Myśliwi zastrzelili łosia. W polowaniu uczestniczyła elita łowiectwa
Podczas jednego z polowań zbiorowych, które odbyło się w tym roku, myśliwy strzelił do łosia. Strzał był śmiertelny, a sprawa znalazła swój finał w prokuraturze. - Niezrozumiałe jest to, z jakiego powodu myśliwy, niemalże pod okiem prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej, podejmuje decyzję o zabiciu łosia - opisuje sprawę koalicja Niech Żyją!
O wypadku, do jakiego doszło podczas styczniowego polowania Fundacja Niech Żyją dowiedziała się z anonimowego zgłoszenia. Z informacji, jakie uzyskaliśmy od fundacji, wynika, że polowanie zbiorowe odbyło się 6 stycznia w okolicach Jeziora Serwent (w województwie warmińsko-mazurskim) i organizowało je koło łowieckie "Żubr".
Do zabicia zwierzęcia, które jest objęte całorocznym okresem ochronnym, doszło na polowaniu zbiorowym z udziałem prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej oraz kandydata na prezydenta Olsztyna Marcina Możdżonka. W rozmowie z Wirtualną Polską były siatkarz stwierdził, że nie był świadkiem zabicia łosia i potępia tę "pomyłkę". Jak zapowiada Możdżonek, winny zostanie ukarany.
Obecnie sprawą zabicia łosia zajmuje się prokuratura. Dziennikarze WP ustalili ponadto, że w polowaniu miał brać udział także prokurator z Olsztyna.
Fotografując łosie, często miałem takie spotkania ze zwierzęciem, które trwały kilkadziesiąt minut, więc myśliwy w takiej sytuacji ma możliwość dokładnego rozpoznania zwierzęcia, jeśli nie postępuje pochopnie i zgodnie z prawem strzela do rozpoznanego celu. Najgorsze jest to, że takich przypadków co roku jest coraz więcej.
Łosie zagrożone - strzałem i śmiercią
- Informację o zastrzeleniu łosia otrzymaliśmy anonimowym alertem na naszą skrzynkę mailową - podaje Anna Gdula, członkini z Rady Fundacji Niech Żyją! Według działaczy do wypadków na polowaniach dochodzi regularnie, a fundacja każdorazowo interweniuje w sprawach zabijania łosi przez myśliwych.
- W ostatnich latach dość często dowiadujemy się i interweniujemy w związku z nielegalnym zabijaniem łosi, czego zazwyczaj dopuszczają się czynni myśliwi. W jednej z takich spraw, w której byliśmy oskarżycielem posiłkowym, polujący leśniczy i jego kompan, myśliwy, zostali skazani, zapadły już wyroki - mówi Tomasz Zdrojewski z koalicji.
Od 2001 r. obowiązuje moratorium na polowania na łosie. Zwierzę nie jest zagrożone w Polsce wyginięciem, ale według ekspertów jest blisko spełnienia kryteriów, które spowodowałyby wpisanie go na listę gatunków zagrożonych.
Sprawa w prokuraturze
Z alertu, jaki został przesłany do fundacji, wynika, że strzał do łosia podczas polowania k. Olsztyna został oddany przez lokalnego biznesmena.
- Z anonimowych informacji wiemy, że nikt z myśliwych długo nie chciał się przyznać do zabicia zwierzęcia, dlatego postanowiono o wezwaniu policji - twierdzi Izabela Kadłucka.
- Z jakim gatunkiem tym razem został pomylony łoś przez myśliwego? To jest kolejny argument za wprowadzeniem okresowych badań lekarskich i psychologicznych dla myśliwych. Jeśli myśliwi będą przechodzić regularne badania wzroku, to może takich pomyłek będzie mniej. Tym bardziej że ofiarami pomyłek myśliwych, są nie tylko zwierzęta, ale też ludzie - podkreśla prezeska Fundacji Niech Żyją!, która apeluje o przeprowadzenie reformy łowiectwa w Polsce. Zmiany w polowaniach ogłosił niedawno resort klimatu.
Koło Łowieckie Żubr informuje na swojej stronie internetowej, że 6 stycznia odbyło się polowanie zbiorowe w Graszku, "w którym uczestniczył m.in. Kol. Marcin Możdżonek. Pozyskano lisa oraz jelenia cielę. Królem polowania został kol. Mikołaj Paszko, a wicekrólem Piotr Gańko" - czytamy na stronie koła.
W odpowiedzi na nasze pytania dotyczące sprawy koło łowieckie informuje jedynie, że "czynności w przedmiotowej sprawie prowadzi KMP w Olsztynie".