To koniec jednego z najstarszych zoo w Polsce. Straciło swój sens
Poznań to jedyne miasto w Polsce i jedno z nielicznych na świecie, które dysponuje aż dwoma ogrodami zoologicznymi. Formalnie jednak, bo Stare Zoo w Poznaniu w zasadzie już przestało być takim ogrodem. Los XIX-wiecznego zabytku dobiega końca.
Najstarszym ogrodem zoologicznym na polskich ziemiach jest zoo we Wrocławiu, założone w 1865 r.. Ono w polskie granice trafiło dopiero po II wojnie światowej. Zoo w Poznaniu powstało w 1871 r., gdy kilku przyjaciół uczciło w ten sposób urodziny jednego z nich.
Jak powstało zoo w Poznaniu?
Po wybudowaniu dworca Kolei Stargardzko-Poznańskiej w ogrodzie restauracji dworcowej zbierało się grono jej stałych bywalców, by pograć w kręgle. Postanowili uczcić pięćdziesiąte urodziny prezesa kółka kręglarskiego w niecodzienny sposób – umówili się, że każdy z nich ofiaruje solenizantowi jakieś zwierzę.
Członkowie klubu przynieśli: kozę, owcę, świnię, kota, królika, wiewiórkę, gęś, kaczkę, kurę, pawia, a także odkupioną od wędrownych Romów małpę oraz tresowanego niedźwiedzia. To był początek jednego z dwóch ogrodów zoologicznych w Poznaniu, bowiem to jedyne miasto w Polsce, które ma dwa takie obiekty.
Zoo jak z książek o Tomku Wilmowskim
To powstałe w XIX w. nazywane jest "starym zoo", a sto lat później uruchomiono nad Jeziorem Maltańskim drugie zoo, zwane "nowym". Już nowoczesne, bez klatek i prętów, za to z rozległymi wybiegami oddzielonymi od zwiedzających fosą.
To był wzór nakreślony przez niemieckiego przyrodnika i twórcę zoo w Hamburgu, Carla Hagenbecka - znanego z książek Alfreda Szklarskiego o Tomku Wilmowskim. On od 1902 r. i wyprawy do Australii ("Tomek w krainie kangurów") pracował dla Niemca przy budowie jego nowoczesnego ogrodu, jakich dotąd nie było.
Od pół wieku poznańskie zoo w centrum miasta stoi w dużym kontraście z ogrodem zoologicznym nad jeziorem, usytuowanym nieco na uboczu. Tu mamy rozległe, swobodne wybiegi i nowoczesność, a tam - ciasne klatki i w zasadzie muzeum tego, jak kiedyś budowano ogrody zoologiczne i jak przed ponad stu laty wyobrażano sobie trzymanie zwierząt i pokazywanie ich ludziom.
Dzisiaj Stare Zoo w Poznaniu odchodzi. Miasto zastanawia się nad przyszłością tego miejsca, w którym nie zostało już wiele zwierząt. Zamówiony przez władze Poznania audyt wykazał straty w wysokości ponad 18 mln zł. Stąd pomysł, aby zmienić obiekt w miejsce o innym charakterze, mocno edukacyjnym. Jest także koncepcja, aby uruchomić dawną restaurację, która istniała niegdyś na terenie ogrodu.
Była tu grota, antyczny amfiteatr i restauracja dla piwoszy
Nawet nie wszyscy poznaniacy pamiętają, że Stare Zoo w Poznaniu niegdyś miało np. podziemną grotę z jeziorkiem, wzorowaną na jaskiniach wyspy Capri albo punkt widokowy na Poznań z wielopiętrowego alpinarium czy też antyczny amfiteatr.
W 1907 r. powstał tu także budynek z dwiema salami teatralnymi i dwiema wielkimi restauracjami, które serwowały gościom lubianą przez nich golonkę z piwem. Zoo było znanym miejscem dla piwoszy.
W 1913 r. koncertował w zoo wiedeński zespół Johanna Straussa, a w ogrodzie odbywały się też prezentacje pokazujące ludy odległych lądów. Także w 1913 r. obiekt przygarnął legendarnego słonia indyjskiego imieniem Mały Cohn - ogromnego samca, który był prawdopodobnie największym słoniem indyjskim trzymanym kiedykolwiek w niewoli.
Olbrzym był częścią światowej sławy cyrku Sarrasaniego. Niemiecki Żyd Hans Stosch Sarrasani stworzył jeden z największych cyrków świata, zatrudniający 800 osób i posiadający ok. 600 zwierząt.
Podczas występów w Poznaniu zerwała się burza i należący do niemieckiego zespołu wielki słoń wpadł w panikę. Zerwał się z uwięzi, zaczął tratować wszystko wokół, wydostał się na miasto. Okiełznany i ranny miał być dobity, ale zoo w Poznaniu go przyjęło. Do 1924 r. zdumiewał widzów swymi rozmiarami, znacznie większymi niż innych słoni.
Stare Zoo w Poznaniu słynęło z trzymanych tu zwierząt drapieżnych. Przed II wojną światową przebojem był tygrys bengalski, a w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych mieszkała tu para lwów berberyjskich: Ajaks i Simba.
Lew berberyjski to niezwykle rzadki podgatunek lwa z marokańskich gór Atlas. W 1942 r. zastrzelony został, jak się wydawało, ostatni osobnik żyjący na wolności w Afryce. Przetrwały tylko osobniki hodowane w niewoli, tak jak te w Poznaniu.
Historia zoo to także dowód niezwykłych relacji polsko-niemieckich w Poznaniu. Założone przez Niemców w 1871 r. i przez lata przez nich zarządzane, w końcu trafiło w polskie ręce. Jego wieloletni dyrektor Robert Jaeckel zapisał w testamencie cały swój majątek ogrodowi. Po jego śmierci nawet najbardziej patriotyczna polska prasa pisała: "Zgon szlachetnego Niemca".
Szympans uciekł. Poznańska Planeta Małp
Były też tragiczne zdarzenia, chociażby ucieczka z wybiegu podczas wielkiej burzy w 1936 r. bawoła afrykańskiego, który stratował i zabił dozorcę, co jest do dzisiaj najtragiczniejszym wydarzeniem w dziejach ogrodu.
W październiku 1966 r. z kolei z zoo uciekła szympansica Monika i na Jeżycach poraniła kilka osób. To zdarzenie nazwano "poznańską Planetą Małp".
Los Starego Zoo w Poznaniu, jednego z najstarszych ogrodów zoologicznych w Polsce i Europie, jest przesądzony w tym sensie, że nie nadaje się on już do hodowli zwierząt i do eksponowania wielu gatunków.
Miejsce chętnie odwiedzane przez poznaniaków i turystów odwiedzających Poznań, zlokalizowane w samym centrum, przestaje powoli być klasycznym ogrodem zoologicznym. Można tu oglądać terraria z gadami i płazami, może powstanie tu, wybrany w budżecie obywatelskim, Japoński Ogród Wyobraźni, ale miasto szuka pomysłu na to, co dalej z tym miejscem począć.
Ogrodem zoologicznym w zasadzie obiekt ten już nie jest. Żeby oglądać zwierzęta, w Poznaniu warto udać się do większego zoo o powierzchni ponad 120 hektarów. By je zwiedzić w całości, potrzeba całego dnia, a ten ogród ma wiele atrakcji, takich jak nowoczesna słoniarnia, domek leśny dla tygrysów syberyjskich, pawilon zwierząt nocnych i wiele innych.