Dziecko na dachu tuż obok "rynny śmierci". Szokujące zdjęcia ze Śnieżki
Oprac.: Jakub Wojajczyk
W mediach społecznościowych opublikowano szokujące zdjęcia zrobione w święta przy obserwatorium meteorologicznym na Śnieżce. Na ujęciach widać turystów, w tym dziecko, wchodzących na dach budynku tuż obok słynnej "rynny śmierci".
Zdjęcia na Facebooku opublikował Włodzimierz Tarnowski, który w święta był na Śnieżce. Z jego relacji wynika, że na dach Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologicznego im. Tadeusza Hołdysa na Śnieżce weszła rodzina z dzieckiem.
Śnieżka. Rodzina z dzieckiem weszła na dach obserwatorium
"Już samo pozwolenie na wejście w takie miejsce jak dach budynku obserwatorium powinno być karane, a co dopiero w wykonaniu dzieci, namawianych do tego przez swojego bezmyślnego ojca, którego jedyną reakcją było namawianie do dalszych tego typu działań" - ocenia pan Włodzimierz.
"Włosy stanęły mi na głowie i krew zamarzła w żyłach jak zobaczyłem tę sytuację" - mówi turysta w rozmowie z "Wydarzeniami" Polsatu. Jak dodaje, dzieci nie zdawały sobie sprawy z zagrożenia, a ojciec wręcz zachęcał je do dalszej zabawy w niebezpiecznym miejscu.
Rynna śmierci na Śnieżce pochłonęła już wiele ofiar. 900 metrów prosto w dół
"To przejaw skrajnej nieodpowiedzialności" - ocenia Przemysław Tołoknow z Karkonoskiego Parku Narodowego. Tym bardziej, że w górach panują trudne, zimowe warunki, a sytuacja miała miejsce nieopodal tzw. rynny śmierci.
Miejsce to jest okrytym złą sławą żlebem na zboczu najwyższego szczytu Karkonoszy. Na początku roku "rynna śmierci" pochłonęła dwie kolejne ofiary - zsunęli się nią i zginęli dwaj mężczyźni.
Oblodzone zbocze ukształtowane jest w taki sposób, że osoba, która spadnie praktycznie nie ma szans złapać się czegokolwiek, by powstrzymać zsuwanie się na dno Kotła Łomniczki. Ze szczytu do tego miejsca jest ok. 900 metrów. Upadek zwykle kończy się śmiercią.