Piłka nożna staje się zakałą klimatu. Powodem są decyzje FIFA

Latem 2022 roku prezydent międzynarodowej organizacji piłkarskiej FIFA trzymał w dłoni ostentacyjnie zieloną kartkę, aby w Dniu Ochrony Środowiska jednoznacznie podkreślić, że jego organizacja jest ekologiczna i dba o to, by nie szkodzić klimatowi. Po kilku miesiącach zarzuty ekologów, że mundial 2022 roku w Katarze był katastrofą dla przyrody, nazywał "bzdurami". Teraz FIFA dołożyła dwa mundiale, które jej wizerunek jako organizacji dbającej o środowisko zrujnowały całkowicie.

Gianni Infantino
Gianni InfantinoSAEED KHANAFP
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze
Gianni Infantino przyznaje organizację mundialu 2034 Arabii Saudyjskiej
Gianni Infantino przyznaje organizację mundialu 2034 Arabii SaudyjskiejABDULLAH ABDULAZIZAFP

Mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2030 roku będą niezwykłym symbolem. Odbędą się w stulecie pierwszej tego typu imprezy, która miała miejsce w 1930 roku. Odbywała się wówczas w tylko jednym i to niedużym kraju, Urugwaju. Co więcej - w jednym zaledwie mieście, Montevideo. Wzięło w niej udział tylko 13 zespołów, z czego zaledwie cztery najodważniejsze z Europy. Polski wśród nich nie było. Na podróż do Ameryki Południowej zdecydowały się: Francja, Belgia, Rumunia i Jugosławia.

Kuriozalna decyzja FIFA zaszkodzi klimatowi

Trzy z nich płynęły wspólnie na statku "Conte Verde", na który w Konstancy zaokrętowała się drużyna Rumunii, ma Lazurowym Wybrzeżu dosiadła się Francja, a w Barcelonie dołączyła Belgia. Czwarty zespół, Jugosławia, postanowił płynąć z Marsylii innym statkiem o nazwie "Florida". Trwało to długo, ale było ekologiczne, bo statki zabrały wszystkich z Europy, także sędziów i działaczy FIFA.

I w kontekście tej historii szczególne jaskrawe stają się decyzje FIFA związane z mistrzostwami świata 100 lat później, w roku 2030. A także kolejny turniej, którego gospodarza poznaliśmy we wtorek, 31 października.

O turniej w 2030 roku ubiegały się kraje europejskie, jak Hiszpania i Portugalia, a także afrykańskie, jak Maroko, i wreszcie trójka państw Ameryki Południowej - Urugwaj, Argentyna, Paragwaj - które w ten sposób chciały uczcić 100-lecie imprezy. FIFA podjęła w tej sytuacji salomonową decyzję - połączyła wszystkie te kandydatury! Mundial piłkarski w 2030 roku rozpocznie się w tych trzech krajach południowoamerykańskich, aby po zaledwie kilku dniach przenieść się na drugą stronę oceanu, do Hiszpanii, Portugalii i Maroka.

Gianni Infantino
Gianni InfantinoSAEED KHANAFP

Mamy zatem trzy kontynenty, sześć państw organizujących imprezę (to absolutne rekordy wszech czasów) i ogromne trasy do przebycia w zupełnie niezrozumiałych okolicznościach. Oto bowiem drużyny piłkarskie, ich sztaby szkoleniowe, a także tysiące kibiców, polecą do Ameryki Południowej, aby za chwilę przenosić się w zupełnie inną część świata. Zapewne samolotami, nie statkami jak przed stu laty.

Mundial na trzech kontynentach. Ekolodzy protestują

To już spowodowało ogromną krytykę ze strony ekologów i organizacji dbających o środowisko, które uważają, że loty samolotami należy wykonywać tylko wtedy, gdy naprawdę są konieczne. Tu będą, a być nie musiały. Decyzję FIFA nazywa się absurdalną, niezrozumiałą i szkodliwą.

Francuski ekolog Antoine Miche stwierdził, że FIFA nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swych decyzji i poczynań. Nie dba o planetę, a przecież jeżeli nie będzie zielonych boisk, nie będzie zarazem piłki nożnej. Boiska same się nie ochronią.

Ekolog sportu Madeleine Orr z Uniwersytetu w Toronto zasugerowała, że plany światowego futbolu w związku z mundialem 2030 roku są niezrozumiałe także, biorąc pod uwagę deklarowane przez FIFA zobowiązania do walki ze zmianami klimatycznymi. Chodzi o 50-procentową redukcję emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku i emisyjne zero netto do 2040 roku. Decyzje międzynarodowej federacji piłkarskiej prowadzą wprost do wzrostu emisji, a nie redukcji.

