Coś zaciągnęło rolnika w pole. Odkryto częściowo zjedzone ciało
Pracujący na polu 25-letni rolnik został zaatakowany i zawleczony w środek plantacji trzciny cukrowej przez jakieś zwierzę. Wypadek miał miejsce w Dudhwa w Uttar Pradesz, blisko granicy Indii z Nepalem. Podejrzewano lamparta, ale okazało się, że śmiertelny atak był sprawką tygrysicy bengalskiej.
To już nie pierwsza taka sytuacja w Indiach w tym roku, więc wielu ludzi zaczęło uważać, że tygrysy stały się bardziej agresywne. Nie jest to jednak prawdą, ich zachowania nie odstają od tego, co dawniej. To ludzi jest coraz więcej i coraz mocniej napierają na kurczące się tereny tygrysów bengalskich, których liczba w Indiach raptownie spadła.
Trudna sytuacja tygrysów w Indiach
Jeszcze nie tak dawno, na początku XXI w., liczbę tego podgatunku tygrysa szacowano nawet na 4 tys. Był to efekt programów ochronnych tygrysa wprowadzonych w Indiach od lat siedemdziesiątych, gdy Indira Gandhi uznała tego kota za zwierzę narodowe Indii i poleciła jego ścisłą ochronę.
Projekt Tygrys ruszył w 1973 r., początkowo przynosił efekty, ale w XXI w. załamał się na skutek niekompetencji, korupcji i jawnych przekrętów.
Czytaj więcej o tygrysach:
Dzisiaj nawet szacunki mówiące o 3 tys. tygrysów w Indiach uważa się za przesadzone. Prawdopodobnie nie ma ich nawet 2 tys.To niebywałe, biorąc pod uwagę, że na początku poprzedniego stulecia było ich 45 tys.
Liczba zwierząt w Indiach jest niestabilna, za to rośnie w sąsiednich, mniejszych krajach. Niedawno Bangladesz ogłosił sukces polegający na wzroście liczby tygrysów bengalskich w jego delcie Gangesu,w Nepalu mieszka niemal 200 tych zwierząt, a w Bhutanie - ok. 60.
Tygrysów w Indiach jest mniej, ludzi więcej. Dochodzi do spotkań i incydentów. Ten w Uttar Pradesz zdarzył się w Dudhwa, które leży na granicy Parku Narodowego Dudhwa, założonego w 1977 r. przez skruszonego myśliwego i łowcę tygrysów Arjana Singha, który stał się ekologiem i orędownikiem ochrony kotów.
To tygrysica zabiła rolnika w Uttar Pradesz
Park jest ostoją tygrysa bengalskiego, lamparta, niedźwiedzia wargacza czy nosorożca indyjskiego na granicy Indii i Nepalu. I tu zdarzył się wypadek.
25-letni rolnik został wciągnięty przez zwierzę w pole trzciny cukrowej w strefie buforowej oddzielającej park od terenów mocno zamieszkałych. Tygrys zapuścił się na ten obszar i, głodny, zaatakował. Ciało mężczyzny znaleziono w polu. Było niestety częściowo zjedzone.
Mieszkańcy podejrzewali atak lamparta, który od wielu dni podkradał się pod osiedla w rejonie Mahewaganj, atakując krowy i kozy. Drapieżnika schwytano jednak w klatkę. Ślady wokół ciała rolnika wskazały bardziej na tygrysa, zapewne samicę. Taka, włócząca się po okolicy, samotna tygrysica z trzema młodymi, była tu już widywana.
Władze zapowiedziały wypłatę odszkodowania rodzinie ofiary, a mieszkańcom poleciła unikanie wkraczania do strefy buforowej parku oraz podczas jakiejkolwiek aktywności wzniecanie hałasu, który odstraszy tygrysa.