Chcą wytępić 2,5 mln bezpańskich kotów. Padł konkretny termin
Nowa Zelandia chce pozbyć się wolno żyjących kotów do 2050 r. Jak argumentują władze kraju, czworonogi są zagrożeniem dla miejscowych ptaków, nietoperzy czy jaszczurek. Roznoszą także groźną chorobę.

W skrócie
- Nowa Zelandia planuje do 2050 r. wyeliminować 2,5 mln bezpańskich kotów, które zagrażają miejscowym gatunkom zwierząt i roznoszą groźne choroby.
- Rząd opiera decyzję m.in. o konsultacje społeczne, w ramach których zgłoszono 3,4 tys. uwag. Większość z nich pozytywnie oceniła plan.
- Strategia ma być realizowana poprzez efektywne i humanitarne metody. Nie obejmie zwierząt domowych.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Koty w Nowej Zelandii tylko w jednym tygodniu niedaleko miasta Ohakune potrafią zabić 100 nietoperzy z gatunku wąsonos mniejszy. Sprawiły też, że na Wyspie Stewart niemal wymarł gatunek ptaka zwany sieweczką nowozelandzką.
Nowa Zelandia nie chce wolno żyjących kotów. Będzie eksterminacja
"Nowozelandczycy wyrazili się jasno. Żądają konkretnych działań" - tłumaczy tamtejszy minister ochrony przyrody Tama Potaka. Decyzję o wyeliminowaniu wolno żyjących kotów domowych podjęto po konsultacjach społecznych.
Jak relacjonuje rząd Nowej Zelandii, zgłoszono aż 3,4 tys. uwag. 90 proc. z nich popierało regulację populacji bezpańskich kotów - zauważa ministerstwo ochrony przyrody.
"Wolno żyjące koty są już w całej Nowej Zelandii, od gospodarstw rolnych po lasy. Wywierają ogromny nacisk na nasze ptaki, nietoperze, jaszczurki i insekty. Roznoszą także toksoplazmozę - chorobę zagrażającą delfinom i ludziom. Przyczyniają się też do strat w hodowlach zwierząt" - argumentuje minister Tama Potaka.
Pozbycie się bezpańskich kotów wpisano w Nowej Zelandii w narodową strategię Predator Free 2050. Pisaliśmy o niej w Zielonej Interii. Plan zakłada wybijanie szeregu drapieżników i gatunków inwazyjnych, takich jak kitanka lisia, szczur czy gronostaj. Wszystkie bowiem zagrażają rzadkim zwierzętom Nowej Zelandii - są one zabijane właśnie przez te drapieżniki.

Strategia zostanie teraz zaktualizowana tak, aby do grona "zwierząt na celowniku" zaliczyć także wolno żyjące koty domowe. Plan ma być realizowany w całym kraju i opierać się na "efektywnych", ale jednocześnie "humanitarnych" narzędziach eksterminacji kotów.
Koty trzymane w domach nie będą podlegać tej strategii. Plan podkreśla jednak rolę odpowiedzialnej opieki nad zwierzętami domowymi, kastracji i sterylizacji, czipowania oraz trzymania pupili z dala od dzikich zwierząt
Christine Sumner, przedstawicielka organizacji Society for the Prevention of Cruelty to Animals zajmującej się prawami zwierząt w rozmowie z "The Guardian" przyznaje, że wolno żyjące koty są dużym problemem dla bioróżnorodności Nowej Zelandii.
"Mówimy jednak o usunięciu ich ze środowiska, a obecnie jedynym sposobem na to jest ich zabijanie, co nas nie cieszy" - podkreśla. Jak mówi, "największym wyzwaniem" będzie znalezienie humanitarnego sposobu na ograniczenie populacji bezpańskich kotów.