Czy w przyszłości latanie znów stanie się luksusem?
Czy w przyszłości latanie znów stanie się luksusem?123RF/PICSEL

Madalein Orr zarzuciła FIFA hipokryzję, przypominając że sam Gianni Infantino ostentacyjnie półtora roku temu machał zieloną kartką podczas Dnia Ochrony Środowiska, co miało wskazywać na postawę FIFA wobec tematu ekologii. Infantino chciał, by organizacja była postrzegana jako ta, której na ochronie zależy. Działo się to w przededniu mistrzostw świata w 2022 roku, na których gospodarza wybrano Katar - wbrew jakiejkolwiek logice.

Katar jest bowiem położony w takiej strefie klimatycznej, że przeprowadzenie tu turnieju w tradycyjnym terminie (czerwiec, lipiec) było niemożliwe. Wówczas temperatury na Półwyspie Arabskim przekraczają 50 stopni Celsjusza w cieniu. A jednak FIFA tak uparcie nie chciała rezygnować w katarskich pieniędzy za mundial, że zdecydowała się nawet przesunąć mistrzostwa na nietypowy termin na przełomie listopada i grudnia, dewastując terminarze ligowe na świecie.

FIFA zapewniała, że mundial będzie ekologiczny

Gianni Infantino podkreślał przed mundialem, że będzie on całkowicie ekologiczny i nieemisyjny, a jego wystąpienie miało powstrzymać obawy związane z tym, że podczas mistrzostw w Katarze na dużą skalę zastosowano klimatyzowane stadiony. FIFA narzuciła światu narrację, że mundial w Katarze w 2022 roku był pierwszym "w pełni neutralnym pod względem emisji dwutlenku węgla". W praktyce oznaczałoby to, że zdołała jakoś zrównoważyć 3,63 mln ton emisji dwutlenku węgla, który wygenerowano podczas mundialu - takie były szacunki Carbon Market Watch. Była to emisja ponad dwukrotnie wyższa niż podczas poprzedniego turnieju w Rosji w 2018 roku (tam 1,5 mln ton).

Oznacza to, że jeden mundial w Katarze wyemitował tyle gazów cieplarnianych, co np. Islandia przez cały rok. A jednak FIFA uważała, że to zrównoważy. Szwajcarska Komisja ds. Sprawiedliwego Handlu uznała, że jest to "wprowadzenie w błąd", a informacje tego typu są absolutną fikcją. Niczego nie zrównoważyła.

Szwajcarska Komisja ds. Sprawiedliwego Handlu uznała, że jest to "wprowadzenie w błąd", a informacje tego typu są absolutną fikcją. Niczego nie zrównoważyła.

FIFA ten raport odrzuciła. Uznała je za "zbyt konserwatywne w metodologii".

Mistrzostwa świata w Katarze
Mistrzostwa świata w KatarzeNoushad ThekkayilAFP

Jakby tego było mało, teraz ogłosiła, że mistrzostwa świata w 2034 roku znowu odbędą się na Półwyspie Arabskim. Zorganizuje je Arabia Saudyjska, której szalenie na tym zależało. Do tego stopnia, że była gotowa wciągnąć w organizację kraje z innych kontynentów (Grecję i Egipt). Nie okazało się to konieczne, bowiem we wtorek ze starań o mundial 2034 zrezygnowała Australia, główny rywal Saudyjczyków.

Chciała go przeprowadzić z Indonezję, ale ta w ostatniej chwili wycofała kandydaturę i na dodatek wsparła Arabią Saudyjską. Australijczycy nie mają wątpliwości, kto ją do tego nakłonił. Zrezygnowali.

Arabia Saudyjska została jedynym kandydatem i w tej sytuacji już w tym tygodniu Gianni Infantino (na miesiąc przed terminem) ogłosił, że "FIFA nie ma wyjścia". Nie ma innych chętnych.

Raz jeszcze będziemy więc mieli mistrzostwa świata w strefie klimatycznej do tego nieprzystosowanej, z koniecznością stworzenia klimatyzowanych stadionów i kolejnymi milionami ton emisji dwutlenku węgla. W połączeniu z absurdalnym turniejem w 2030 roku, gdzie po kilku dniach z Ameryki Południowej trzeba przeskakiwać ocean, a także z mundialem w 2026 roku, który odbędzie się na rekordowo dużym obszarze wymagającym wielu podróży (Kanada, USA, Meksyk).

Oznacza to, że FIFA złamała wszelkie zapewnienia i deklaracje o włączeniu się do światowej ochrony klimatu. Stała się jego ważnym zabójcą.

Odpady w energię. Szczecin oszczędza na prądzie dzięki spalarniPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas