Jeden z najrzadszych ssaków sfotografowany w Kongu. Mało kto go widział
Na zaledwie 100 osobników szacuje się całą populację niezwykle rzadkiej antylopy zwanej kobem upemba. Garstka tych ssaków żyje w Demokratycznej Republice Konga i mało kto je widział. Teraz udało się tego koba sfotografować.

Nie udałoby się to jednak bez pomocy samolotów, gdyż zwierzęta żyją w niezwykle niedostępnym terenie. Lądem niemal nie da się tam dotrzeć. To okolice depresji Kamalondo w południowej części Demokratycznej Republiki Konga, odcięte od kontaktu z człowiekiem. I tam odnaleziono grupę 10 antylop, któe należą do niezwykle rzadkiego gatunku kob upemba.
Niegdyś tego koba uważano za jedynie podgatunek znacznie bardziej znanego koba liczi, czyli inaczej koba moczarowego, który w Afryce jest jedną z charakterystycznych antylop, zwłaszcza na terenach podmokłych. Wszystkie koby to zwierzęta żyjące na mokradłach i blisko wody, świetnie zresztą pływają. Nic dziwnego, że i kob upemba mieszka w takiej okolicy.
Kob liczi jest liczny. Co z kobem upemba?
Kob moczarowy zamieszkuje zalane obszary południowej Afryki, zwłaszcza Zambii, Zimbabwe, Botswany, Angoli, Mozambiku, ale także Demokratycznej Republiki Konga. Uważano, że mieszkająca tam populacja to podgatunek tego koba. Nazwano ją kobem upembe. Poza nią kob moczarowy tworzył też inne podgatunki np. koba czarnego i koba kafueńskiego z Zambii czy też wymarły już podgatunek zwany kobem Robertsa.

Dzisiaj koba upembe z Demokratycznej Republiki Konga uważa się już nie za podgatunek, ale odrębny gatunek - aczkolwiek nie wszyscy zoologowie się z tym zgadzają. Jako odrębny gatunek ta antylopa natychmiast znalazła się w gronie najrzadszych i najmniej znanych ssaków na świecie.
Mało kto ją bowiem widział na żywo i przez to nazywa się ją "zapomnianą antylopą" albo "zapomnianym kobem". Opisany dopiero w 2005 roku, mieszka na tak niewielkim obszarze kongijskich mokradeł, że w zasadzie nie było jasne, czy w ogóle tam przetrwał i jak licznie. Opisano go wszak jedynie na podstawie okazów muzealnych. Szacunki mówią, że jeszcze w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ten kob był dość liczny, żyło w Demokratycznej Republice Konga nawet kilkanaście tysięcy sztuk. Ile jest teraz? Nie wiadomo, ale na pewno mniej. Raport z tego roku mówi, że wszystkie dotychczasowe obliczenia były zaniżone i przetrwało mniej niż 100 tych antylop.
Brakuje badań, brakuje obserwacji i nie ma kto dotrzeć na bagienne tereny zamieszkane przez koby. Pomógł dopiero samolot, bo to zdjęcia lotnicze wykonane w Parku Narodowym Upemba pozwoliły rozpoznać zwierzę.
Jak donosi "The Guardian", napotkane na trzęsawiskach stado uciekało przed samolotem zbyt szybko, by je sfotografować, ale na szczęście jedno z nich zatrzymało się na chwilę, patrząc w górę. Pozwoliło to Manuelowi Weberowi z departamentu badań i biomonitoringu Parku Narodowego Upemba na szybkie zrobienie zdjęcia. To prawdopodobnie pierwsza fotografia koba upembe od chwili jego opisania.

O niezwykłe fotografii, którą zawdzięczamy ciekawości jednego z kobów i temu, że na chwilę przystanął, pisze "African Journal of Ecology". Tu znajduje się dokładny opis spotkania oraz miejsca i ekosystemu, gdzie mieszkają zapewne ostatnie koby upemba.
Są tak rzadkie, że wymagają czynnej ochrony. Nie chodzi nawet o kłusownictwo ani o to, że mieszkańcy tych okolic żywią się mięsem tych antylop. Groźniejsze są susze i zanik środowisk, w których kob upemba żyje.