Chcą wprowadzić zakaz wypuszczania kotów na dwór. Będzie godzina policyjna
Katastrofa, do jakiej doprowadziły już dzikie i wypuszczane z domów koty w Australii sprawia, że stała się ona pierwszym krajem rozważającym wprowadzenie bezwzględnego zakazu wypuszczania kotów z domów pod surowymi karami. Australia ma spore doświadczenie w uchwalaniu i - co ważne - skuteczność w egzekwowaniu takich zakazów. A teraz ma jeszcze poparcie społeczeństwa.
Na świecie żyje ponad 600 mln kotów domowych, z czego 400 mln to zwierzęta dzikie i bezdomne. Nie ma drapieżnego ssaka, który na wolności występowałby tak licznie w stanie dzikim i na tak wielu kontynentach. Jakby tego było mało, z przeszło 200 mln kotów trzymanych w domach część i tak z nich wychodzi. Efekty są porażające.
Będzie zakaz wypuszczania kotów na zewnątrz?
Australia wie to doskonale, gdyż zdziczałe koty są w tym kraju ogromnym problemem. Wielu przyrodników uważa, że porównywalnym z legendarnymi już królikami, z którymi kojarzy się ten kraj i australijskie katastrofy ekologiczne. Koty powodują ogromne straty, zwłaszcza wśród nieprzystosowanych do radzenia sobie z takim drapieżnikiem łożyskowym niedużych torbaczy - zwierząt unikalnych dla tego kontynentu.
Australijczycy obliczyli, że jeden kot na wolności zabija średnio 186 małych zwierząt rocznie. U nas w Polsce, przy większym zagęszczeniu ptaków i małych ssaków oraz płazów i gadów, te liczby mogą być nawet wyższe, znacznie przekraczać 200 ofiar jednego kota w ciągu roku.
Czy znasz się na kotach. Sprawdźmy to! Oto koci quiz
Większość ludzi na świecie już słyszała, że dziko i swobodnie chodzące koty zabijają miliony zwierząt rocznie. Część opiekunów, którzy mimo tego wypuszczają swoje zwierzęta do ogrodów i na dwór albo ma to jednak gdzieś, albo - co częstsze, nie za bardzo ma wyjście. Koty przygarnięte i przyzwyczajone do swobodnego poruszania się po okolicy potrafią domagać się wypuszczenia kategorycznie. Każdy opiekun przygarniętego kota z lasu wie, jaki kipisz zwierzę potrafi zrobić, jeśli przez kilka dni nie wyjdzie.
Dlatego zakazów i kar za wypuszczanie zwierząt raczej się nie nakłada, mimo poważnych strat powodowanych przez koty. Zastępują je edukacja, lobbing, wreszcie nowe ciekawe pomysły i mody jak chociażby wychodzenie z kotem na smyczy, o czym pisaliśmy niedawno w Zielonej Interii.
Australia jest gotowa na godzinę policyjną
To jednak poza Australią. Ona rozważa zdecydowanie się na radykalne kroki, które podejmowała już w wypadku wielu innych zwierząt inwazyjnych. Tylko kontrola na granicy, kwarantanna i uważność ludzi przy każdej podejmowanej przez nich decyzji może uratować australijską przyrodę, a i to nie wystarcza. W wypadkach takich jak koty potrzebne są działania ofensywne.
Stąd pomysł Australijczyków, by liczne w tym kraju zakazy przyrodnicze wzbogacić o kolejny, bardzo ważny - zakaz wypuszczania domowych kotów. O sprawie pisze australijskie ABC.
Jak czytamy, dzisiaj Australia ma o wiele więcej kotów domowych niż kiedykolwiek w przeszłości. To 5 mln zwierząt przy zaledwie 26 mln ludzi. Wiele australijskich kotów nie trzyma się ściśle zamkniętego domostwa. Wedle obliczeń przyrodników, w związku z dużymi przestrzeniami i wysokimi temperaturami, większość tych zwierząt swobodnie porusza się po okolicy. Małe torbacze, ptaki i ich lęgi, gady, nawet bezkręgowce padają ich ofiarami całymi milionami.
Miejscowość Geelong w stanie Wiktoria w południowo-wschodniej Australii zamierza od 1 listopada wprowadzić pilotażowy zakaz wypuszczania kotów z domów. Opiekunowie zwierząt, którzy nie zastosują się do przepisów, będą musieli liczyć się z karami, a Australia potrafi nakładać i egzekwować sankcje związane z naruszaniem porządku przyrodniczego.
Na razie nie wiadomo jeszcze, czy zakaz będzie bezwzględny i obejmie całą dobę. Niewykluczone, że na początku dotyczyć będzie jedynie nocy, a kary posypią się za koty wypuszczone między zmrokiem a świtem. To już sporo, bo wiele drobnych zwierząt rodzimej fauny Australii to istoty nocne.
"Cztery na pięć kotów wypuszczonych na zewnątrz będzie polować i zabijać średnio dwa do trzech zwierząt tygodniowo. Biorąc pod uwagę liczbę kotów domowych w Australii, co roku daje to w sumie od 6 do 11 tys. zwierząt zabijanych na kilometr kwadratowy na naszych przedmieściach i 323 mln rodzimych zwierząt zabijanych w całym kraju. Godzina policyjna chroni wyłącznie gatunki nocne, takie jak oposy" - czytamy w uzasadnieniu.
Jest tam także informacja o tym, że zakaz wypuszczania kotów uchroni je same przed wieloma chorobami, w tym zwłaszcza toksoplazmozą. To choroba zabójcza dla kotów, którą mogą także przenieść na ludzi. Australijczycy obliczają, że w niektórych miejscach kraju toksoplazmozą zakażonych jest ponad połowa osób.
Większość ludzi popiera zakaz w sprawie kotów
Aby zakazu nie wprowadzać poprzez wyważanie drzwi, Uniwersytet Monash z Melbourne przeprowadził ankietę wśród mieszkańców stanu Wiktoria. Wyniki zaskakują. Okazało się, że aż 66 proc. osób popiera odizolowanie kotów. Uderzająco niewielki jest odsetek osób przeciwnych zakazowi. To tylko jedna osoba na 12, zatem 8 proc. Pozostałe 26 proc. wybrało opcję "ani nie popieram, ani się nie przeciwstawiam". Ciekawe, jak takie referendum wypadłoby w Polsce.
Inne badania wykazały, że prawie połowa (42 proc., czyli 2,2 mln osób) australijskich kotów domowych już pozostaje tylko i wyłącznie w zamknięciu i nigdy nie wychodzi. To także efekt rozległej polityki edukacyjnej i troski Australijczyków o unikalność ich fauny.