Dotarły do Polski z Holandii. Mają wyjątkowe płetwy
Największe znane osobniki tych rekinóww dorastały do 2,6 metra długości, ale zazwyczaj żarłacz czarnopłetwy rzadko przekracza 1,5 metra. I nie jest ani zbytnio agresywny, ani niebezpieczny dla człowieka. Rekiny, które przypłynęły z Holandii do Polski, można oglądać w zoo w Opolu. To rzadka okazja zobaczyć w Polsce na własne oczy rekiny.

Zoo w Opolu w zeszłym roku otworzyło u siebie akwarium z Wodnym Światem. To siedem zbiorników o łącznej pojemności 300 tys. litrów. Wśród nich znajduje się ekspozycja z rafami koralowymi, które można podziwiać bez konieczności udawania się na daleką wycieczkę np. na Indo-Pacyfik.
Żarłacze czarnopłetwe w opolskim zoo
A żarłacze czarnopłetwe to właśnie ryby raf koralowych, spotykane najczęściej w wodach Indo-Pacyfiku. Łatwo je rozpoznać po czarnych końcówkach płetw, które zresztą są powodem zagłady tych drapieżników.
Rekiny poławia się z uwagi na owe części, cenione w kuchniach azjatyckich. To często łowy okrutne, bo po obcięciu płetw żywe rekiny wrzuca się z powrotem do morza. Na dodatek ten żarłacz jest bardzo waleczny, stąd pojawiają się wędkarze, którzy odnajdują perwersyjną satysfakcję w walce z oszalałą ze strachu rybą.
M.in. z tego powodu żarłacze czarnopłetwe wymierają. Nie są jednak nigdzie objęte pełną ochroną, jedynie Australia i częściowo Stany Zjednoczone wprowadziły pewne ograniczenia.
"Do naszego zoo właśnie przypłynęły z Holandii nowe rekiny. To czarnopłetwe żarłacze rafowe, piękne drapieżniki z ciepłych wód Indo-Pacyfiku. Można je rozpoznać po charakterystycznych czarnych końcówkach płetw. Dorastają one do 1,5 metra, polują głównie na ryby i kałamarnice, ale dla ludzi są zupełnie niegroźne - no chyba że ktoś wygląda wyjątkowo apetycznie. Cieszymy się jak dzieci i ostrzegamy: nowi lokatorzy mają styl, grację i własną ochronę w postaci ostrego spojrzenia" - podaje opolski ogród zoologiczny.

Rekiny rafowe lubią żyć w grupach
Ryby te - znane także jako rekiny rafowe - najlepiej czują się w grupach i bywa, że w ciepłych wodach świata tworzą całkiem spore stada, niekiedy wręcz ogromne. To ułatwia im polowanie, np. na ławice albo spore skupiska ich ulubionych głowonogów, w tym kalmarów. Żarłacz relatywnie często atakuje inne ryby chrzęstnoszkieletowe, w tym płaszczki i inne rekiny.
Ataki na ludzi to absolutny margines, dotąd zanotowano ich zaledwie 28, w tym tylko jeden śmiertelny. Miało to miejsce u brzegów Florydy, gdzie znajduje się największe - poza wodami Indonezji i Australii - skupisko tych zwierząt na świecie.