatu. W tym scenariuszu emisje gazów cieplarnianych związane z produkcją żywności nadal przekroczyłyby cele wyznaczone przez porozumienie paryskie o odpowiednio 300 proc w USA i 150 proc w UE.

Problemem dla roślinnych alternatyw są też, zwłaszcza w Europie, restrykcyjne zasady dotyczące nazewnictwa i oznaczania produktów. Przykładowo, od 2017 r. produkty oparte na białkach roślinnych nie mogą w Unii Europejskiej korzystać w nazwie słów "mleko" czy "ser". W USA Kongres pracuje nad ustawą, która zakazałaby sprzedaży "alternatywnych mięs", chyba że etykieta produktu zawierałaby słowo "imitacja".

Autorzy opracowania stwierdzają, że niezrównoważone finansowanie produkcji różnych rodzajów żywności oraz ograniczanie możliwości rozwoju alternatyw roślinnych dla nabiału i mięsa sprawiają, że coraz trudniej jest zmienić oparty na produktach zwierzęcych system produkcji żywności i ogranicza możliwość konkurencji ze strony firm stosujących innowacyjne technologie.

Przeszkody w zwiększaniu skali alternatywnych technologii wynikają z publicznej polityki, która wspiera istniejący system, choć jest on istotną częścią problemu w zakresie zmian klimatu, utraty różnorodności biologicznej i niektórych problemów zdrowotnych" - stwierdza Lambin.

Mimo kosztów środowiskowych produkcji zwierzęcej niewiele krajów zaktualizowało swoje wytyczne co do zdrowej dla klimatu i ludzi diety
Mimo kosztów środowiskowych produkcji zwierzęcej niewiele krajów zaktualizowało swoje wytyczne co do zdrowej dla klimatu i ludzi diety123RF/PICSEL

Mniej mięsa, zdrowszy klimat?

Ograniczenie spożycia mięsa w bogatych krajach ma być kluczowe dla rozwiązania kryzysu klimatycznego. Produkcja zwierzęca powoduje 15 proc. wszystkich globalnych emisji gazów cieplarnianych. Ograniczenie spożycia mięsa i nabiału zmniejsza również poziom zanieczyszczeń, zużycia gruntów i wody oraz wylesiania.

Badacze z Uniwersytetu Stanforda stwierdzają, że rozwiązanie problemu wymagałoby od rządów stosowania polityki, która sprawiłaby, że cena mięsa odzwierciedla jego koszty środowiskowe oraz wspierałaby badania nad alternatywami. Podkreślają jednak, że są przebłyski nadziei na to, że zarówno rząd USA jak i Unia Europejska w najbliższej przyszłości zaczną wprowadzać rozwiązania promujące zdrowszą i przyjaźniejszą dla klimatu dietę.

Amerykańska ustawa o redukcji inflacji ma wspierać rolników w ograniczaniu emisji. USA dopuściły także do sprzedaży odpowiednik mięsa kurcząt produkowany w laboratorium.

"W tej chwili szanse nie są równe" - podkreśla Lambin. "Trzeba dać nowemu sektorowi szansę na rozwój i zwiększenie efektywności. Konsumenci ocenią, czy im się to podoba, czy nie, a naukowcy, czy rzeczywiście jest to lepsze dla środowiska i zdrowia. Ale jeśli ten przemysł nie ma szans rozwinąć się do skali, przy której możemy dokonać takiej oceny, stracimy szansę na przejście na bardziej zrównoważony system żywnościowy".

Łoś zaatakował kobietę. 64-latka trafiła do szpitalaPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas