Wody Polskie: Susza nie odpuszcza, choć są pewne pozytywy
17 czerwca obchodzimy Światowy Dzień Walki z Pustynnieniem i Suszą. Ta ze względu na zmianę klimatu, jest w Polsce coraz większym problemem.
Wody Polskie wydały raport zatytułowany "Od suszy 50-lecia do wzrostu retencji". Autorzy wskazują w nim, że Polska ma stosunkowo mało dostępnej wody. Średni roczny odpływ wód powierzchniowych wynosi w naszym kraju ok. 62 mld m3,. To w przeliczeniu na obywatela trzy razy mniej, niż średnia europejska.
"Na skutek zmian klimatu okresy suszy w naszym kraju się wydłużają, coraz częściej też pojawiają się nawalne opady deszczu oraz bezśnieżne zimy, co nie sprzyja odbudowaniu zasobów wodnych. Dlatego koniecznością staje się zwiększanie retencji, która umożliwia gromadzenie wody w okresie wzmożonych opadów oraz zatrzymanie jej na czas suszy" - stwierdził zastępca prezesa Wód Polskich ds. ochrony przed powodzią i suszą Krzysztof Woś.
Zdaniem ekspertów, wszystkie nasze problemy z gospodarką wodną, w 2020 r. było widać jak na dłoni. Polskę naprzemiennie nawiedzały susze i powodzie. Zimą spadło za mało śniegu, z kolei latem nawalne deszcze powodowały podtopienia. Na rzekach odnotowywano niskie poziomy nawet kilka tygodni po przejściu fali wezbraniowej.
Jednak problemy widać także w tym roku. Wody Polskie zauważają, że trzy tygodnie temu Wisła w Warszawie miała 312 cm, a teraz ma 82 cm. Podobnie było na innych rzekach w całym kraju, m.in. m.in. w Wielkopolsce, na Podlasiu oraz na Podkarpaciu.
- Obecnie, mimo stosunkowo śnieżnej zimy i deszczowej wiosny, mamy niski stan wody na wielu rzekach w kraju, zarówno w Dorzeczu Odry, jak i Dorzeczu Wisły. Spodziewane są także upały, a są to warunki sprzyjające rozwojowi suszy. Według prognoz długoterminowych IMGW-PIB latem tego roku będą panować temperatury powyżej normy, co przyspiesza parowanie wody, ale z drugiej strony sprzyja również występowaniu gwałtownych zjawisk atmosferycznych i opadom burzowym - mówi nam Anna Jastrzębska z Wód Polskich, redaktorka naczelna portalu www.stopsuszy.pl.
Retencja jest kluczowa
Co zrobić, żeby uratować tę sytuację? Wody Polskie odpowiadają: przede wszystkim zainwestować w retencję. Bez niej woda będzie uciekać rzekami do Bałtyku. Autorzy raportu podkreślają, że wzmocnienie retencji przyniosły skutki już w zeszłym roku, mimo susz i powodzi.
- Gospodarka wodna przez wiele dziesięcioleci była zaniedbywana i niedofinansowana, brakowało odpowiednich kompleksowych inwestycji. Przykładowo po katastrofalnych powodziach koncentrowano się na działaniach przeciwpowodziowych bez uwzględnienia lat suchych, a te pojawiają się cyklicznie, na przemian z latami mokrymi. Nadrobienie tych zaległości jest trudne, wymaga czasu i ogromnych nakładów finansowych - mówi Jastrzębska.
Jednak pierwsze efekty nadrabiania mogliśmy już zobaczyć. W 2020 roku Polsce po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat udało się zatrzymać w środowisku ponad 6,5 proc. wody. Zdaniem autorów raportu, stało się tak dzięki m.in. przywracaniu naturalnych ekosystemów w ich dawnych miejscach.
"Szacuje się, że realne możliwości retencji, wynikające z warunków topograficznych, demograficznych i gospodarczych, wynoszą w Polsce 15 proc. średniego rocznego odpływu. Aby ten cel osiągnąć, Wody Polskie stosują różnego rodzaju działania techniczne i nietechniczne, przy jednoczesnym utrzymaniu trwałej równowagi bilansu wodnego i pożądanego stanu środowiska naturalnego" - stwierdził Woś.
Wody Polskie przypominają jednak, że europejska średnia wynosi około 20 proc. Aby Polska mogła osiągnąć taki poziom, potrzebne będą m.in. inwestycje w budowę dużych wielofunkcyjnych zbiorników wodnych, które pozwalają gromadzić wodę podczas występowania wysokich przepływów w rzekach.
Eksperci jednak podkreślają, że susza jest problemem międzynarodowym. Choć kraje powinny zwiększać poziom retencji wody, to bez współpracy państw na rzecz zahamowania postępujących zmian klimatu, nic nie uratuje nas przed brakiem wody i zanikaniem rzek.
Źródło: Wody Polskie, PAP, Zielona Interia