Biją na alarm w sprawie epidemii na Antarktydzie. To nie są przelewki

Ptasia grypa, która dotychczas zabiła ponad 280 milionów ptaków na całym świecie, dotarła do najbardziej odległego zakątka globu – Antarktydy. Eksperci ostrzegają, że wirus może poważnie zagrozić ekosystemowi tego kontynentu, w tym populacji pingwinów cesarskich.

Najnowsze badania wskazują, że ptasią grypą są już zagrożone nawet pingwiny na Antarktydzie
Najnowsze badania wskazują, że ptasią grypą są już zagrożone nawet pingwiny na Antarktydzie123RF/PICSEL

Zmutowana wersja wirusa ptasiej grypy (H5N1), która od kilku lat szerzy się na całym świecie, dotarła na Antarktydę. Po raz pierwszy wirus zagraża zwierzętom zamieszkującym tak odległy kontynent. Naukowcy obawiają się, że choroba może zdziesiątkować populacje ptaków morskich, które dotychczas były wolne od tego zagrożenia, w związku z czym nie mają wykształconej odporności przeciw śmiercionośnej chorobie.

Dr Sarah Jones, specjalistka ds. chorób zakaźnych z Uniwersytetu w Sydney, podkreśla powagę sytuacji: „To bezprecedensowe zagrożenie dla przyrody Antarktydy, które może doprowadzić do wymarcia wielu gatunków, jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie kroki”. W szczególnym niebezpieczeństwie znajdują się pingwiny cesarskie oraz inne gatunki ptaków antarktycznych, które mogą nie przetrwać epidemii na kontynencie.

Skala pandemii ptasiej grypy

Wirus H5N1, od czasu pojawienia się najnowszej mutacji, atakuje zarówno dzikie, jak i hodowlane populacje ptaków na całym świecie, prowadząc do masowego wymierania zwierząt. Wirus, który pojawił się w Europie w 2020 r. szybko rozprzestrzenił się na całym świecie. W 2022 roku dotarł do Ameryki i zaczął rozprzestrzeniać się na południe, dziesiątkując populacje ptaków i fok. Na początku obecnego roku migrujące ptaki zawlekły go na Antarktydę. Liczba ofiar ptasiej grypy wśród ptaków przekroczyła 280 milionów.

Naukowcy ostrzegają, że Antarktyda, dotychczas uważana za względnie bezpieczną, teraz znajduje się w obliczu poważnego zagrożenia. „Ryzyko dla pingwinów cesarskich jest ogromne” – mówi dr Lisa Clarke z Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN). „Ich populacje już teraz są zagrożone zmianami klimatycznymi, a ptasia grypa może tylko przyspieszyć ich wyginięcie”.

Antarktyda wydaje się skuta lodem, ale rosną tu roślinycicloco/123rf/WXCHARTS123RF/PICSEL

Choć ptasia grypa na ogół nie przenosi się łatwo na ludzi, mutacje wirusa H5N1 budzą coraz większy niepokój wśród naukowców. Dr Alex Cooper, epidemiolog z Uniwersytetu w Tasmanii, tłumaczy: „Zdolność wirusa do przenoszenia się na ssaki to niepokojący sygnał, że pandemia może przybrać zupełnie nowy wymiar”.

W kontekście Antarktydy istnieje także ryzyko, że zainfekowane ptaki mogą przenieść wirusa na inne gatunki, co może doprowadzić do szerokiego rozprzestrzenienia się choroby. „To zagrożenie nie dotyczy tylko ptaków. Musimy być przygotowani na to, że wirus może przenosić się na inne gatunki, w tym ssaki” – ostrzega prof. Jane Williams, biolog z IUCN.

Walka z rozprzestrzenianiem się wirusa

W odpowiedzi na pojawienie się wirusa H5N1 na Antarktydzie, międzynarodowe organizacje ekologiczne i badawcze podejmują działania mające na celu ochronę zagrożonych gatunków oraz zapobieżenie dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa. Naukowcy pracują nad opracowaniem metod, które mogą pomóc w ochronie kluczowych obszarów lęgowych ptaków, takich jak kolonie pingwinów cesarskich.

Prof. Lisa Clarke z IUCN podkreśla: „Zachowanie bioróżnorodności Antarktydy musi stać się priorytetem. Międzynarodowa społeczność musi podjąć działania, aby zapewnić, że wirus nie doprowadzi do katastrofalnych skutków dla tego delikatnego ekosystemu”.

