Reklamoza nadal szpeci. Czy uda się powstrzymać wizualny bałagan?

Pstrokate banery, kłujące w oczy ogłoszenia i ogólny nieład - znamy to doskonale z niemal każdego miejsca w Polsce. Tzw. reklamoza od lat 90. zawładnęła przestrzenią naszych miast i wsi i nie zapowiada się na to, że szybko ją opuści. Chociaż są już przykłady takich miejsc, gdzie udało się zapanować nad epidemią tandety, kiczu i brzydoty. Jak z nią walczyć? A może to wcale nie jest problemem?

Od lat 90. nasze ulice zaśmiecone są pstrokatymi banerami i przepełnia je chaos przestrzenny. Skąd bierze się reklamoza i czy można z nią walczyć?
Od lat 90. nasze ulice zaśmiecone są pstrokatymi banerami i przepełnia je chaos przestrzenny. Skąd bierze się reklamoza i czy można z nią walczyć?Piotr Gocal / ForumAgencja FORUM
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Widzimy je na drogach wjazdowych do miast, na centrach handlowych, czasem nawet w ścisłym śródmieściu i na rynkach. Mowa o reklamach banerowych, które szpecą naszą przestrzeń od lat. Konsensus co do ich szkodliwości jest raczej powszechny. A co mówią na ten temat eksperci?

- Jak wskazuje Maciej Nowak, "interes publiczny w systemie gospodarki przestrzennej musi być nieodłącznie powiązany z ładem przestrzennym" - podkreśla w rozmowie z Zieloną Interią Magdalena Milert, urbanistka i architektka, autorka Pieing.

- Ład przestrzenny to coś więcej niż brak reklam, to całość zagospodarowania przestrzennego, zrównoważona urbanistyka, a jednocześnie przeciwność chaosu, a więc rozproszenia, bezładu, bałaganu. Ład przestrzenny pozwala nam lepiej orientować się na ulicach miasta, przemieszczać, a także inwestować, budować, remontować, jednocześnie mając na celu zachowanie walorów estetycznych, bezpieczeństwo. To także ochrona środowiska, dbanie o lokalne ekosystemy - wylicza ekspertka.

Ład przestrzenny pozwala nam lepiej orientować się na ulicach miasta, przemieszczać, a także inwestować, budować, remontować, jednocześnie mając na celu zachowanie walorów estetycznych, bezpieczeństwo. To także ochrona środowiska, dbanie o lokalne ekosystemy.
Magdalena Milert, urbanistka i architektka, autorka Pieing

Skąd wzięła się reklamoza na polskich ulicach?

Nietrudno zauważyć, że szpetne, duże i liczne reklamy pojawiły się w naszych miastach wraz z transformacją ustrojową. Ale to nie jedyny czynnik, który miał wpływ na szerzenie się tej przestrzennej pandemii.

- Jest to zarówno spadek po czasach komunizmu, kiedy projektanci i projektantki musieli projektować w dość sztywnych ramach kolorystyczno-formalnych, które bardzo chętnie porzuciliśmy wraz z upadkiem muru berlińskiego - zauważa Magdalena Milert. - Jednocześnie wolnorynkowa polityka umożliwiła dostęp do nowych materiałów, kolorów, form, które były chętnie eksplorowane po latach niedostępności.

- Nowa rzeczywistość sprawiła także, że zmieniły się przepisy, które w istocie wpływają na rzeczywistość. Brak wyraźnych regulacji w dziedzinie tego, jak budujemy i jak to wygląda, sprawia, że możliwe jest prawie wszystko. Do tego także jesteśmy narodem indywidualistów - "Polak potrafi". Jeśli więc nawet przepis mówi jasno, jakie są wytyczne, i tak znajdzie się sposób, by to obejść - mówi urbanistka.

