Mroczne oblicze ferm drobiu. Pracownik nagrał wstrząsający materiał
Oprac.: Katarzyna Nowak
Pracownik jednej z ferm drobiu położonych na wschodzie Polski udokumentował realia towarzyszące intensywnej hodowli kurczaków. Wstrząsające nagrania ujawniło Stowarzyszenie Otwarte Klatki.
Nagrania z dwóch ferm, na których prowadzony jest chów kurczaków, zostały zarejestrowane w okolicach Międzyrzeca Podlaskiego i Siedlec.
Według przedstawicieli Otwartych Klatek niepokojące nagrania odzwierciedlają codzienność towarzyszącą intensywnemu chowowi kurczaków.
Nagrania z ferm kurczaków ujawniają liczne problemy
Pracownik dwóch ferm, operujących w okolicy Międzyrzeca Podlaskiego i Siedlec, zarejestrował fatalne warunki, w jakich były hodowane zwierzęta. Nagrania powstały w marcu tego roku, ale upubliczniono je dopiero teraz.
Mężczyzna przekazał materiały Otwartym Klatkom i poprosił o zachowanie anonimowości. Na filmach widać m.in. nienaturalnie przerośnięte kurczaki, z których wiele nie jest w stanie chodzić. W oczy rzucają się ich zdeformowane ciała i owrzodzenia skóry. Co więcej, pracownik zarejestrował dużą skalę śmiertelności zwierząt. Widok jest przerażający.
Rosną w miesiąc
Nienaturalnie szybko rosnące kurczaki to widok powszechny na przemysłowych fermach drobiu. W takim chowie wykorzystuje się specjalne rasy szybkorosnące. Ich chów trwa zaledwie 42 dni, po czym są zabijane na mięso. To czterokrotnie szybszy wzrost niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu.
Celem producenta jest wyhodowanie kurczaka o jak największej masie w jak najkrótszym czasie. Urząd ds. bezpieczeństwa żywności w 2023 r. stwierdził, że należy pilnie ograniczyć tempo wzrostu kurczaków, ale sprawa nie została uregulowana prawnie.
"Prowadzimy działania na rzecz odejścia od takich ras, ponieważ ich chów jest nierozerwalnie związany z cierpieniem zwierząt. Opublikowane nagrania wyraźnie to potwierdzają" - podają Otwarte Klatki.
Warunki w hodowlach przemysłowych powodują nie tylko cierpienie zwierząt, ale sprzyjają także rozwojowi i przenoszeniu się bakterii. "Dlatego tak ważne jest, aby sieci sklepów czy restauracje podwyższały wymagania stawiane dostawcom" – mówi Katarzyna Miśkiewicz, specjalistka ds. kampanii dobrostanowych w stowarzyszeniu.
Służby powiadomione
W wyniku upublicznienia nagrań głos zabrał między innymi Powiatowy Lekarz Weterynarii w Białej Podlaskiej. Poinformował, że w ramach kontroli na jednej ze wskazanych ferm stwierdzono w ostatnim czasie brak właściwego przeszkolenia pracowników i zobowiązano właścicieli do jego przeprowadzenia.
Nie zaobserwowano jednak nieprawidłowości w zakresie dobrostanu kurcząt i stwierdzono, że wizyty lekarza weterynarii odbywają się regularnie. Otwarte Klatki uważają, że, choć problem na fermach ma charakter systemowy, to inspektorat tego nie potwierdził, bazując na nagraniach ze wschodu Polski.
"Są w niej próby przerzucenia winy na samego autora nagrań czy nawet kwestionowanie autentyczności tych materiałów" – podaje stowarzyszenie.
O komentarz w sprawie warunków życia ptaków na fermach, gdzie powstały nagrania, zapytaliśmy ich właściciela. Do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi od firmy.