Hummus na wojnie. Wolontariusze zadbali o preferencje żywieniowe żołnierzy
Ukraiński artysta, a od końca lutego żołnierz na froncie nie je produktów odzwierzęcych. Olksandr Zhuhan, który walczy w południowym obwodzie mikołajowskim uzyskał pomoc od aktywistów, którzy zadbali o dostarczenie na front wegańskiego jedzenia.
Ukraiński żołnierz Oleksandr Zhuhan nie ma zamiaru rezygnować ze swojej diety opartej na roślinach, bez produktów odzwierzęcych. Mówi, że na początku służby było mu bardzo trudno, a inni ludzie nie wierzyli, że mężczyzna wytrzyma i uda mu się skomponować pełnowartościowe posiłki w ekstremalnych warunkach. Zhuhan uzyskał jednak pomoc od innych wegan.
Dieta roślinna na wojnie
Oleksandr znalazł w internecie grupę aktywistów pomagających "wegańskim żołnierzom". Organizacja wspiera w sumie około 200 osób. Od kwietnia Oleksandr otrzymuje paczki z wegańskimi produktami: kiełbaskami, mlekiem sojowym, pasztetem i hummusem.
Sportowcy jedzący jedynie żywność wegańską głośno mówią o tym, że męskość, kondycja i mocne mięśnie nie muszą iść w parze ze zjadaniem mięsa.
"Napisałem do nich i w kwietniu przyszła pierwsza paczka - mówił żołnierz dla AFP. Przedstawicielka pomocowej organizacji mówi, że roślinne jedzenie dostarczali nawet wtedy, gdy nad ich głowami spadały bomby. Dla żołnierzy przygotowują dania z kaszą, pierogi, zupy i inną żywność. Działacze pomagają, jak mogą. Nie widzą sprzeczności między weganizmem a walką na froncie.
Kijowska fundacja "Every Animal" zrzesza około stu osób promujących weganizm i prawa zwierząt.
"Paczki, które wysyłamy, pozwalają żołnierzom przez dwa, trzy tygodnie uzupełniać zapasy, które dostają od wojska. Pozwala im to zachować zbilansowaną dietę" - powiedziała działaczka.
W Polsce od początku wojny funkcjonowały podobne "zupodzielnie". Każdy mógł przynieść ugotowane i zapasteryzowane jedzenie na bazie roślin. Żywność trafiała za granicę, w dużej mierze na front.
Z powodu wojny na Ukrainie, umierają miliony zwierząt.