Zespoły naukowców prowadzą badania nad sposobami minimalizacji kontaktu między ptakami zakażonymi a zdrowymi populacjami. Wprowadzane są także środki kwarantanny, które mają ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa, zwłaszcza w najbardziej wrażliwych ekosystemach.

Tak wygląda wirus H5N2WikimediaWikimedia Commons

Globalna odpowiedź na kryzys

Obecność wirusa ptasiej grypy na Antarktydzie zwróciła uwagę organizacji ochrony przyrody na całym świecie. Oprócz bezpośrednich działań mających na celu ochronę ptaków, apeluje się także o wsparcie finansowe i polityczne dla badań nad pandemią. „Nie możemy pozwolić, aby kryzys ptasiej grypy na Antarktydzie wymknął się spod kontroli. Wymagana jest współpraca międzynarodowa i natychmiastowe wsparcie finansowe” – mówi prof. Clarke

Podjęcie skutecznych działań na rzecz zahamowania pandemii wymaga współpracy wielu krajów oraz organizacji międzynarodowych. Jedynie skoordynowana globalna odpowiedź może zapobiec dalszym stratom. Dr Sarah Jones z Uniwersytetu w Sydney dodaje: „Musimy działać teraz, zanim sytuacja na Antarktydzie wymknie się spod kontroli. Każdy tydzień zwłoki może mieć dramatyczne konsekwencje”.

Konsekwencje dla przyszłości Antarktydy

Wirus H5N1 stanowi poważne zagrożenie nie tylko dla ptaków Antarktydy, ale także dla całego delikatnego ekosystemu tego kontynentu. W obliczu zmian klimatycznych, które już teraz mają negatywny wpływ na tamtejszą faunę i florę, epidemia ptasiej grypy może jedynie przyspieszyć procesy degradacji środowiska.

W amerykańskim mleku wykryto śladowe ilości wirusa ptasiej grypy. Służby uspokajają, że ryzyko dla ludzi jest niskie123RF/PICSEL

Dr Alex Cooper wskazuje, że w szczególnie trudnej sytuacji są pingwiny cesarskie, których populacje kurczą się z powodu topnienia lodowców. „Pingwiny cesarskie nie mają teraz żadnej ochrony przed wirusem. Jeśli ptasia grypa rozprzestrzeni się na większą skalę, możemy być świadkami końca tego gatunku”. „Musimy myśleć perspektywicznie. Ochrona Antarktydy to nie tylko walka z ptasią grypą, ale również przeciwdziałanie dalszym zmianom klimatycznym, które wpływają na tamtejszą faunę” – mówi prof. Williams.

Zagrożenie dla ludzi

Grypa H5N1, wysoce zaraźliwa i śmiertelna dla ptaków, jest znana od prawie trzech dekad, ale ostatnio zmienia się w sposób, który wzbudza niepokój u wielu naukowców i lekarzy. Szczególnie niepokojące są przypadki zarażania krów wirusem: niedawne badania w USA wykazały, że genetyczne ślady wirusa znajdują się w 1 na 5 pobranych tam próbek mleka (choć nie znaleziono w nich wirusa, a lekarze podkreślają, że mleko pasteryzowane jest bezpieczne do spożycia).

Niedawne badania w USA wykazały, że genetyczne ślady wirusa znajdują się w 1 na 5 pobranych tam próbek mleka

Wiemy tylko o jednym podejrzeniu przeniesienia wirusa ze ssaka na człowieka — u pracownika mleczarni w kwietniu tego roku. Przypadek był łagodny i objawiał się głównie zapaleniem spojówek. Jednak ptaki mogą również przenosić wirusa na ludzi; od 1996 r. odnotowano 868 przypadków u ludzi — z czego ponad połowa była śmiertelna. Większość chorych została zarażona w miejscu pracy.

Nie odnotowano dotąd przypadku przeniesienia wirusa z człowieka na człowieka, ale naukowcy monitorują sytuację. Szczególnie niepokojące byłoby odnotowanie zakażeń wśród świń - ich organizmy stanowią bardzo efektywne środowisko ułatwiające mutacje wirusa, co może doprowadzić do powstania szczepu skutecznie atakującego ludzi. Na razie jednak takiego wypadku nie zaobserwowano.

Zagrożone pingwiny. Ich liczba gwałtownie spadaPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas