44 martwe foki w Bałtyku. Nadal niewiele wiadomo. Niemcy są wściekli
Nadal nie ustalono, co było przyczyną śmierci 44 fok szarych, które znaleziono na wyspie Rugia na Morzu Bałtyckim na początku października. Najnowsza hipoteza, którą biorą pod uwagę lokalna policja i prokuratura to sieci rybackie, w które mogły zaplątać się morskie ssaki. Przedłużające się śledztwo skrytykowali naukowcy i organizacje ekologiczne.
Od początku października na wschodnim wybrzeżu wyspy Rugia znaleziono 44 martwe foki szare. To najliczniejszy, ale wciąż zagrożony gatunek fok żyjących w Bałtyku. Oprócz nich w naszym morzu można spotkać jeszcze - choć znacznie rzadziej - fokę obrączkowaną i pospolitą.
W Niemczech znaleźli 44 martwe foki. Trwa dochodzenie
Mimo że od tragicznego odkrycia minął już ponad miesiąc, Niemcom nadal nie udało się ustalić, co było przyczyną śmierci tak wielu zwierząt. Najnowsza hipoteza, którą pod koniec ubiegłego tygodnia przedstawiły policja wodna Meklemburgii-Pomorza Przedniego i prokuratura w Stralsundzie, zakłada, że foki ucierpiały przez sieci-pułapki zastawiane przez rybaków - czytamy w "Deutsche Welle".
W rozmowie ze stacją NDR prokurator Martin Cloppenburg zastrzegł jednak, że nie można ani jednoznacznie udowodnić, ani wykluczyć powiązania między działaniami miejscowych rybaków i śmiercią 44 fok szarych. Dodał, że przepisy pozwalają karać jedynie umyślne zabijanie morskich ssaków, ale nie mówią nic o zaniedbaniach w rybołówstwie.
Przedłużające się śledztwo rozwścieczyło niemieckich naukowców i ekologów. Organizacja Sea Shepherd twierdzi, że ma dowody, iż foki nie zmarły z przyczyn naturalnych. Aktywiści i naukowcy (m.in. z Niemieckiego Muzeum Oceanograficzne w Stralsundzie) złożyli doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na złamaniu przepisów ustawy o ochronie zwierząt.
Ekolodzy i naukowcy są wściekli. Nadal nie znaleziono winnego
Dochodzenie skrytykowała także organizacja WWF. Ekolodzy są zdania, że trwa ono zdecydowanie zbyt długo i powinno przynieść już jakieś rezultaty. Wyniki sekcji zwłok trzech zwierząt, opublikowane na początku listopada, wskazują na obrażenia typowe dla fok, które zaplątały się w sieci rybackie i utonęły, nie mogąc się wydostać.
Aktywiści podejrzewają, że śmiertelne pułapki na zwierzęta zastawił jeden z miejscowych rybaków. Ten deklaruje, że wyłowił już swoje sieci (miał pozwolenie na zastawianie pułapek).
Tymczasem, jak podkreśla w rozmowie z "Tagesschau" Hennina von Nordheim z Uniwersytetu w Rostocku, w ostatnich latach zginęło już 20 proc. populacji fok z wyspy Rugia. "Musimy proaktywnie wzmacniać rybołówstwo, które będzie wykorzystywać narzędzia bezpieczne dla fok" - podkreśla ekspert. "Trzeba je budować w taki sposób, aby ssaki nie mogły się w nie zaplątać".