Brak wyraźnych regulacji w dziedzinie tego, jak budujemy i jak to wygląda, sprawia, że możliwe jest prawie wszystko. Do tego także jesteśmy narodem indywidualistów - "Polak potrafi". Jeśli więc nawet przepis mówi jasno, jakie są wytyczne, i tak znajdzie się sposób, by to obejść.
Magdalena Milert
Epidemia reklamozy widoczna jest nie tylko w miastach. Agresywne wizualnie banery często widać też na wsiach, przy autostradach czy na drogach dojazdowych do miast
Epidemia reklamozy widoczna jest nie tylko w miastach. Agresywne wizualnie banery często widać też na wsiach, przy autostradach czy na drogach dojazdowych do miastAnatol Chomicz / ForumAgencja FORUM

Z epidemią reklamozy można walczyć

Obecnie polskie samorządy mają już narzędzia prawne, które pozwalają zapanować nad chaosem przestrzennym w miastach i na wsi. Są to np. miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Niestety nie ma obowiązku ich uchwalania.

- Wiele gmin nie podejmuje kroków, które mają na celu pokrycie ich obszaru tym dokumentem, wtedy budynki powstają na tzw. WZ-kach, czyli decyzjach wydawanych na zasadach "dobrego sąsiedztwa", które jest jednak uznaniowe, indywidualne i często nie ma nic wspólnego z ładem przestrzennym - ocenia Magdalena Milert w rozmowie z Zieloną Interią.

- Dodatkowo warunkiem istotnym jest tu zarówno fragmentaryczność planów - czasami obejmujących dwie, trzy działki - jak i ich jakość. Planowanie przestrzenne jest bagatelizowane, mimo, że wpływa na absolutnie wszystkich - każdego człowieka, który porusza się po chodniku, ulicy, a także zwierzęta, ptaki, owady - mówi ekspertka.

Kolejnymi narzędziami w walce z reklamozą, jak mówi nasza rozmówczyni, mogą być uchwały krajobrazowe, tworzenie parków kulturowych, miejscowe plany rewitalizacji czy audyty krajobrazowe. Tylko znów - są to opracowania nieobowiązkowe. Samorząd musi najpierw chcieć je uchwalić, a dzieje się to sporadycznie.

Z powodu reklamozy ul. Kalwaryjska w Krakowie była nazywana najbrzydszą ulicą w kraju. Za sprawą uchwały krajobrazowej wprowadzonej przez miasto widok ten jednak drastycznie się zmienił. Oczywiście na lepsze
Z powodu reklamozy ul. Kalwaryjska w Krakowie była nazywana najbrzydszą ulicą w kraju. Za sprawą uchwały krajobrazowej wprowadzonej przez miasto widok ten jednak drastycznie się zmienił. Oczywiście na lepszePiotr Guzik / ForumAgencja FORUM

Miasta i gminy niechętnie walczą z reklamami. A mogą

Według danych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego uchwały krajobrazowe przyjęto do tej pory w zaledwie 64 gminach w Polsce. To jedynie 2,5 proc. całego kraju. - Nikły odsetek gmin, które przyjęły uchwały, wskazuje, że nie widzimy problemu chaosu przestrzennego - ocenia Magdalena Milert.

Swoje uchwały w ramach walki z reklamozą przyjęły już Kraków czy Gdańsk. Odpowiedni projekt powstał w 2020 r. również w Warszawie, ale od tego czasu nie udało się jeszcze wprowadzić przepisów w życie. W sprawie warszawskiej uchwały krajobrazowej interweniował m.in. wojewoda. Kością niezgody jest przede wszystkim to, gdzie reklamy mają być zabronione, i ile ma kosztować ich wywieszanie.

- W mojej ocenie, jako mieszkanki Krakowa, po wprowadzeniu uchwały tkanka miasta wygląda o wiele czytelniej, uporządkowany i poprawiony został wymiar informacji wizualnej - ocenia architektka dla Zielonej Interii.

Autoholizm. Jak "samochodoza" niszczy polskie miasta?SCP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas