Myśliwy zabił samicę łosia z dzieckiem. Zapłaci karę, ale uniknie więzienia
Oprac.: Jakub Wojajczyk
73-letni myśliwy ma zapłacić Skarbowi Państwa 28 tys. zł ekwiwalentu za zabicie dwóch łosi - orzekł sąd. Strzelanie do tych zwierząt jest w Polsce zakazane. Postępowanie karne wobec mężczyzny zostało warunkowo umorzone.
W sierpniu Sąd Rejonowy w Zambrowie nieprawomocnie warunkowo umorzył postępowanie karne na dwuletni okres próby, myśliwy ma też zapłacić 5 tys. zł świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Łomżyński sąd rozpoznawał apelacje od tego wyroku, złożone przez prokuraturę i wojewodę podlaskiego.
Zmiana wyroku ws. zabicia dwóch łosi przez myśliwego
Prokuratura, która w pierwszej instancji chciała m.in. kary 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu, warunkowe umorzenie postępowania uznała za orzeczenie zbyt łagodne. Wojewoda podlaski, występujący w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy, chciał, by oskarżony zapłacił również finansowy ekwiwalent za zabicie zwierząt, na których odstrzał obowiązuje moratorium. Zambrowski sąd odstąpił od zasądzenia takiego odszkodowania.
Sąd Okręgowy w Łomży zmienił jednak wyrok. Odwołał się do przepisów mówiących o tym, że w przypadku warunkowego umorzenia postępowania sąd nakłada na sprawcę obowiązek naprawienia szkody. Sąd orzekł, że myśliwy ma zapłacić na rzecz Skarbu Państwa 28 tys. zł - poinformował prezes łomżyńskiego sądu Jan Leszczewski. Apelacji prokuratury sąd nie uwzględnił. Wyrok jest prawomocny.
Tragiczne w skutkach polowanie miało miejsce w listopadzie 2022 roku niedaleko podlaskiej miejscowości Grądy Woniecko. Tuż po nim myśliwy mówił, że łosie pomylił z jeleniami i sarnami, na które odbywało się polowanie. Tłumaczył się, że zwierzęta przebiegały przez drogę, pod słońce, i nie widział dokładnie, że to nie jelenie, a łosie. Oddał dwa szybkie strzały. Kule zabiły klępę z łoszakiem, czyli matkę i dziecko.
Myśliwy przyznaje się do błędu. "Bardzo żałuję"
W śledztwie nadzorowanym przez Prokuraturę Rejonową w Zambrowie 73-letni myśliwy usłyszał zarzut polowania w czasie ochronnym - czyli w czasie obowiązywania moratorium na odstrzał łosi - groziło mu do pięciu lat więzienia.
Zobacz również:
Przed zambrowskim sądem przyznał się, że popełnił "fatalny błąd". Dodał, że strzela szybko i celnie, w kole łowieckim jest od 40 lat i nigdy nie był karany dyscyplinarnie. "Bardzo żałuję tego czynu, w najczarniejszych snach nie myślałem, że tak zakończę swoje długoletnie przygody myśliwskie" - powiedział w czasie procesu w pierwszej instancji.
Mężczyzna wyliczył, że na decyzję miał niecałe pół sekundy, a między strzałami "góra dwie dziesiąte sekundy". "Ja się upewniłem, do jakiego zwierzęcia strzelam, ale popełniłem błąd" - mówił. Podkreślał, że gdyby prawidłowo rozpoznał cel, nie oddałby strzałów do łosi.
Zakaz polowania na łosie został wprowadzony w Polsce ponad 20 lat temu ze względu na niebezpiecznie niską populację tych zwierząt. Dzięki przepisom ich liczebność z zaledwie ok. tysiąca w ciągu kilkudziesięciu lat wzrosła do ponad 30 tys. osobników. W 2021 r. polowania na łosie chciał przywrócić ówczesny wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka, ale pomysł nie wszedł w życie ze względu na liczne protesty.