Człowiek, który w pojedynkę wygrał z Saharą. Teraz ma problemy
Yacouba Sawadogo robił doły w ziemi. Każdy na głębokość przedramienia, mniej więcej metr jeden od drugiego. Następnie napełniał je biodegradowalnym kompostem i obornikiem. Cierpliwie czekał aż nadciągną owady, zwłaszcza termity. W ten sposób, dzięki znanej od stuleci metodzie, wydał wojnę największemu i najbardziej zaborczemu przeciwnikowi, jakiego człowiek ma w Afryce.
Tym niezwykle trudnym przeciwnikiem jest Sahara - pustynia pożerająca wciąż nowe tereny afrykańskiego Sahelu. Już teraz pokrywa ponad 9 milionów kilometrów kwadratowych, a zatem niemal tyle, co powierzchnia Stanów Zjednoczonych. Od Maroka po Sudan, od Egiptu po Mauretanię jest największą pustynią świata. I zarazem najbardziej żarłoczną.
Sahara - żarłoczna i stale rosnąca pustynia
Naukowcy z amerykańskiego Uniwersytetu Maryland obliczyli, że w ostatnich stu latach, od 1920 r., Sahara powiększyła swój obszar o 10 proc. W jej wypadku to niemal milion kilometrów kwadratowych. Prawie trzy Polski.
Atakuje w najbardziej newralgicznym kierunku, czyli na południe. Zasypuje bezodpływowe Jezioro Czad, niezwykle ważny zbiornik wodny w tej części świata. Naciera na kraje, które do tej pory nie należały do saharyjskich, jak Nigeria, Republika Środkowoafrykańska, a także właśnie Burkina Faso, z której pochodzi Yacouba Sawadogo.
Jego walka z Saharą ma już dobre półwieku, ale świat usłyszał o niej na szerszą skalę dopiero gdy dostał Alternatywnego Nobla, przyznawanego ludziom działającym na rzecz środowiska, a także po emisji filmu "Człowiek, który zatrzymał pustynię". Wtedy Sahara na terenach, na których mieszka Yacouba Sawadogo, była już w wielu miejscach powstrzymana. A wystarczyły do tego techniki, które Burkińczyk znał jako rolnik i rekultywator z dawnych lat.
Proste metody do walki z suszą i Saharą. Termity na pomoc
Yacouba Sawadogo nie ma wykształcenia, nie zna danych dotyczących zmian klimatu i postępującej suszy. Nie musi, poznał ją na własnej skórze. Sahara zaczęła się wdzierać do Burkina Faso w latach sześćdziesiątych. Wcześniej kraj ten był w znacznie większym stopniu porośnięty lasami i sawanną. Sawadogo był wtedy młodym chłopakiem i często cierpiał głód. Widział jak marnieją uprawy, jak wszystko się zmienia.
W 1972 r. na Burkina Faso spadła straszna susza, która trwała przez osiem lat. Wtedy zaczął działać. Razem ze swym przyjacielem Mathieu Ouédraogo sięgnął nie po nowoczesną technikę na masową skalę, ale metody stosowane w rolnictwie od dawna przez jego przodków. Jedną z nich jest tzw. tassa, czyli inaczej zai, którymi niegdyś wzmacniano afrykańskie uprawy prosa i sorga w Sahelu.
To metoda drążenia regularnych, oddalonych od siebie o mniej więcej metr dołów w ziemi, do których znosi się komposty roślinny i obornik. Do takiego materiału ściągają termity, które wykonują doskonałą robotę inżynieryjną. Drążą tunele użyźniające glebę. Kiedy więc do dołków wkłada się sadzonki, łatwiej je nawodnić.
Zobacz także: Czy sępy występowały kiedyś w Polsce? Zaskakująca prawda
Poza dołami zai Burkińczyk zastosował też specjalne szykany z kamieni, które, układane w formie barier w połączeniu z fosami, sprawiają, że łatwiej zatrzymać wodę i uniemożliwić jej odpływ. To wszystko sprawiło, że nieurodzaj zaczął zmieniać się w formacje roślin, wreszcie las, a innowator odzyskał w ten sposób 30 tys. kilometrów kwadratowych. Wody gruntowe podniosły się o kilka, a w niektórych miejscach nawet o kilkanaście, metrów.
Można być pod wrażeniem, ale miejscowe władze mają inne zdanie na ten temat. Las nazwany Bangr-Raaga, czyli Lasem Mądrości, wszedł bowiem na tereny, które do rolnika nie należą. To już obszary pobliskiego miasta Ouahigouya, należące do rządowego programu zwiększenia dochodów z jego poszerzania.
Yacouba Sawadogo próbował zrobić zbiórkę 100 tys. euro na wykup tych terenów, ale na razie mu się nie udało. Byłoby mniej, ale Sawadogo sam przyczynił się do podniesienia wartości gruntu. Od 2019 r. pierwsze budynki powstały na krawędzi lasu Burkińczyka i być może wkrótce zacznie się jego wycinka.